W odwiedzinach na Staromiejskiej

2146_przyjaciolki_ze_staromiejskiejW przypadku drugiej części cyklu zawsze towarzyszy nam  wyczekiwanie, ciekawość dalszych losów bohaterów, z którymi się zaprzyjaźniliśmy. Spodziewamy się także zupełnie nowych postaci i ich wpływu na tych już znajomych. Anna Mulczyńska sprawiła czytelnikom pewną niespodziankę – obok ulubionych Weroniki, Edka czy Roberta – uczyniła pierwszoplanową bohaterką Anię, persona non grata w „Powrocie na Staromiejską” (recenzja).

Trzeba mieć w sobie wiele odwagi, ambicji oraz wyobraźni, by – jak autorka „Przyjaciółek ze Staromiejskiej” – nie iść po linii najmniejszego oporu, ale postawić sobie poprzeczkę wysoko nad głową. O ile prościej i pewniej byłoby pokazać Weronikę i Edzika, Roberta czy Karolinę, rozbudować ich losy, wpleść jakieś nieoczekiwane zwroty i wszystko zakończyć happy endem. Ale Anna Mulczyńska poszła dokładnie w przeciwnym kierunku, oddając głos Ani Bednarek, na którą nawet czytelnik nie mógł patrzeć łaskawym okiem. Pokazała tym samym, że człowiek nie jest czarno-biały, że w życiu każdego z nas jest cała paleta rozmaitych barw, wszyscy też nosimy w sobie jakiś smutek, a pod maską uszczypliwości czy wyniosłości może kryć się ogromne nieszczęście.

Drugi tom skupia się przede wszystkim na losach Anki. Poznajemy kanadyjskie życie i „karierę” baletnicy, powrót do kraju i próbę znalezienia własnego miejsca (tożsamość, taniec, uczucia, przestrzeń). Jak można się domyślać, jej wizyta na Staromiejskiej nie przebiegnie w spokojnej i przyjaznej atmosferze, zwłaszcza że kobieta nie należy do tych potulnych i łatwo oddających należne jej miejsce. U Werki i Edzika sielankę zakłócają drobne nieporozumienia. No i jest jeszcze Paweł Rostowski, wytwórca miniaturowych budynków, nieszczęśliwy, schorowany i samotny. Nad całością czuwają przychylnie nastawione… duchy, które wspierają jedną z postaci.

Mulczyńska w zachwycający sposób dzieli się i zaraża swoimi pasjami. W „Powrocie…” oczarowała, a wręcz zaczarowała bogactwem zainteresowań, w „Przyjaciółkach…” postawiła przede wszystkim na balet, potem na zabawkarstwo, o zamiłowaniu Werki czy Karoliny jedynie wspominając, dzięki czemu nie czujemy przesytu.

Wszechobecny w „Przyjaciółkach…” balet rządzi się bardzo surowymi regułami. Układ taneczny wymaga precyzji i zwiewności, talentu oraz wyczucia. Tak też jest z prozą Mulczyńskiej. Autorka jest staranna, bardzo dokładna i pomysłowa. Poza swobodnym stylem opowieści, nietuzinkowymi bohaterami (choć może zbyt dobrymi), na uwagę zasługują konstrukcja (tytuły rozdziałów korespondują z treścią, przemyślana całość) oraz naturalność i realizm (dialogi, postacie, zdarzenia). Na Staromiejskiej żyją ludzie bardzo do nas podobni, którym też nie zawsze jest z górki, przeżywamy ich wzloty i upadki, odczuwamy radości i rozczarowania.

Anna Mulczyńska potwierdza drugim tomem, że potrafi patrzeć i widzieć drugiego człowieka, wiele sobie wyobrazić i poczuć cudze emocje, a przede wszystkim umie oddać to wszystko za pomocą słów tak, by udzieliły się one czytelnikowi. „Przyjaciółki ze Staromiejskiej” to ciepła, zabawna (ale nie pozbawiona dramatycznych i bolesnych momentów) życiowa opowieść, bez absurdalnych rozwiązań, nie polana lepkim lukrem.

Kinga Młynarska

                Ocena: 5/5

  1. Tytuł: Przyjaciółki ze Staromiejskiej
  2. Autor: Anna Mulczyńska
  3. Okładka: broszurowa
  4. Liczba stron: 480
  5. Data wydania: 2015
  6. Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *