Tandem – Eliza Segiet

Bez tytułu
projekt okładki: Piotr Karczewski

„Tandem” to drugi utwór dramatyczny w dorobku kojarzonej głównie z poezją Elizy Segiet. Po znakomitym monodramie „Prześwity” autorka zdecydowała się na wieloosobową sztukę sceniczną. I sprawdziła się także w tym wyzwaniu.

Olga i Marcel są rodzicami Hirusia, mężczyzny, któremu sami nie pozwalają dojrzeć. Nadopiekuńcza mama zaplanowała przyszłość syna. Nie zważając na jego predyspozycje, wybrała talent, jakiemu ma się oddać. Nieco snobistycznie pragnie za wszelką cenę spełnić – wykorzystując Hieronima – własne ambicje. Ojciec zaś to typ pana Dulskiego, który jednak stara się mieć wpływ przynajmniej na własne życie (marzy tylko o świętym spokoju, niespecjalnie angażuje się w życie rodzinne, a na fanaberie żony spogląda z lekkim przekąsem.

Z jednej strony dom bohaterów jest jak każdy inny – ogląda się tu telewizję, komentuje rzeczywistość, przeżywa mniejsze lub większe rodzinne problemy. Z drugiej jednak (za sprawą usilnych starań Olgi wkładanych w prowadzenie artystycznego salonu) przekształca się w nieco zwariowaną jaskinię. Mieszkańcy i bywalcy nie do końca są (chcą być) tymi, za których się podają. A im dłużej ich obserwujemy, tym więcej skrywanych sekretów dostrzegamy.

Pragmatyczny Marcel chłodnym okiem ocenia rolę poezji i poety we współczesnym świecie. Zresztą twórczość Hirusia nie jest w stanie obronić się przed surową opinią ojca. Wiersze tworzone przez syna to banalne rymowanki. Pierwszym krytykiem tej wątpliwej jakości poezji jest głuchoniema ciotka Adela. Jej konwulsyjne próby porozumiewania się z otoczeniem odczytywane są jako zachwyt i sposób interpretacji liryki Hieronima. Z jednego absurdu rodzą się kolejne. Poezja staje się pretekstem do zaspokajania chuci. Gorzka to metafora poziomu dzisiejszej sztuki.

W niezwykle dynamicznym tempie przesuwają się tu kolejne sceny. Dość szybko z przypadkowych wygibasów Adela przechodzi w taniec o erotycznym charakterze. Ten z kolei pobudza Marcela, który od tej pory staje się największym fanem twórczości syna. To rozpoczyna serię groteskowych scen, które doprowadzą do zaskakującego finału.

Pozostaje jeszcze kwestia tytułu, który ściśle wiąże się z podjętą w utworze tematyką. Pierwszy raz Marcel kpi sobie z pomysłu żony, nazywając ją i syna literackim tandemem. Idée fixe Olgi jest sława syna na polu lirycznym. Zaślepiona nie dostrzega faktycznych potrzeb Hirusia. A ten prowadzi jakby podwójne życie. Zresztą nie tylko on, pojawiają się postacie symbole, które okazują się kimś zupełnie innym, niż się początkowo wydawało. Ale to nadal nie koniec – bo i sytuacje, a nawet idee, są tu dwuznaczne. Nie bez powodu już na początku farsy Hieronim komentuje rzeczywistość domową: W tym domu ciągle coś trzeba udawać.

Niebanalne kostiumy przyszykowała swoim bohaterom autorka. Każdy, początkowo skrywający się za maską, zrzuci swoje przebranie, ulegnie swoistej metamorfozie, szczególnie w kwestii poglądów i postaw. Jak to w farsie bywa, postacie reprezentują szereg negatywnych cech, tutaj są to np. próżność, ignorancja, chciwość, egoizm, zakłamanie, dyskryminacja, konformizm, uleganie stereotypom i głupota. Bohaterowie zostają wplątani w wir dziwnych, komiczno-erotycznych, sytuacji, które ich kompromitują.

W piątej książce Segiet po raz kolejny dostajemy to, za co cenimy jej twórczość – filozoficzne poszukiwania, dystans do świata, oryginalność, poetyckość i niebanalne rozwiązania. Autorka wprowadza zagadkę i kilka szczątkowych niedopowiedzeń, które czytelnik będzie musiał rozszyfrować wraz z bohaterami. Zaskakująca puenta to kolejny mocny punkt „Tandemu”. Poza znakomitą warstwą językową to humor gra tu najważniejszą rolę, a przejawia się zarówno w scenach, kreacjach bohaterów, jak i – przede wszystkim – w dialogach (Olga często niedosłyszy i przekręca wyrazy, Marcel nieustannie żartuje sobie z żony, bohaterowie prowadzą gry skojarzeń).

Sztuki Elizy Segiet czyta się przyjemnie przede wszystkim dzięki swobodnemu stylowi. Wyczucie sceniczne autorki pozwala jej idealnie rozłożyć wszelkie elementy utworu, tak by nie zanudzić czy nie stwarzać zbędnego patosu. W odpowiednich momentach pojawiają się momenty zabawne, poważne, refleksyjne albo chwilowe wyciszenie – niedopowiedzenia pozostawiające pole wyobraźni czytelników.

Eliza Segiet kolejny raz zaskakuje, porywa się na coraz to nowe i bardziej wymagające wyzwania i udowadnia, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwej. Tym razem przeniosła czytelnika w groteskowy świat, w którym sytuacje absurdalne uznawane są za normę, a szczerość i naturalność budzi wstręt. Autorka zdemaskowała bohaterów – obnażyła pierwotne potrzeby, determinujące ich działania. Segiet szuka miejsca poety i poezji w dzisiejszym świecie, ale konkluzja, do której dochodzi, nie brzmi optymistycznie. Podobnie jest z moralnością postaci, a raczej jej brakiem. Czy to oznacza, że świat „Tandemu” maluje się jedynie w ciemnych barwach? Na szczęście nie!

Hiruś okazał się nie tylko autorem prymitywnych rymowanek, ale pokazał też kawałek wrażliwej duszy w prawdziwej poezji – to pierwszy przebłysk nadziei. Drugim są motywy podstępnego działania syna, a trzecim prawda, która prędzej czy później wychodzi na jaw.

Kinga Młynarska

ESEGIET_okladka_1_2-page-001

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *