Rzadko zdarza się, aby biografia jakiegoś autora czy autorki zachęciła mnie tak mocno do ponownego przeczytania jego/jej twórczości. Tym bardziej, że twórczość ta jest przeznaczona dla dzieci. Jednak, o czym przekonuję się podczas czytania tego testu – pozornie. Świat tych książek pełen jest tajemnic, smutku i ciemności. „Tove Jansson. Mama Muminków” to niezwykła narracja tocząca się na granicy prawdy życia i fikcji literackiej, dorosłości i dzieciństwa, słowa i obrazu. To fascynująca historia o artystce. Artystce w szerokim tego słowa znaczeniu.
Boel Westin sprostała ogromnemu wyzwaniu. Napisała bowiem biografię, która porusza wiele aspektów i zagadnień dotyczących nie tylko życia Jansson. Jest to bogata praca, w której czytelniczka/czytelnik odnajdzie nie tylko fascynującą historię (artystycznej) rodziny pisarki, z pasjonującą narracją o jej rodzicach i ich młodości. To przede wszystkim bowiem opowieść o tym, jak Jansson tworzyła, jak szukała różnych środków wyrazu, jak kochała i jak to wszystko wpływało na jej twórczość. Wszystko niemal, co było dla niej najważniejsze i najtrudniejsze, zamieniała w literaturę. I to głębokie interpretowanie jej twórczości w kontekście biografii jest tu najciekawsze. A to, co się odkrywa podczas tej lektury, zadziwia i zachęca do ponownego sięgnięcia do opowiadań o Muminkach.
Dla mnie właśnie to ponowne, bardzo dorosłe odczytanie tych historii, wydało się najbardziej interesujące. Nawet jako dziecko byłam zaniepokojona atmosferą świata Muminków. Bo niby dolina jest pełna szczęśliwości, ale czujemy jakaś grozę czającą się gdzieś blisko. Jansson pisze te opowieści sama dla siebie – w nich rozprawia się ze swoimi lękami. Westin zresztą wiele z tych motywów odszyfrowuje, często odnosząc się do psychoanalizy (którą pisarka się fascynowała), a szczególnie do Karen Horney – ulubionej psychoanalityczki Janssen. Każdy z bohaterów/każda z bohaterek cyklu o Muminkach, a nawet przedmioty tam występujące, są symbolami, metaforą.
Z wielką przyjemnością zdradzę na potrzeby tej recenzji symbolikę Topika, Topci i ich walizki. Pod tymi postaciami kryją się: sama Tove i jej ukochana z lat, kiedy powstawała ta opowieść – Vivica Bandler. Walizka, którą zawsze ze sobą noszą, a jej zawartość jest mocno strzeżoną tajemnicą, to nic innego jak miłość ich łącząca. Buka zaś to zagrożenie dla niej. „ (…) historia ma dać wyraz uczuciu. Opowiada o bliskości, jedności, identyfikacji poprzez dwa małe stworzenia posługujące się własnym językiem” – pisze Tove do przyjaciółki. „Topik i Topcia pokonały Bukę, są nierozłączne i sypiają razem w szufladzie komody. Nikt nie rozumie, co mówią, ale to nic, o ile wiedzą, o co chodzi” – dodaje.
Takich fascynujących odniesień do prawdziwego życia jest tutaj mnóstwo. Można w nie wierzyć, bo autorka biografii to bliska przyjaciółka pisarki. Dzięki jej dostępowi do różnego rodzaju dokumentów, przede wszystkim tych prywatnych, książka ta jest niezwykłym kompendium wiedzy o Jansson. Westin opowiada tu nie tylko o literaturze, ale również o pełnej zrozumienia i akceptacji miłości dwóch artystek (największą miłością pisarki była Tuulikki Pietila – graficzka, z którą przeżyła 40 lat). To także inne spojrzenie na fińską autorkę, która nigdy nie chciała być pisarką dla dzieci. Marzyła o tym, by być uznaną malarka i malowała przez całe życie. I choć napisała także kilka nowel dla dorosłych, została zapamiętana jako pisarka dla najmłodszych nic jednak bardziej mylnego. Po lekturze tej biografii każdy zrozumie, dlaczego Muminki to nie banalna opowieść na dobranoc, a głęboka filozoficznie i psychologicznie historia o nas samych i świecie, w jakim żyjemy.
Anna Godzińska
Tytuł: Tove Jansson. Mama Muminków
Autorka: Boel Westin
Liczba stron: 509
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania:listopad 2012
Lubiłam Muminki w dzieciństwie, do dziś mi nie przeszło – mówię o książkach, bajkę tv pomińmy. Najwięcej fazowych momentów było w Dolinie Muminków w listopadzie i w Komecie nad Doliną Muminków. Pamiętam też lodowego konia, który ożył, miał lusterka zamiast oczu. A recenzja jest zachęcająca, dopiszę tę książkę do listy dla Mikołaja 🙂