SZUFLADA poleca:
pan tu nie stał
dobra zmiana jest jak
nowa lista przebojów
i cała zgraja
artystów wstawionych
w kolejkę
na sztukę
po litra
bez społecznych konsultacji
bez zgody autsidera Świetlickiego
księdza proboszcza i ojca dyrektora
wszechszkoły z klasami nieintegracyjnymi
no może za pozwoleniem radia i Marysieńki
od Sobieskiego w tureckim sweterku
bo podobno rezerwowałeś
masz grupę inwalidzką
nagrodę im. Wisławy Szymborskiej
i order uśmiechu
ok
z całym szacunkiem
ale proszę cię
nie pierdol mi że tu stałeś
*
rollercoaster
o dziesiątej na centralnym
jak w lunaparku tłoczy się
na rollercoaster osób dziewięćdziesiąt sześć
i jeden pan na schodkach
wspina się do wyjścia
*
angielskie wyjście
nie ma to jak dobrze umrzeć
we własnym łóżku w ulubionej pidżamie
z jaśkiem pod pachą
i wyjść po cichu zanim ktoś cię
poprosi o numer pesel
i czytelny podpis
*
grobonet
nie walcz synu z przeznaczeniem
jak ze zmianą rezerwacji
na komunalnym albo na powązkach
i tak cię znajdą jak co roku
w grobonecie i ukrzyżują
na znak pokoju
*
najwyższa prawda
cokolwiek chciałeś powiedzieć
wtedy w tokijskim metrze
to była najwyższa prawda
przez kilka minut
kiedy coś zawisło w powietrzu a ty
nie zwąchałeś podstępu
*
Gość w dom
taki kraj. biało – czerwony
sztandar na barykadach miast
i wsi. tu nie ma grzesznych
księży, polityków, sióstr
miłosierdzia. modlitwy
za żywych, pokuty za zmarłych.
za to wódka jest zawsze
zimna, galareta ze świńskich
nóżek dla wyznawców Allaha
i odświętny orzeł
w cierniowej koronie
*
na centralnym
kaprysi mi się kisi
śródmiejskie powietrze w słoiku
jak w poczekalni dworca centralnego
pociągu opóźnionego minut dwadzieścia siedem
i jeden pan na ławce obok
co ściska mnie za rękę
a ja miauczę
*
Król prohibicji
masz piątaka tygodniowe gacie
i nieświeży oddech
a mimo to czujesz się jak król
w przestrzeni łóżko stół
a od trzeciej nad ranem dość często kibel
raczej nie zanosi się na abdykację
tron mocno trzyma się podłoża
ty rzadziej trzymasz się pionu
i rządzisz światem z pozycji horyzontalnej
prześlizgując się z tygodnia na tydzień
z podpisaniem dekretu o prohibicji
trzeźwienie przypomina wchodzenie
na Mont Everest albo gastroskopię
wszystko jedno
po jednym i drugim chce ci się rzygać
a potem chce ci się nawadniać
ciało przed rzeczywistością