Patryk Muszyński debiutował w 2009r. tomem wierszy pt. „Nie myśl o samobójstwie”. Trzy lata później wydał „Generalnie”, a w 2015 – „Pod skórą”. Wszystkie te publikacje były zaledwie poetyckimi próbami, zabawą słowem. Autor długo poszukiwał swojej lirycznej ścieżki, niejednokrotnie zbaczał z utartego szlaku, eksperymentował. Znów kazał czytelnikom czekać na następny zbiór, ale warto było być cierpliwym. „Tańcem w płonącym domu” zrekompensował tę ciszę twórczą, udowodnił także, że nie jest tylko autorem zabawnych wierszyków, twórcą rymowanek. Patryk Muszyński dojrzał artystycznie, wykrystalizował swój styl i z konsekwencją złożył wart uwagi tom poezji.
Godny podziwu jest dystans autora do samego siebie oraz świadomość swojej trudnej, ale finalnie przynoszącej sukces, kariery artystycznej:
pierwszy list św. Pawła do Poezjan
bracia
zaprawdę powiadam wam
w owym czasie
zamieszkiwał tu wierszokleta
rymowane strofy kreślący
natenczas odwiedził go poeta
i tymi oto słowy przemówił do niego:
skoro rymować już potrafisz
obyś teraz pisać zaczął
na to odrzekł mu wierszokleta:
niechże się stanie z pismem moim
wedle słowa twego
Większość wierszy z „Tańca…” cechuje głęboka metaforyczność. Muszyński – z korzyścią dla swojej twórczości – zrezygnował w nich z poetyckiego nominalizmu. Już nie opowiada wprost – teraz kreuje przestrzeń dla wyobraźni, wrażliwości i skojarzeń czytelnika. Tworzy zachwycające, niejednoznaczne metafory. W tytułowym utworze (otwierającym tom) już widać, że mamy do czynienia z poezją niepokoju, tajemnicy, a nawet dramatyzmu.
Poeta zauważa tu dużo więcej niż w poprzednich zbiorach. Nadal interesuje go wszystko, co dzieje się wokół niego – w bliższej (intymnej) i dalszej (kwestie uniwersalne) przestrzeni. Wiele miejsca poświęca poezji czy literaturze w ogóle, w tym procesowi tworzenia. Jednak nie tylko obserwuje pewne zjawiska i je opisuje, ale wnika w ich istotę. Dociera do ich znaczeń, możliwości, przewiduje ich prawdopodobną recepcję i na tej świadomości buduje konkretne sceny.
Wspomniany dramatyzm, nieustanne napięcie (na równym, bardzo dobrym poziomie) budowany jest, m.in. przez niedopowiedzenia, zderzenie metaforycznej sceny z jej realnym znaczeniem. Ale także przez zwierzenia podmiotu (osób mówiących w „Tańcu…” jest kilka, ale są to byty jednorazowe, można natomiast mówić o jednym, głównym podmiocie, który najczęściej zabiera głos) oraz jego sposób komunikowania się z otoczeniem. Zachwyca to, jak Muszyński ucieka przed banalnością, wykorzystując możliwości polszczyzny, świadomie rezygnując z poprawności językowej. Dzięki temu podkreśla znaczenie słów, na których mu zależy.
krótkie oczekiwanie
jednak tęsknota
byś wypełniła
sobą próżnię
ja chwilowo w niej
bo nie ma
ty
(„Pusty pokój” – fragm.)
Autor zapełnia luki w systemie leksykalnym, tworząc neologizmy, których – w jego odczuciu – dotychczas brakowało. Pokazuje tym samym, jak wnikliwym jest obserwatorem, nie tylko życia, ale i języka. Podmiot jest totalnie zanurzony w świecie popkultury, włącza go do swojego obszaru poetyckiego i korzysta z dobrodziejstw inwentarza, bawi się nim, drwi, ironizuje (jak np. w znakomitej „ulotce”).
Muszyński uwielbia dowcip słowny, zestawianie wyrazów brzmiących podobnie, które tworzą nową jakość opisywanej sytuacji czy uczucia, modyfikowanie spetryfikowanych wyrażeń, inteligentne żarty z wykorzystaniem potencjału polszczyzny. Jest także autorem o dużym poczuciu humoru, przy czym nie służy mu on wyłącznie do rozbawiania czytelnika, ma także swoje mniej lub bardziej poważne tło. Co ciekawe, w wierszach o charakterze ludycznym zmienia się nieco sposób poetyckiego wyrazu – tu autor pozwala sobie na niewybredne porównania, język potoczny, nawet wulgaryzmy. Umiejętnie dostosowuje materiał do finalnego produktu.
Najpełniej humor Muszyńskiego ujawnia się w wierszach „z podtekstami” – najlepszym przykładem jest wiersz „na użytek ich”. Tajemnicza bohaterka zwierza się ze swojej traumy (sprzedana / w miejscu publicznym, ocknęłam się otwarta / rozdziewiczona / odarta z niewinności, porzucona) i pragnień (zaczęłam modlitwę / o szansę powrotu / w innym wcieleniu). Poszczególne frazy opowiadają o niezwykle dramatycznej relacji. Dopiero całość rzuca światło na tę historię i jej właściwą interpretację, ujawniając przy tym przewrotność poety.
Podmiot „Tańca…” jest wszechobecny, wszechwidzący i chętnie dyskutuje o zdarzeniach, których jest uczestnikiem lub obserwatorem. Żywo zajmuje go sytuacja na świecie, los jednostek, współczesne tendencje. Zatrważają go wszelkie akty snobizmu, ignorancji, egoizmu i głupoty. Zwraca uwagę na relacje interpersonalne oraz stosunek człowieka do samego siebie. To odważny podmiot, dla którego nie ma tabu – wszystkie tematy traktuje równorzędnie. Jest przenikliwy i niezwykle celnie komentuje to, co zauważa:
okruchy dnia
za okruchy dnia
można dostać nobla
ale w dss o tym cicho
podopieczni bowiem nie
doczekali wiadomości uśpieni
przez personel średni niczym
dzieci przed dobranocką
pewno niebawem zaorają
to miejsce a na mocnych
fundamentach szczątków
byłych ludzi powstanie
studio paznokcia
galeria pieczywa
czy salon odzieży używanej
chociaż second hand to
niekoniecznie dobry pomysł
w naszym jednorazowym świecie
Człowiek w poezji Muszyńskiego poddawany jest próbom, przede wszystkim to próba życia. Autor skupia się na szeroko rozumianym braku (samotność, potrzeba przeżycia czegoś, potrzeby duchowe i materialne). Bohaterowie tych wierszy nie są spełnieni, stale poszukują, przemierzają ścieżki świata. Zmagają się nie tylko z pewną atrofią, wyalienowaniem, ale też z czasem. Poeta nie unika tematów ponadczasowych, metafizycznych.
Sam podmiot zwierza się ze swoich rozterek i pragnień – jest artystą, poetą, chce zatem tworzyć teksty o dobrej jakości, dużej wartości. Wiele miejsca poświęca swojej pasji. Ujawnia głęboką więź ze swoimi tekstami, niemal z czułością traktuje słowa, które uważa za sprzymierzeńców w staraniach o kunsztowny wiersz. Wydaje się, że utwory, w których bawi się językiem, formą, przekazem, to wyraz potrzeby zrzucenia z siebie napięcia i oczekiwań. To jego sposób na relaks, a przy tym całkiem udany pomysł na przekazanie w atrakcyjny sposób konkretnych treści.
„Taniec w płonącym domu” jest tomem pojemnym, pełnym fascynujących wierszy, minidramatów lirycznych, krajobrazów codzienności, żartów i eksperymentów artystycznych. Patryk Muszyński nieco skonkretyzował swój styl, zrezygnował ze znaków interpunkcyjnych, dużych liter, skupił się przede wszystkim na tekście. Jest autorem bardzo kreatywnym i ekspresyjnym, zdecydował się kontynuować te ścieżki poetyckiego wyrazu, w których czuje się najlepiej. I zrobił to w wyśmienity sposób. Złożył naprawdę interesujący tom poezji na równym, dobrym, poziomie.
Kinga Młynarska
* Powyższy tekst wszedł w skład tomiku jako posłowie.
Zachęcamy do śledzenia stron poety: Facebook Patryk Muszyński i Instagram Patryk Muszyński