Wielkie polowanie – Robert Jordan

„Wielkie polowanie” to kolejne spotkanie ze światem stworzonym przez Roberta Jordana. Pomimo, iż polski czytelnik miał już okazję spotkać się z serią „Koło czasu”, teraz ma możliwość zapoznać się z jego wznowieniem. Wydawnictwo spisuje się fantastycznie, bowiem w bardzo sprawnym tempie dostarcza kolejne odświeżone tomy. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, gdyż czekanie na poszczególne części, szczególnie z tak obszernej serii, mogłoby być conajmniej irytujące. Już nie raz rwałam włosy z głowy, gdy musiałam czekać rok lub dwa lata na kontynuację właśnie przeczytanej książki. Na szczęście tym razem było inaczej i od razu mogłam przejść do czytania „Wielkiego polowania”.

Po raz kolejny spotykamy się z bohaterami, których dane nam było poznać w pierwszym tomie pt.”Oko świata”. Rand al`Thora razem ze swoją drużyną  przebywa w Fal Dara, z którego próbuje się usilnie wydostać. Chce ucieć przed Aes Sedai, ale również przed swoim przeznaczeniem. Utrudniają mu to jednak siły ciemności. Ich łupem pada owiany legendą Róg Valere i staje się on celem wędrówki naszych bohaterów z „misją specjalną” – którą jest rzecz jasna, odzyskanie wspomnianego rogu.

Wszystkie części cyklu Koło czasu cechuję duża objętość. „Wielkie polowanie” liczy prawie 900 stron i wydawać by się mogło, iż przy takiej ilości stronic można spokojnie rozwinąć i zakończyć cała historię. Nic bardziej mylnego, bowiem Jordan serwuje nam jeszcze ponad dziesięć równie opasłych tomiszczy. Czy to dobrze? Po lekturze „Oka świata” zastanawiałam się czy akcja się w ogóle rozkręci i czy fabuła nie będzie rozwleczona do granic możliwości.

Pierwszy tom trochę mnie irytował i zmęczył, ale  „Wielkie polowanie” poszło mi gładko i sprawnie dając dużo przyjemności z czytania. Nie ukrywam, że mnogość postaci i wątków może trochę męczyć i czasami ciężko się człowiekowi w tym wszystkim połapać, ale jeśli już ktoś przebrnie przez pierwszy tom, to na prawdę warto sięgnąć po kolejny. Nie tylko dlatego, że jak się zaczęło to wypada skończyć, lecz chociażby dlatego, iż znamy już ten świat całkiem dobrze i nie skupiamy się na tym, aby zrozumieć o czym mowa nerwowo wertując słowniczek na końcu książki. Możemy spokojnie zatopić się w fabule, tonąc w niej bez reszty.

Podsumowując, Jordan zaoferował nam iście epickie fantasy, rzucając nas w wir przygody. Pomimo, iż budzi tak jawne skojarzenia z Tolkienem, to potrafił stworzyć coś na prawdę godnego uwagi, co nie powtarza utartych schematów, a jest właśnie jedyne w swoim rodzaju. Polecam z czystym sumieniem.

 

Justyna Czerniawska
Ocena: 5/5

Tytuł: „Wielkie polowanie”

Autor: Robert Jordan

Ilość stron: 881

Rok wydania: 2012

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *