Wszystko co chcielibyście wiedzieć o smokach cz. II – uskrzydlone węże

W poprzednim artykule przyjrzeliśmy się bliżej praojcowi węży – Grafwitnirowi, archetypicznemu wyobrażeniu węża/smoka w mitologii skandynawskiej. Dziś czas na spotkanie z kolejnymi potworami, które bardziej pasują nam do obrazu, jaki pojawia się nam przed oczami na dźwięk hasła „smok”. A są to istoty potężne i śmiertelnie niebezpieczne. Posłużę się maksymą z „Nowych Aten” Benedykta Chmielowskiego – „Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba”. Choć nie róbcie tego w domu.

Jedną z form przejściowych między wężem a smokiem jest Jormungand. Ten potomek Lokiego mieszka na dnie morza, a jego ogromne cielsko opasuje cały świat. Rozrósł się tak bardzo, że w końcu złapał zębami własny ogon. Nietrudno skojarzyć Midgardsorma ze starożytnym wężem Uroborosem, który symbolizował nieskończoność – wiecznie pożerał samego siebie i odradzał się na nowo.
Jormungand żył w morzu, czekając, aż nadejdzie czas zemsty. Wynurzał się tylko od czasu do czasu, głównie po to, by zmierzyć się ze swym najgroźniejszym wrogiem Thorem (kolejny przykład obecnego w wielu indoeuropejskich mitologiach motywu walki gromowładnego boga z wężem/smokiem).

I do tej pory sprawa wydaje się jasna. Jormungand, podobnie jak Grafwitnir, jest wężem. Ale w czasie ragnaröku dokona się przemiana Midgardsorma, który ponownie wystąpi przeciw Thorowi.

W górze wysoko wąż lśniący zieje,
Smokowi na spotkanie syn Odina idzie¹.

Jormungand, który do tej pory był przedstawiany jako wąż, w chwili ostatecznej bitwy zmienia się w smoka. Lata w powietrzu i pluje śmiercionośnym jadem. To właśnie Midgardsorm wydaje się pierwowzorem wszystkich późniejszych smoków z mitologii skandynawskiej, ludowego folkloru i baśni.

Kolejnym z mitycznych prasmoków, występujących w nieco bardziej rozwiniętej formie, jest Nidhögg. Jego imię znaczy „straszliwy/gryzący z dołu”. Ma wiele wspólnego z potężnym Grafwitnirem. Podobnie jak on żył w paskudnych podziemiach wypełnionych trupami, a jego głównym celem było obalenie Drzewa Życia, Yggdrasillu. Czyli, mówiąc wprost, zniszczenie świata.

Nidhögg wydaje się być zatem bardzo podobnym potworem do praojca Grafwitnira. Jest jednak jedna istotna różnica – potrafi latać. Podobnie jak Midgardsorm pojawi się na polu bitwy podczas ragnaröku.

Smok ciemny tam nadlatuje,
Wąż lśniący, z dołu, od Nidafjöll.
Na piórach Nidhögg – lecąc nad polem –
Niesie trupy – teraz ginie².

Jednak rola Nidhögga wydaje się mało znacząca. Niestety, wcześniejszy fragment tekstu zaginął, a „Wieszczba Wölwy” kończy się na przywołanych wyżej wersach. Wynikałoby z nich, że Nidhögg zginie ot tak, po prostu, nie w pojedynku, w którym padłby trupem także jego antagonista. Nie jest to zbyt chlubny koniec dla potwora, który próbował obalić porządek świata, podgryzając korzenie Yggdrasillu.

Czymś pośrednim na drabinie ewolucji między wężem a smokiem jest Fafnir, doskonale znany z „Sagi o Wölsungach”. Jego historię opowiem pokrótce, gdyż nie ma ona wielkiego znaczenia dla interesującego nas dziś zagadnienia. Fafnir był synem króla Hreidmara. Miał dwóch braci – Otra i Reginna. W wyniku intrygi Lokiego w ręce króla trafił przeklęty skarb Andvariego³. Synowie zażądali swojej części. Gdy Hreidmar odmówił, Fafnir zabił go, zabrał skarb i zbiegł na pustkowie. Tam przy pomocy czarów przemienił się w smoka i wylegiwał na ukradzionym bogactwie. Nie dzielił się nim z nikim, nie korzystał z niego, ale strzegł zazdrośnie jak źrenicy oka. Dobrze kojarzycie – w ten sam sposób zachowywał się Smaug z „Hobbita” J. R. R. Tolkiena, który był wzorowany na Fafnirze właśnie.

Smok budził powszechny lęk. Posiadał magiczny szłom grozy, potrafił pluć jadem oraz uderzać przeciwnika łbem i ogonem. Do tego był piekielnie inteligentny i przebiegły. W rozmowie z nim Sygurd tytułuje go „znanym z mądrości i wiele wiedzącym”. Zadaje pytania o rzeczy, które wiedzą tylko mędrcy – i smok potrafi na nie odpowiedzieć.
Fafnir konsekwentnie nazywany jest smokiem, a nie wężem. Nigdzie jednak nie ma wzmianki o tym, by potrafił latać. Zachowuje się jak typowy wąż – czołga po ziemi, a mimo to mitologia i tradycja uparcie tytułuje go smokiem. Widać wyraźnie, że Fafnir jest kolejną przejściową formą między tymi dwoma bestiami. Fizycznie wciąż wężem, ale w ludzkiej świadomości czymś znacznie groźniejszym i potężniejszym – smokiem.

Jak widać, przemiana węża w smoka następowała stopniowo. Jormungand, Nidhögg i Fafnir to kolejne ogniwa ewolucji, formy przejściowe między tymi dwoma stworzeniami. Jormungand, czyli wąż Midgardu dopiero w czasie ostatecznej bitwy przybiera postać smoka. Nidhögg pod wieloma względami przypomina prawęża Grafwitnira, ale potrafi już latać. Za to Fafnir, fizycznie wąż, pod innymi względami jest już stuprocentowym smokiem. Takim, jakiego znamy z wielu baśni – zazdrośnie strzegącym skarbu i rzucającym na złodziei (czy też włamywaczy) paskudne klątwy. Ale o baśniowych smokach więcej opowiem wam następnym razem.

Barbara Augustyn

¹„Wieszczba Wölwy”, [w:] „Edda poetycka”, przeł. A. Załuska–Stromberg, Wrocław 1986, BN II nr 214, s. 15, 17.

² „Wieszczba Wölwy”, [w:] „Edda poetycka”, przeł. A. Załuska–Stromberg, Wrocław 1986, BN II nr 214, s. 15, 18.

³ Więcej na temat można przeczytać: http://szuflada.net/dziwne-losy-andvariego/

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *