Coś zimnego skapnęło mi na głowę. Spojrzałem w górę, ale nade mną był tylko sufit. Opuściłem głowę na tyle szybko, żeby kolejną kroplą nie dostać prosto w oko. Z okienka kasy ponaglał mnie kobiecy głos. — Dwadzieścia jeden pięćdziesiąt. Słyszy pan?
Coś zimnego skapnęło mi na głowę. Spojrzałem w górę, ale nade mną był tylko sufit. Opuściłem głowę na tyle szybko, żeby kolejną kroplą nie dostać prosto w oko. Z okienka kasy ponaglał mnie kobiecy głos. — Dwadzieścia jeden pięćdziesiąt. Słyszy pan?