Więcej tego samego – recenzja komiksu „Suicide Squad #1”

DC Rebirth to okazja do nowego otwarcia dla jednej z najbardziej rozczarowujących serii komiksowych z The New 52. Wystarczy wspomnieć, że w Polsce czwarty tom z poprzedniego uniwersum ukazał się jako pierwszy, ponieważ trzy otwierające okazały się tak słabe, że nie było sensu ich wydawać na naszym rynku. Nowy Suicide Squad, cóż, jest… lepszy od wersji z The New 52. Nie wiem, czy na tyle, żeby uznać go za dobry, ale na pewno Rob Williams wyciągnął wnioski z błędów poprzedników.

rebirthSSquad1

Prezydent Stanów Zjednoczonych, łudząco podobny do 44 prezydenta tego kraju, zakazuje Amandzie Waller wykorzystywania superłotrów, nawet w słusznej sprawie. W swoim zamierzeniu Suicide Squad ma trafiać tam, gdzie szkoda poświęcić superbohaterów, i rozwiązywać problemy zamiast nich. Na czele oddziału Waller stawia szlachetnego i nieprzekupnego dowódcę, pułkownika Ricka Flaga, mającego być gwarantem dobrych intencji ekipy – Flag zadba o to, by „Samobójcy” wykonali powierzone im zadanie. I rzeczywiście, nikt nie troszczy się o swoich ludzi bardziej niż pułkownik, którego ojciec był członkiem oryginalnego  Legionu podczas drugiej wojny światowej. To z kolei nasuwa pytania, które może wreszcie zostaną dokładnie przerobione w komiksie pod szyldem Suicide Squad: czy zło w rękach dobra może stać się dobrem? Czy wróg mojego wroga jest moim przyjacielem?

rebirthSSquad1_p15

Resztę ekipy stanowią bardzo mocno zsynchronizowani z filmową wersją: Katana, Harley Quinn, Deadshot, Kapitan Bumerang, Killer Croc i Enchantress. Różnice pomiędzy interpretacją Davida Ayera a komiksem Williamsa, jeśli chodzi o aparycję i ogólne cechy bohaterów, polegają na braku El Diablo i wyglądającego jak Steven Seagal Slipknota. Inna jest też „ludzka” strona Enchantress – komiksowa June jest graficzką, nie naukowcem.

rebirthSSquad1_p66

Na pierwszy tom Suicide Squad składają się: „Odrodzenie”, czteroczęściowe „Czarne więzienie” oraz krótkie historyjki o Deadshocie, Kapitanie Bumerangu, Katanie i Harley Quinn. Trzy z nich to genezy bohaterów, czwarta zaś pokazuje, jak to się stało, że HQ odcięła się od Jokera i wybrała dobro. Za mało tu filozofii, by odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie o złu w rękach dobra, ale to niezły początek. Z krótkich historyjek wyróżnia się też ta o Katanie, głównie z racji mangowej estetyki. Rysuje ją Philip Tan, ten sam, który odpowiada za pierwszy zeszyt w tomie.

rebirthSSquad1_p89

„Czarne więzienie” nie jest komiksem złym, ale czy dobrym, trudno powiedzieć. Z jednej strony nieźle się go czyta, z drugiej frustruje brak subtelności. Na przykład średnio rozeznany czytelnik wie, że napotkana w „Czarnym więzieniu” ekipa to rosyjski odpowiednik Suicide Squadu, ale na wszelki wypadek komiks informuje nas o tym kilka razy, coby rozwiać wątpliwości. Albo – gdy Kapitan Bumerang rzuca rakietę, ktoś mówi: „poleciała niczym bumerang”. To Kapitan Bumerang, helloł? Pseudonim zobowiązuje.
Czy zło w rękach dobra jest dobrem?
Czy komiks, który nie jest zły, jest dobry?
Poczekam z osądem do następnej części, chociaż po lekturze jej zagranicznych recenzji chyba wiem, czego się spodziewać.

Łukasz Muniowski

Wydanie: 2017
Seria/cykl: DC Odrodzenie
Scenarzysta: Rob Williams
Ilustrator: Jim Lee, Jason Fabok, Philip Tan
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Typ oprawy: miękka
Data premiery: 15.09.2017

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *