„Trylogia kopenhaska” Tove Dietlevsen

Pomimo niewinnego tytułu nie jest to książka łatwa w odbiorze. Podobnie jej autorka Tove Dietlevsen, wybitna duńska poetka i pisarka, uchodziła za osobę dziwną i wyobcowaną. Była prawdziwa outsiderką, która z poczucia osamotnienia i obcości uczyniła literacką kanwę swojej twórczości. Trzeba przyznać, że biografia duńskiej autorki jest niezwykła dla twórczyń z pokolenia urodzonego pod koniec I wojny światowej. Przede wszystkim rodzina Dietlevsenów należała do klasy pracującej. Ojciec Tove był działaczem socjalistycznym, często zwalnianym z pracy na skutek kryzysu ekonomicznego, matka nie pracowała. Można wprost stwierdzić, że rodzice Tove byli biedakami, mieszkającymi co prawda w stołecznej Kopenhadze, ale narażonymi wciąż na utratę pracy, niedostatek i konieczność korzystania z pomocy społecznej.

Status materialny i społeczny Dietlevsenów odbił się na losach samej Tove, która swoją edukację zakończyła w szkole powszechnej i w wieku czternastu lat musiała zacząć zarabiać na życie. Początkowo jako służąca, pomocnica kuchenna w pensjonacie, aby swą karierę zawodową zakończyć jako urzędniczka. Jednakże ta postrzegana jako fantastka, czy marzycielka, dziewczyna w niezwykle konsekwentny sposób zmierzała do realizacji swojego planu: wejścia do świata literatury i zostania sławną poetką. W latach trzydziestych takie zamierzenia postrzegane były niemal jako naruszenie tradycyjnych norm społecznych. Piszące kobiety pozostawały mało znanymi mieszkankami peryferii środowiska literackiego, o ile w ogóle udawało im się coś wydać. Tove należała do wyjątków, którym poszczęściło się i weszły na sam szczyt duńskiego świata literackiego.

Jednakże w dużej mierze jest to mroczna narracja o ciążącym przez całe życie odrzuceniu przez matkę, która nie potrafiła zapewnić swojej córce wsparcia i poczucia bezpieczeństwa, oraz uzależnieniu od narkotyków. Jak przystało bowiem na tak niejednoznaczną naturę, Dietlevsen w pewnej mierze poddała się jednak społecznym konwencjom, oczekującym od młodej kobiety zamążpójścia i urodzenia dzieci. Jej cztery małżeństwa zakończyły się katastrofą, a trzeci mąż, z zawodu lekarz, wciągnął ją w uzależnienie od narkotyków, z którym pisarka walczyła niemal do swojej samobójczej śmierci pod koniec lat siedemdziesiątych.

Dietlevsen w brutalnie szczery sposób przedstawia siebie z oszałamiającego początku swojej kariery, prezentując się jako zachłanna na życie, opętaną pracą literacką dziewczyna, przełamująca panujące uprzedzenia i środowiskowe tabu. Opisuje też nieustanne zmaganie się z oczekiwaniami otoczenia i własnymi ambicjami. To typowe i specyficznie kobiece doświadczenie pozostawiło w autorce trwały ślad. Wraca do niego wielokrotnie we wszystkich częściach swojej narracji.

Trylogia kopenhaska to nie tylko opowieść autobiograficzna o procesie kształtowania się twórczej osobowości, ale przede wszystkim przejmująca narracja o cenie, jaką przychodzi często zapłacić za zrealizowane marzenia. W przypadku Tove Dietlevsen okazała się ona zbyt wysoka.

Ewa Glubińska

Tytuł: Trylogia kopenhaska
Autorka: Tove Dietlevsen
Przełożyła: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2021

About the author
redaktorka działu recenzji książkowych. Popkulturowa sroka, która uwielbia szeroko komentowane wydarzenia np. Oscary, Super Bowl, Igrzyska Olimpijskie, rozdania nagród i plebiscytów. Namiętnie zakochana w sporcie, przede wszystkim w nocnych pojedynkach tenisowych. Z literaturą poznana w swoim czwartym roku życia. Od niedawna fanka thrillerów psychologicznych, ale generalnie nie patrząca na gatunki, tylko na historię. Ulubiony język: francuski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *