Szpital kosmiczny – James White

Szpital kosmiczny

W 1966 roku Gene Roddenberry dał światu pierwszą, oryginalną serię Star Treka. Opowieść o współpracy między narodami, a nawet planetami przypadła gustu najpierw Amerykanom, a potem, dużo później, reszcie świata. Ludzie ujrzeli kosmitów, którym nie śniło się pożerać ludzi, kosmitów będących kolegami z pracy, przyjaciółmi, a nawet kochankami. Ta przyjaźń obejmowała, co ciekawe, nie tylko humanoidów, ale też Obcych posiadających osobliwe kształty, czy nawet – jak Medusanie dla przykładu – podobno w ogóle kształtu pozbawionych. Nie ulega wątpliwości, że Gene Roddenberry mógł zostać zainspirowany przez debiutancką powieść Jamesa White’a „Szpital kosmiczny”.

Ta niepozorna książka liczyła sobie pięć opowiadań, których akcja rozgrywała się w przeogromnym, międzygatunkowym szpitalu, zbudowanym w próżni i przygotowanym na leczenie różnych istot z całej galaktyki. „Szpital kosmiczny” ukazał się również w Polsce i warto się z nim zapoznać.

O’Mara jest z wykształcenia psychologiem. Jego marzeniem „od zawsze” była praca przy którymś z programów kosmicznych, jednak z powodu niezwykle mocnej budowy fizycznej został zakwalifikowany do pracy wymagającej jedynie siły – przy budowie Szpitala Kosmicznego. Wśród jego nowych kolegów są nie tylko ludzie, pracują tam również istoty klasy FROB, tak wytrzymałe i odporne, że mogą pracować bezpośrednio w próżni bez żadnego zabezpieczenia.

O’Mara szybko naraża się załodze, jako rozrywkę obiera sobie bowiem dręczenie ich bohatera, Warensa – chłopaka, któremu wielu z nich zawdzięcza życie. Ma swoje powody, których nie ujawnia. Z powodu takiego zachowania mężczyzna szybko zostaje na budowie wrogiem nr 1, dlatego też, kiedy dochodzi do wypadku w którym giną oba FROB, zostaje o niego obwiniony. Na domiar złego, czekając na orzeczenie przysłanej z Ziemi komisji, musi zajmować się osieroconym dzieckiem pary Obcych. „Maleństwo” waży pół tony, a jego zachowanie zamienia życie O’Mary w piekło. Reszta ekipy uważa, że arogancki i nielubiany kolega ma to, na co zasłużył i czeka z zadowoleniem na to, co powie komisja. Sprawę komplikuje fakt, że oprócz samego O’Mary jedynym świadkiem wypadku był Warens i wszyscy są przekonani, że pogrąży swego wroga. Życie jednak sprawia im niespodziankę…

Pewnym zaskoczeniem dla czytelnika jest to, że nie O’Mara, bohater pierwszego opowiadania, jest centralną postacią reszty książki, a młody lekarz nazwiskiem Conway. Jest on idealistą, gardzi przemocą i nie rozumie, po co w szpitalu są Kontrolerzy – nowocześni żołnierze, którymi gardzi, gdyż nie toleruje przemocy. Czytelnik towarzyszy mu przez cztery opowiadania w jego dojrzewaniu jako człowieka i jako lekarza. Poznaje jego pacjentów i kolegów, w przeważającej części istoty niehumanoidalne, o różnych wymaganiach środowiskowych i rozmaitych poglądach na świat. Ich współpraca nie zawsze jest łatwa. W tak złożonym środowisku nietrudno o tarcia i zwykłe nieporozumienia, wywołane odmiennością kulturową. Ten obraz bardzo przypomina późniejsze serie Star Treka, który bez wątpienia wiele zaczerpnął od White’a, Niepozorna książka z 1962 roku rozrosła się w końcu w cały cykl. Gdyby go sfilmowano, powstałby prawdziwy medyczny Trek – jak dotąd jednak nikomu nie przyszło to jakoś do głowy. A szkoda.

Nieduża, kieszonkowego formatu książeczka z 1987 roku była pierwszym zetknięciem polskiego czytelnika z twórczością White’a. Oprócz niej przetłumaczono wtedy inną jego powieść, „Tysiącletni sen”, jednak była ona jedynie prezentowana w odcinkach w radiowej „trójce”. A szkoda, jest bowiem bardzo ciekawa. Natomiast cały cykl „Szpitala kosmicznego” został wydany w Polsce kilkanaście lat temu. Choć pozostałe jego części były bardziej rozwinięte i bardziej dopracowane, nie dorównują pierwszej, oryginalnej, pod względem wdzięku i prostoty. Polecam serdecznie.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Szpital kosmiczny”

Autor: James White

Tytuł oryginału: angielski

Okładka: miękka

Rok wydania polskiego: 1987

Ilość stron: 269

Wydawnictwo: Alfa

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *