Walka kotów – Eduardo Mendoza

walka kotówNiejedno arcydzieło malarskie stało się przyczyną zamieszania – czy to w świecie fikcji, czy prawdziwym życiu. Z obrazami o ogromnej wartości prawie zawsze wiązały się zawiłe historie, zaginięcia, spiski, zacieranie śladów, procesy odszyfrowywania ukrytych sensów, próby odgadnięcia prawdziwych okoliczności powstania. Dawni mistrzowie i ich dzieła wciąż budzą kontrowersje, a związane z nimi tajemnice z pewnością przysporzą jeszcze wielu kłopotów.

I to nie tylko historykom sztuki, bo kto jak kto, ale hiszpański pisarz Eduardo Mendoza kłopoty uwielbia, a perypetie jego bohaterów to jeden wielki galimatias. I tym razem, w swojej nowej fabule laureat Premio Planety bałagani niemiłosiernie – ale wychodzi z tego cało, na dodatek z szelmowskim uśmiechem i wiecznie przymrużonym okiem.

W „Walce kotów” Mendoza postanowił zmierzyć się z Madrytem lat trzydziestych i jednocześnie twórczością siedemnastowiecznego portrecisty – Diego Velazqueza. Główny bohater, angielski dżentelmen, znawca malarstwa hiszpańskiego – Anthony Whitelands dostaje enigmatyczną propozycję zbadania i wycenienia kolekcji jednego z madryckich arystokratów – księcia de la Igualady. Coraz bardziej zakrzepły uczuciowo i zawodowo Anglik, przyjmuje zlecenie, chcąc wpuścić do swego nudnego życia nieco przygody. Przybywa do stolicy Hiszpanii, nie zdając sobie  sprawy, że ląduje w samym epicentrum politycznych rozgrywek przedwojennej Europy. Na dodatek jeden z obrazów kolekcji, wiekami trzymany w ukryciu okazuje się dziełem samego Velazqueza. Whitelands próbuje rozwikłać zagadkę płótna, przysparzając sobie w międzyczasie gromadę nieprzyjaciół, lądując niejednokrotnie i niekoniecznie z własnej woli w Urzędzie Bezpieczeństwa, aresztach, faszystowskich wiecach i całkiem przypadkowo wpadając w wir chybionych romansów.

Anthony Whitelands to typ bohatera przez Mendozę najbardziej lubiany. Szary obywatel, który nagle zostaje wmieszany w ciemne interesy, a przy okazji pechowiec nieumyślnie brnący w sprawy, którymi interesować się nie powinien. Whitelands – z zawodu historyk sztuki i wykładowca jest karykaturą bohatera kryminału. Z założenia jest neutralny politycznie, ale nie zawsze mu to wychodzi, mieszają mu w głowie kobiety, mieszają też najbliżsi, próba ważnego włamania zaczyna się brawurowo i kończy niezupełnie zgodnie z planem, a w namierzeniu agenta NKWD kieruje się  wybujałą wyobraźnią. Ale z drugiej strony Whitelands jest niebywałym farciarzem – ma więcej szczęścia niż rozumu. Łącznie z akademickim wychowaniem oraz gorączkowym uwielbieniem dla sztuki rozgrzesza go to w oczach osób biorących jego absurdalne poczynania zbyt serio.

Mendoza wpuścił cudzoziemca na ulice niespokojnego Madrytu, by uzyskać obiektywny obraz wydarzeń, jakie nastąpiły tuż przed wybuchem wojny domowej. Potęgują wrażenie bezstronności informacyjne opisy przebiegu wydarzeń historycznych albo sceny dziejące się za zamkniętymi drzwiami Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego, kiedy to narrator nagle staje się powściągliwy i rzeczowy, a jego rola ogranicza się tylko do zdania relacji z przebiegu spotkania. Wtręty te na tle żywej fabuły wypadają nazbyt sucho. Mendoza nie krytykuje wprost. Do scharakteryzowania sytuacji politycznej posługuje się Velazquezem – jego życiem na dworze Filipa IV i twórczością. Velazquez i Whitelands są do siebie podobni pod pewnym względem. Obaj są zewnętrznymi obserwatorami zachodzących wokół zmian. Velazquez jako malarz, Whitelands jako cudzoziemiec. Mendoza ze swadą analizuje obrazy wielkiego artysty Siglo de Oro, które są odbiciem nie tylko czasów malarza, ale stanowią także uniwersalny komentarz na temat Hiszpanii wieków późniejszych.

Mendoza zachowawszy jedność miejsca i czasu, całą akcję umieszcza w Madrycie, a do XVII wieku autor nawiązuje tylko poprzez dywagacje bohaterów oraz długie i barwne opisy obrazów godne zagorzałego pasjonata sztuki. Komiczne przygody Whitelandsa przeplatają się w z autentycznymi wydarzeniami trzeciej dekady XX wieku, które obecnie zajmują ważne miejsce na kartach dziejów Hiszpanii. Stolica wrze od intensywnych ruchów politycznych, a świeżo przybyły Anglik psoci i kombinuje. Mendozy natomiast humor i fantazja nigdy nie opuszczają, co więcej w toku akcji rozpędzają się i nie mogą zatrzymać. Nic więc dziwnego, że historia kończy się tak szybko, jak się zaczęła, a podsumowanie zawiłej fabuły autor mieści w krótkim opisie jednego z arcydzieł Velaqueza – bardzo trafnie, bardzo na temat i tym razem już mniej zabawnie.

Ewa Jezierska
Ocena: 4/5

Tytuł: Walka kotów

Autor: Eduardo Mendoza

Liczba stron: 424

Data wydania: 2012

Wydawnictwo: Znak Literanova

About the author
Ewa Jezierska
studentka kulturoznawstwa. Pasjonatka polskiej fantasy. Aktualnie mieszka w Warszawie, blisko nadwiślańskiej plaży, gdzie spędza swój czas wolny. Współpracuje z Księgarnią Warszawa oraz kolektywem fotograficznym Gęsia Skórka. Okazjonalna graczka Warcrafta i miłośniczka scrabbli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *