Thomas Hart Benton – Autoportret z Ritą

THOMAS HART BENTON

Autoportret z Ritą, olej na płótnie

(1922, USA)

Gdyby to było któreś lato XXI wieku, taki obrazek z łatwością można by pewnie znaleźć na fejsbuku, naszej klasie, albo w jeszcze innym portalu, któremu nie będziemy poprzez szufladę nabijać popularności. Trzydziestokilkulatek prężący umięśnioną klatę, mistrzowie drugiego planu i „podciągnięte” kolory. Strój kobiecy także można by zaliczyć, uznając, że jego właścicielka nosi się po prostu w stylu retro. Już widzę nawet ten uwspółcześniony tytuł: „Takie tam, na plaży z Ritą”. Tyle, że to lato 1922. Postacie zostały uwiecznione na płótnie, a bikini nikt nie będzie nosił jeszcze przez ponad 20 lat.

I tak na poważnie, „Autoportret z Ritą” jest świetny. Na wskroś amerykański, w tym starym stylu, nieco przypominającym komiks lub plakat propagandowy. Thomas Hart Benton (1889 – 1975) widnieje na nim z kobietą, którą poślubił w tym samym roku, w którym powstał obraz. Spędził z nią zresztą pozostałe lata życia, a ona zmarła niespełna cztery miesiące później, na obrazie nie wyglądają jednak na romantycznych kochanków. Nawet na siebie nie patrzą. Oboje mają miny, które sugerują, że poza kadrem stoi więcej osób.

On, sportretowany od pasa w górę, ustawiony w centrum, patrzy z ukosa w swoją lewą stronę, ma nieco zmarszczone czoło, jakby obserwował coś intrygującego. Ona wygląda, jakby z kimś rozmawiała, albo raczej przysłuchiwała się komuś z  namysłem. Jestem niemal pewna, jak brzmi głos tej kobiety. Jest delikatny, niepewny i dość wysoki. Nawet twierdzenia mają pytający ton. Krótkie włosy odgarnia jej z czoła bandana, kolorystycznie kontrastująca z kostiumem, a w ręku trzyma dziwny przedmiot, który równie dobrze może być zdjętą z szyi apaszką, jak i złowioną przed momentem ośmiornicą. (Chociaż wtedy wyraz jej twarzy nie byłby pewnie tak beznamiętny).

Innymi rzucającymi się w oczy dodatkami są rekwizyty w posiadaniu Thomasa – zegarek z zadziwiająco niebieską kopertą, na której próżno szukać cyfr bądź wskazówek, oraz kij, dzierżony przez niego w lewej dłoni. Gdyby wyciąć tych dwoje i wkleić ich na obraz łódki, mógłby chociaż uchodzić za wiosło, ale tutaj jego przeznaczenie pozostaje zagadką.

Ciężko też stwierdzić, na czym mężczyzna opiera prawą rękę. Ni to krzesło z zarzuconym na oparcie żółtym ręcznikiem, ni stoliczek na tle wydmy. Chmura za nimi dziwnie przypomina mi kształt istoty, która składając przed sobą ramiona, mogłaby trzasnąć Thomasa w uszy.

Pozostała trójka przebywająca na plaży, przyjmuje skomplikowane pozy, próbując coś związać grubą liną. Pojawiają się kolejne formalne uproszczenia, na przykład twarze tak gładkie jak tarcza wspomnianego zegarka, lub głowy odwrócone w innym kierunku, zatem nie widać ich wcale, pozwala to jednak popuścić wodze wyobraźni. I pewnie w takim kontekście powrócę do obrazu Bentona zimą, tęskniąc za wakacyjnym klimatem…

Agata Grudkowska

Obraz można obejrzeć tutaj.

About the author
Agata Grudkowska
rocznik '93. Mała, uparta, czasami nieznośna, ciągle nie ma czasu rzucić edukacji, żeby zostać głodującą artystką. Wiecznie coś śpiewa, pisze, albo wykleja - bywa nawet, że wszystko to na raz... :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *