SZUFLADA poleca:
Wezbrały wody
Wezbrały wody
ludzkiego rozumu,
nierozsądnie przesadne
niebotycznie obrzmiałe
dzikim pragnieniem
potęgi posiadania
i kosmosu obalenia
mur raz wzniesiony wokół mego serca
nie runie
już nigdy, bo rozum ma władzę
nad wszechwładzą zawsze
chyba, że rysę
dostrzeże ma dusza
a serce
zapłacze
*
Wśród świtu
Wśród świtu zachmurzone niebo się
przeciska
by jedynie zerknąć
by choć okiem rzucić
na świat naziemny
Nachylić by się chciało
zobaczyć
i raz poczuć
ciepło
żar emocji
i zapłakać
gdy gniewu śledzi ścieżki wyboiste
krwią i potem kamienne płytki
pokropione
i zapomnienie ludzkie
przesyca jej istotę
z przyzwoleniem na zło mieszając się w niebiańskiej misie
Wśród świtu zachmurzone niebo się
przeciska
by jedynie zerknąć
by choć okiem rzucić
by zapłakać
*
Wznowić ślady
Wznowione ślady
raz jeszcze
mocniej
uściślone
wciśnięte
wepchane
niczym buty ubłocone
odrazę wzbudzają
niczym przepych
i skóra obwisła
być powinna
a silikonem wypełniona
stoi na sztorc
Mocniej
prędzej
bardziej
pośpiechem naznaczone ruchy
i pragnieniem
posiadania
Mocniej nacisnąć
raz jeszcze
by własną gwiazdę wyryć w sukcesu obławie
*
Zamiłować
Zamiłować
klejnoty
upstrzone krawędzie lazurowych jaskiń
skrywających nieodkryte
wspomnień zapomnienie
Umiłować
pragnienie wzbicia się ponad maszty
ukryte za mgłą bezdroża nadbżeżne
gdzie całość człowieczych dróg
się zbiega w jedną
i umyka przez palce
niczym czas
niezłomny
nie ugnie się
bo nie zdoła naturze własnej zaprzeczyć
i wyprzeć się
a my bledniemy
niedorzecznie zapatrzeni
w klejnoty
*
W podzięce
W podzięce kroków
echa zasłyszanych
w holu wspomnień
w domu strachów
samotność
kroczy
a ja za nią
zwijam się w pokłonach
by nie znikła
by nie zbladła
nie uciekła
coraz niżej,
twarzą o posadzkę biję
by nie zostać samej
bo odejdzie
i cóż po mnie
bez samotności?
wspomnienie głuche
nawet echem kroków nienaznaczone