SZUFLADA poleca:
z marginesu 1
jedna śmierć
to wiersz
milion
to spory tomik
kostnica z origami
wszystkiemu winne
dłonie
nikt nie jest niewinny
choć każdy jest kruchy
czym są podarte kartki?
tym czego nie ma?
duszą?
najwyższa forma abstrakcji
to ścierwo wyzute z poezji
żałuję, że nim nie jestem ‒
‒ byłbym za życia świętym
m. dla m.
znowu gryzę się w język
by nie powiedzieć: kocham
przecież nie wierzę w miłość
sens, dobro, postęp, Boga
nie wierzę w siebie
Ty mówisz, że czytam
niewłaściwe książki
ale ja czuję, że je napisałem
i że była wśród nich ta
której tytułu nie pamiętam
na jej kartach Zimowa Droga
i nasz wspólny brak koca
szpieg
Patrykowi Rajchembie
widziałam cię dziś rano
mówiła mi wieczorem
akurat dzisiaj rano
nie chciałem być widziany
porę wybrała odpowiednią
jak każdy, kto ma czelność
widzieć mnie, znać mnie wtedy
gdy ja nie chcę znać siebie
powiedz dla kogo pracujesz
kiedy podajesz mi rękę
kiedy się do mnie uśmiechasz
o czyje chodzi ci szczęście
taki z ciebie bohater
bo patrzysz na mnie i myślisz
tych co widzą i czują
na palcach ręki policzę
alternatywna wizja wszechświata
to nie wiersz, to historia
równie prawdziwa, co szczera
dwoje ludzi, których imion
nie znam, jedynie inicjały
którymi opatrzyli wspólną
pracę z zakresu fizyki
dedykowaną Hawkingowi
nigdy nie opublikowaną
gdy mieszkanie, w którym
teraz ja mieszkam
oczyszczane było z pozostałości
po poprzednich lokatorach
książka ta miała skończyć
na śmietniku, ale ja
nie mógłbym z tym żyć
zabrałem ją i chociaż
fizyka to dla mnie „?”
ustawiłem ją na półce
by tych dwoje trwało
przynajmniej metafizycznie
horror
Jaki koszmar wyśniony w nocy uczynił z nas o poranku zagorzałych wrogów słońca?
Emil Cioran Zarys rozkładu
to tylko sen – próbuję się oszukiwać
gdy w środku nocy budzę się nagle
przerażony do tego stopnia, że
nie jestem w stanie dalej leżeć
wstaję, zapalam światło i zapominam
przez jakieś pół godziny, czy dłużej
w końcu uspokajam się na tyle
by ponownie spróbować zasnąć
a przecież to zwykły horror klasy B
który w kinie nie zrobiłby na mnie
najmniejszego nawet wrażenia
leżę na łóżku w jakimś ponurym
szpitalu typu dom wariatów
i nagle jestem obezwładniany
przez pielęgniarzy, a jeden z nich
usypia mnie chloroformem
opieram się, wstrzymuję oddech
ale w pewnym momencie
zdaję sobie sprawę, że walczę
z tym, co przecież nieuniknione
i wówczas biorę głęboki wdech
budzę się?