SZUFLADA poleca:
Na hamaku
Na hamaku
chciałabym się położyć
i zasnąć zawczasu
zapach bzu i maków
otaczać mnie będzie,
a ja w sen się zapadnę
i zniknę z tego świata
bo mrok pod powiekami
jak i w sercu moim
choć nie widać
nie słychać
i wyczuć nie zdołasz
opada ręka
a z niej nóż
na trawy sprężystą powłokę
a zaraz potem
farba bordowa
zamykam powieki
i odpoczywam
nie na chwilę
a wiecznie
maki i bez
i mrok
wokół zamykają
w szczelnym kokonie nicości
Amfa
Mnogość nad nami
rozprzestrzenia swe dłonie
pragnąc byśmy
w tłumie osłów zniknęli
rozpłynęli się niczym amfa na tle
mącznej ludzkiej masy
bezmózgiego społeczeństwa
bo cóż po organie
nieużywanym?
rdza go zeżre
albo kłamstwo
obłuda
i krew przelana
za IQ równe gęsi bezpiórej
By miłość
By miłość
szczerą
oddaną
bez granic
poczuć
By serce
zranione
zlęknione
na kolanach żebrzące
otworzyć
krzyk trzeba bezkresny uwolnić
i siłę
i pewność
płynącą z centrum naszej duszy
a potem słuchać należy
i łzy przełknąć
bo i tak napłyną
ponownie
Wierność śmierci
Stukot kopyt
już odlicza mi godziny
śmierć mnie goni
choć zdyszana
nic nie zrobi
nie nadąży
bo nie musi
tylko ona jedna
wolna w pełni
choć bezwiednie jest związana
przysięganiem
nam
wierności
Kamienie
Choć kamienie
trącasz nogi bosym palcem
raniąc i tnąc skórę
nie cofniesz się
nawet o słabości milimetr
bo on hańbę zdaje się przynosić
i kalać świętość twoją
w bezczelności
nie zniżysz wzroku,
mimo słońca promieni ostrych
co podróż po niebie rozpoczęły
bez zamiaru
spoczynku
ni śmierci
wiecznej
czy bezwietrznej
bo miara przebrana raz
przelewać się będzie wiekami
i na wieki zostanie pamiętana
choć winna być zapomniana
jak kamienie ostra i obła zarazem
jak kamienie
twarda i stała
jak kamienie
raniące
tnące
skórę nagą.