Wielka rywalizacja: Tezcatlipoca i Quetzalcoalt – ostatni rozdział

Po dłuższej przerwie powracamy z krwawą mitologią aztecką i za jednym zamachem kończymy również historię słynnej rywalizacji Tezcatlipoki i Quetzalcoalta. Obaj panowie pewnie jeszcze nie raz pojawią się w azteckich dziejach, ale ich wspólna droga dobiegnie dzisiaj końca.

Klątwy Tezcatlipoki

Tezcatlipoca_by_Manwe_VardaKiedy Tezcatlipoca sam pokonał wrogą armię, z jednej strony wywołał tym przerażenie Tolteków, a z drugiej ogromną radość z powodu odniesionego zwycięstwa. Szybko zapomnieli więc o królewskim zięciu i jego wyczynie, zanurzając się w alkoholu. Tezcatlipoca wykorzystał ten moment, żeby rozpocząć swoje prawdziwe dzieło zniszczenia. Przebrał się i pod postacią nieznajomego rozkazał, by z okazji tego święta do Tollan przybyło jak najwięcej okolicznych mieszkańców. Potem poprowadził ten ogromny tłum do miejsca zwanego Texcalapan, tańcząc, śpiewając i grając na bębenku. Ludzie podążali za nim w rytm muzyki niczym szczury za Flecistą z Hamlen. Nie zważali nawet na to, że było ich tak wielu, że wpadali na siebie i popychali się nawzajem. W tym rozgardiaszu część pochodu wpadła do wąwozu i zamieniła się w kamienie. Drugą część zabił sam Tezcatlipoca, niszcząc kamienny most, na którym tańczyli. Toltekowie do samego końca nie zauważyli, co się dzieje. Byli opętani tajemniczym transem – tańczyli i śpiewali, staczając się w przepaść.

Tezcatlipoca lubił też zamieniać się w zdradliwą staruszkę oraz zsyłać magiczne znaki na zdezorientowanych Tolteków. Np. na niebie pojawił się biały ptak przeszyty strzałą, a w nocy ogień rozprzestrzenił się na górze zwanej Zacatepec. Były to oznaki końca panowania Tolteków. Ich przerażenie wzrosło, kiedy z nieba spadł głaz o kształcie kamienia ofiarnego. Tymczasem Tezcatlipoca pod postacią staruszki zaczął sprzedawać papierowe chorągiewki. Kto je kupił, od razu udawał się do wspomnianego kamienia ofiarnego, gdzie był okrutnie zabijany i składany w ofierze. Ludzi ogarnęło szaleństwo, nie wiedzieli, co się z nimi dzieje, nie panowali nad własnym ciałem i zmysłami. Na domiar złego ich jedzenie stało się kwaśne. W mieście zapanował dojmujący głód. Rozwiązaniem tego problemu miała być prażona kukurydza, przyrządzana przez znajomą staruszkę. Kuszący zapach rozniósł się po okolicy. Toltekowie przybyli do niej po posiłek, ale na miejscu okazało się, że czekał na nich tylko ofiarny nóż.

Abdykacja i śmierć Quetzalcoatla

W roku jednej trzciny Quetzalcoatl zdecydował, że czas ustąpić z tronu. Mnożące się katastrofy i niezadowolenie poddanych uświadomiły mu, że był już za stary na skuteczne sprawowanie rządów. Postanowił więc odejść do pozaziemskiej Krainy Czerni i Czerwieni – Tillan Tlaplan. Tezcatlipoca chciał nakłonić króla do składania ofiar z ludzi. Jego nieugiętość doprowadziła do namnożenia się mściwych klątw przeciwnika i ostatecznie do abdykacji władcy. Zanim jednak Quetzalcoatl wyruszył w daleką podróż, spalił swoje pałace ze złota, drogocennych kamieni i muszli, a bogactwa zakopał w górach i wąwozach. Piękne ptaki opuściły kraj i udały się na wybrzeże. Król wyruszył w towarzystwie sług, którzy przygrywali mu na fletach.

Jego pierwszym przystankiem było wielkie drzewo, gdzie poprosił paziów, żeby podali mu feralne zwierciadło, od którego wszystko się zaczęło.Tezcatlipoca Zobaczył w nim starego, zmęczonego człowieka, przygniecionego życiową porażką. To go tak bardzo załamało, że do wnętrza drzewa wrzucił mnóstwo kamieni. W innym miejscu pozostawił ślad swoich dłoni na kamieniu, na którym postanowił chwilę odpocząć. W miejscowości Cohupan spotkał się ponownie z Tezcatlipocą, który chciał zawrócić go z drogi.

– Gdzie się udajesz? – zapytał go.
– Do Tillan Tlapllan, skąd woła mnie słońce.
– Zatem idź, ale zostaw tu sztuki i rzemiosła: odlewanie złota, obróbki kamieni i drewna, malowanie oraz zdobienie piórami.

Tym sposobem Tezcatlipoca pozbawił króla cennych umiejętności, przekonując go do pozostawienia również klejnotów. Kolejnym razem zmusił go do spożycia wina z agawy i w tym wypadku, jak w każdym poprzednim, Quetzalcoatl wzbraniał się przed ulegnięciem pokusie. Ostatecznie okazał się słabszy od Tezcatlipoki. Swoją wędrówkę zakończył za przełączą między dwoma górami, wcześniej utraciwszy całą swoją świtę w ciężkiej przeprawie przez góry. Zanim odpłynął do pozaziemskiej krainy Tillan Tlapallan, zbudował jeszcze boisko do rytualnej gry w piłkę, w centrum którego uczynił głęboki otwór w ziemi, będący przejściem do świata podziemnego.

Po śmierci powrócił na niebo pod postacią Gwiazdy Porannej albo planety Wenus. W ten mało heroiczny sposób kończą się dzieje zmagań dwóch odwiecznych wrogów: Tezcatlipoki i Quetzalcoatla. Puenta tej opowieści jasno wskazuje, że to raczej Tezcatlipoca zwyciężył w tym odwiecznym sporze o przyzwoitość bądź jej brak. Nie wymaże tego nawet honorowe miejsce na nieboskłonie.

Magdalena Pioruńska

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *