Ta sztuka skończy się źle, chyba że…


O pochodzeniu słów

Na próżno pychą się wynosisz ponad własne „ja”. Przed porażką – wyniosłość, duch pyszny poprzedza upadek – skrupulatnie zapisał starożytny skryba w Księdze Przysłów. W Metamorfozach Owidiusza niebo karze pychę i zuchwałość. Niemądra żądza zwycięstwa popycha próżnego do zguby. Arachne wzywa do pojedynku mistrzynię tkaczek, którą jest sama Atena. Pallada uprzedza Ziemiankę, że współzawodnictwo z bogami pozbawione jest sensu, ponieważ w odniesieniu do tego, co wieczne, najwyższą sztuką powinna być ludzka pokora.

Superbia w języku Italów oznaczała wynoszenie się ponad innych, uważanie się za kogoś lepszego. Idąc tropem synonimów, docieram do słowa vanitas (łac. ‘próżność’, ‘marność’). Próżny, czyli pusty i bez znaczenia. Innymi słowy: już samo wynoszenie swojego „ja” ponad innych jest próżnością i świadczy o czymś dokładnie przeciwnym, niż było to zamierzone, a co można wytropić w etymologii.

Owidiusz nieustannie zaskakuje. Przygląda się twarzy frygijskiej szwaczki. Odmalowuje każdy jej grymas, każdą zmianę koloru na policzkach. Mocno skupia się na jej ego. Wykazuje się imponującą przenikliwością. Cała księga VI Metamorfoz poświęcona jest złej dumie. Historie Arachne, Niobe i Tereusa mają być przestrogą. Lecz cóż za ironia losu: w życiu prywatnym sam poeta ściąga na siebie gniew cesarza. Zaledwie kończy swoje najwspanialsze dzieło, którego nie potrafi zniszczyć ani gniew Jowisza, ani ogień i miecz, ani żarłoczny czas, dekretem cesarskim zostaje skazany na wygnanie do kraju barbarzyńców, nad brzegi Morza Czarnego. Do dziś sprawa pozostaje niewyjaśniona. Owid swoje bardzo przykre położenie podsumowuje w listach pisanych do Rzymu jednym, jedynym zdaniem: zgubiły mnie dwie przyczyny, pieśń i błąd (carmen et error).

Ja sama wiem, co robię, daremne są Twoje upomnienia

– Ja obstaję przy swoim. – Arachne niepomna słów doświadczonej tkaczki złości się, przyzywając boską konkurentkę do swojego warsztatu. Prawdą jest, że ani w Lydii, ani w żadnym miejscu na Ziemi nie znajdzie godnej sobie rywalki w sztuce snucia opowieści nicią. Kobieciną, która zawitała do jej komnat i przywołuje ją do porządku, jest sama Pallada. Bogini odrzuca zgrzebny płaszcz i odsłania nawykłe do pracy ramiona.

Natychmiast obie, usiadłszy naprzeciwko siebie, rozpięły na dwóch krosnach cieniutką osnowę. Krosna poprzeczką wiążą, postaw przeczesują gręplą. Wątek nawleczony na czółenko biega, rzucany wprawną dłonią, gdy grzebień zębaty nici tkaniny dociska. Pracują śpiesznie, ruch ramion rozwiewa szaty podpasane pod piersiami, nie widać trudu przez samą umiejętność.

Arachne niewątpliwie jest wspaniałą artystką. Potrafi oddać każdą emocję na wyszywanym obliczu, ukazać wszystko to, co da się dostrzec ludzkim okiem i odgadnąć umysłem, wyczuć duszą. Atena, równie wprawna w tej sztuce, nie potrafi jednak stworzyć równie oszałamiającego obrazu! Widząc efekt pracy Arachne, przemienia się w samą zawiść – ludzkie uczucie, które odbiera jej zdolność panowania nad sobą. Uderza kilka razy czółenkiem w czoło dziewczyny i drze dopiero co ukończony arras. Zrozpaczona Arachne pragnie się powiesić, a Pallada, podobno w ten sposób chcąc rywalce okazać litość, przemienia ją w pająka, wypowiadając zaklęcie: Żyj sobie, ale zawsze będziesz wisiała, nikczemna. Jakaż bogów ogarnia złość wobec ludzkiego napuszenia! Aż sami nad sobą zapanować nie potrafią!

Gniew bóstwa i płacz kamieni

Niobe znała historię Arachne. Obie mieszkały na meońskim wzgórzu Sipylus. Duma królowej z bujnej winnicy wzrastała na obelgach ciskanych w Latonę, matkę dwóch bliźniąt: Apollona i Diany. Niobe miała się czym chwalić. Urodziła czternaścioro potomków. Siedem dziewczynek i siedmiu chłopców. Rosły one zdrowo rodzicom na chwałę. Bogom płodna matka jednak odmawia czci.

– Cóż za szaleństwo – rzekła – przenosić niebiańskie nad to, co widzialne? Czemuż to Latona czczona jest na ołtarzach, gdy moje bóstwo ma się obywać bez ziół, bez ołtarzy? (…) Choćby mi odebrano jedno z moich dzieci, i tak przy dwojgu jak Latona nie zostanę. Mam tyle, że sieroctwo matki mi nie grozi. Zaprzestańcie obrzędów, zdejmijcie laur z głowy!

Obraza boskiego majestatu ściąga na jej dom gniew Latony. Apollo i Diana wymierzają bardziej ludzką niż boską sprawiedliwość. Ich niepohamowany gniew kończy się dopiero wtedy, gdy wszystkie młode pędy zostają wycięte. Strzały Apolla rażą prosto w dumę próżnej królowej. Najpierw ginie siedmiu synów. Nieskruszona Niobe nadal bluźni i pięściami wygraża bogini. Dopiero gdy na jej oczach martwe padają również córki, z żalu przeistacza się w kamień. Po wiek wieków będzie skałą, która roni łzy.

Dudek, jaskółka i słowik


Tereus i Prokne są szczęśliwym małżeństwem. Chwila urodzin ich syna Itysa to dzień największego państwowego święta. Syn spaja ich miłość i łączy zwaśnione rody. Pewnego dnia Prokne jednak tęskni za domem. Jego namiastką byłyby odwiedziny siostry. Prosi ukochanego Tereusa, by dopomógł w siostrzanym spotkaniu. Mąż spełnia jej pragnienie i wyrusza do pałacu teścia. Tam zakochuje się do szaleństwa w drugiej córce trackiego króla. Wprawdzie przypłynie z powrotem z Filomelą, lecz nie dopuści do spotkania sióstr. Swoją szwagierkę potraktuje jak wojenną zdobycz. Uwięzi ją w leśnej pieczarze, wielokrotnie zhańbi i obetnie jej język, by nikomu nie mogła opowiedzieć o tym, co ją spotkało. Lecz wielka rozpacz zmusza do myślenia, a trudne położenie rodzi przebiegłość. Filomela znajduje sposób, by porozumieć się z Prokne. Ta dowiedziawszy się prawdy, milknie, ból zamyka jej usta. W końcu nadarza się okazja do odpłacenia. Obrzędy ku czci Bakchusa usprawiedliwiają opuszczenie pałacu na kilka dni i snucie się dostojnych dam dworu pośród dzikich wzgórz i lasów. Tam dochodzi do spotkania pokrzywdzonych kobiet. Już we dwie wracają do pałacu. Gdy obmyślają zemstę, ich wzrok pada na buzię niewinnego Itysa. I biada mu, gdyż chłopiec na swoje nieszczęście bardzo podobny jest do ojca. I bieda, gdyż zwycięża ślepa nienawiść. Obie wykonują wyrok na genach Tereusa. Itys zostaje ugodzony w pierś przez matkę, a ciotka podrzyna mu gardło. Jego martwe członki zostają poćwiartowane. To nie koniec makabrycznej historii. Kończy się ona upiorną ucztą. Tereus zostaje nakarmiony ciałem własnego syna. Podczas posiłku przyzywa Itysa. Wtedy dowiaduje się, że stał się właśnie jego grobem. Rozpacz przemienia go w dudka. W tym samym czasie dwie personifikacje zemsty również obrastają w pióra. Filomela leci do lasu jako słowik, a Prokne od tej pory jako jaskółka wije gniazda pod strzechą wiejskich domów.

Okrucieństwo kontra pokora

Pycha natychmiast spotyka się z gwałtownym sprzeciwem. Odpowiedź bogów i ludzi na wyniosłość jest niemiłosierna i okrutna. Ale i samo życie funduje każdemu pyszałkowi błyskawiczną lekcję pokory.

Zło wywołane próżnością potrzebuje przeciwwagi. Nietrudno ją zdefiniować. Będą nią: wdzięczność, skromność i współpraca oraz mało popularne posłuszeństwo. Cechy właściwe tym, którzy wolą żyć i działać w ukryciu, choćby poprzez dobrowolną anonimowość.

Ludzie duchy są pośród nas.

M.P.

Wszystkie cytaty zostały zaczerpnięte z VI księgi Metamorfoz Owidiusza.

Obraz 1. Prządki. Baśń o Arachne, Diego Velázquez, pochodzi ze strony: http://sztukawkawalkach.pl/sylwetki-tworcow/trzy-plaszczyzny-velazqueza/

Obraz 2. Śmierć dzieci Niobe, Johann König, pochodzi ze strony http://blog.ac-versailles.fr/metamorphose/index.php/

Obraz 3. Tereus, pochodzi ze strony en.wikipedia.org/wiki/Tereus_(play)#/media/File:Tereo.jpg

Obraz 4. The Veiled virgine, Giovanni Strazza, ze strony:

www.reddit.com/r/ArtPorn/comments/6rsaq7/the_veiled_virgin_giovanni_strazza_marble_1850/

About the author
Maria Peszt
przede wszystkim mama małej czwórki (Martynki, Miry, Michałka i Maksa); absolwentka iberystyki na UJ i studentka Studium Literacko-Artystycznego UJ. Uwielbia góry, las i łąkę. W wolnym czasie pisze baśnie, wiersze i opowiadania, śpiewa, maluje i szuka natchnienia w spotkaniach z przyjaciółmi i w historiach wyczytanych.

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *