Syzyf i jego praca

Termin „syzyfowe prace” znany jest chyba wszystkim. Oznacza ciężką i mozolną robotę, wykonywaną bez nadziei na to, że kiedykolwiek zostanie uwieńczona powodzeniem. Ludzie wiedzą też na ogół, że jest to termin ukuty od króla Syzyfa, ukaranego za swe winy nakazem wtaczania pod górę ogromnego głazu. Nigdy nie udaje mu się dotoczyć ciężaru na szczyt, gdyż zawsze w końcu ciężki kamień wymyka mu się i stacza na dół. Mało kto jednak wie, kim właściwie był Syzyf i co takiego zrobił, że bogowie postanowili ukarać go w tak okrutny sposób. Otóż nie był on bynajmniej byle kim.

Ojcem Syzyfa był Eol, król Tessalii, a jego żoną córka Atlasa, Merope, jedna z Plejad. Będąc jedszcze młodym człowiekiem Syzyf założył miasto Efyra, zwane później Koryntem i zasiedlił je ludźmi którzy, jak głosi legenda, powstali z grzybów. Niektórzy wszelako mówią, że władzę nad Koryntem podarowała mu Medea, ale nie wiadomo, czy to prawda, gdyż współcześni Syzyfowi uważali go za najgorszego z łotrów. Już jako młodzieniaszek, gdy zajmował się głównie pasaniem trzody na przesmyku Korynckim, odznaczył się wyjątkowo zuchwałym czynem, który cudem tylko uszedł mu na sucho.

Sąsiadem Syzyfa był wówczas Autolikos, syn Hermesa. Jak wiadomo, był to najsławniejszy złodziej wśród antycznych Greków. W jego wyczynach pomagał mu dar Hermesa, który nauczył go, jak zmieniać maść ukradzionego bydła. Mimo tej sztuczki Syzyfowi udało się wyśledzić, gdzie znika jego bydło – oznaczył po prostu kopyta zwierząt. Zwoławszy sąsiadów, by pomogli mu schwytać i osądzić złodzieja, zostawił ich naradzających się zapalczywie, a sam wdarł się do domu Autolikosa i uwiódł jego córkę Antykleję, żonę Laertesa. Tak więc to Syzyf, nie Laertes, był ojcem Odyseusza, który wziął po nim spryt i bezwzględność.

Po śmierci Eola tron Tesalii dostał się niejakiemu Salmoneusowi, mężowi siostry Syzyfa. Syzyf, choć władał już Koryntem, czuł się prawowitym następcą tronu Tesalii i uważał, ze został oszukany. Nie chcąc rozpoczynać wojny zwrócił się do wyroczni delfickiej o radę. Wróżąca mu Pytia poradziła, by spłodził dzieci ze swą siostrzenicą Tyro, córką Salmoneusa, bo to właśnie one go pomszczą. Syzyf uwiódł więc Tyro, ale gdy ta przypadkiem dowiedziała się, czemu to zrobił, zabiła swych synów. Syzyf wykorzystał to, by oskarżyć Salmoneusa o kazirodztwo i morderstwo i doprowadził do wygnania szwagra z Tesalii. Było to dla niego o tyle łatwe, że od dawna już żył z wszelakiego rodzaju podstępów i grabieży, które niejednokrotnie kończyły się śmiercią napadniętych. Bycie królem nie zawsze oznaczało w tamtych czasach posiadanie jakichś stałych dochodów, częściej był to zaszczyt, za który należało płacić z własnej kieszeni, Syzyf  potrzebował  więc złota i starał się o nie wszelkimi sposobami.

Wkrótce król Koryntu, który miał już dość na sumieniu, rozzuchwalił się tak, że przeciągnął strunę. Było to wtedy, gdy Zeus zakochał się w Ajgine, córce boga rzecznego Asoposa i zabrał ją na Olimp. Gdy Asopos przybył do Koryntu w poszukiwaniu córki, Syzyf zdradził mu miejsce jej pobytu w zamian za wieczne źródło dla miasta. Zeus, który w wyniku tej niedyskrecji miał potem mnóstwo nieprzyjemności. Zdołał umknąć przed zemstą Asoposa dopiero wtedy, gdy zamienił się w głaz. Bardzo go to rozgniewało i nakazał Hadesowi ukaranie Syzyfa. Ten jednak nie uląkł się boga podziemii, tylko podstępem zakuł go w jego własne kajdany. Spowodowało to przeraźliwe zamieszanie, bo przez kilka dni nikt na Ziemi nie mógł umrzeć, nawet gdy obcięto mu głowę. Dopiero bóg wojny Ares, niezadowolony z takiego stanu rzeczy, odnalazł i uwolnił Hadesa.

Syzyf nie zrezygnował nawet wtedy gdy Hades ponownie po niego przyszedł. W tajemnicy nakazał Merope, by nie urządzała mu pogrzebu, a według greckiej religii duchy ludzi niepogrzebanych nie mają prawa przekraczać Styksu. Znalazłszy się w pałacu Hadesa, gdzie miał sie odbyć nad nim sąd, Syzyf ubłagał łagodną i łatwowierną Persefonę, by pozwoliła mu wrócić na Ziemię i dopilnować własnego pogrzebu, a potem miał wrócić. Oczywiście znalazłszy się z powrotem w swoim ciele ani myślał dotrzymać słowa. Wreszcie kres jego karierze położył Hermes, który sprowadził go do Tartaru i oddał sędziom. Ci skazali przewrotnego cwaniaka na wtaczanie pod górę głazu tej samej wielkości jak kamień, w który przemienił się Zeus uciekając przed Atroposem. Teoretycznie Syzyf ma uzyskać przebaczenie, jeśli uda mu się spuścić głaz po drugiej stronie góry, jednak nigdy mu się to nie udaje.

Mitografowie upatrują w postaci Syzyfa alegorii Tesupa, hetyckiego boga słońca, który codziennie wtacza tarczę słoneczną na nieboskłon, a ona potem pod własnych ciężarem stacza się na dół. Dziwnie z tym koresponduje legenda o Belleforoncie, wnuku Syzyfa, jeźdźcu Pegaza i zabójcy Chimairy, który w przypływie pychy zapragnął wzbić się na Olimp i został strącony piorunem przez Zeusa. Ale to, jak mawiają bajkopisarze, już zupełnie inna historia.

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *