„Światu nie mamy czego zazdrościć” – uciekinierzy z Korei o komunistycznym „raju na ziemi”

Kilka tygodni przed tym, jak media obiegły zdjęcia Koreańczyków lężących na ulicach i spazmatycznie opłakujących śmierć komunistycznego dyktatora Kim Dzong Ila, do księgarń trafiła książka Barbary Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej”. W samą porę! – chciałoby się powiedzieć.

Wielokrotnie nagradzana książka szefowej oddziału „Los Angeles Times” w Pekinie powstała na podstawie wywiadów z uchodźcami z Korei Północnej. Jej wartością jest przede wszystkim to, że daje wgląd w to co dzieje się w najbardziej hermetycznym i odizolowanym państwie na świecie.

Dziennikarze, którym udawało się uzyskać zgodę na wjazd do Korei brali udział w swoistym przedstawieniu – byli oprowadzani po wybranych miejscach, spotykali się z podstawionymi statystami, widzieli to, co Wielki Wódz chciał im pokazać i jak chciał pokazać. Żeby móc mówić o Korei Północnej trzeba najpierw z niej uciec, a żeby uciec trzeba wprzódy zrozumieć co się tam dzieje. Wydaje się to bardzo trudne podczas gdy całe państwo działa jak sprawny „orwellowski świat” nadzorowany przez czujne oko Wielkiego Brata i wąsko wyspecjalizowane oddziały policji, które zdają się kontrolować nawet to, o czym śnią obywatele. Mechanizmy opresji i zniewolenia niezmiernie fascynują i wprowadzają w zdumienie. A więc naprawdę aż tak można kontrolować człowieka? Niezwykle sugestywnie przemawia do mnie obraz Korei, która widziana z kosmosu staje się nocą wielką plamą –wyłączany jest prąd. Nie pali się tam żadne światło, kraj spowijają absolutne ciemności. Tak jakby elektryfikacja groziła oświeceniem obywateli.

Kiedyś Martyna Jakubowicz śpiewała, że w „domach z betonu nie ma wolnej miłości”. Ta książka jest także o tym, że system, reżim wchodzi ludziom nawet pod kołdrę. Odziera ich z intymności, unifikuje, chcąc zatrzeć różnice odziera z tożsamości. Zniewala umysł, odczłowiecza ciało, kolor rezerwuje dla wodza – innym pozostawia wszystkie odcienie pozbawionej charakteru szarości. Tylko, że ludzki indywidualizm wydobywa się spod tej komunistycznej powłoki jak lawa – drąży i pali.

Opowiadając losy kilku uchodźców, uciekinierów z niewyobrażalnego dla nas świata (pary zakochanych nastolatków spotykających się pod osłoną nocy, lekarki o umyśle skrępowanym wiarą w komunistyczne ideały, bezdomnego chłopca – społecznego wyrzutka oraz przodownicy pracy, która kochała Kim Dzong Ila bardziej niż swoich bliskich) autorka opowiada o tym jak wiele jest w stanie poświęcić człowiek w imię wolności, tej osobistej, indywidualnej i antykolektywnej. Opowiada również o drodze od zniewolenia do zakiełkowania w człowieku potrzeby wolności. Ci ludzie przecież jakoś tam funkcjonują – dzięki książce Demick dowiadujemy się jak. I od tej świadomości włos się jeży na głowie.

Książka obejmuje dramatyczny w historii Korei okres po śmierci Kim Ir Sena, gdy do władzy doszedł jego syn Kim Dzong Il (ten, który zmarł przed kilkoma tygodniami). W kraju zapanował wówczas głód, w wyniku którego zginęła jedna piąta mieszkańców. Wtedy też gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych uciekinierów z komunistycznego „raju na ziemi”. Tak jakby głód stanowił nieprzekraczalną granicę wytrzymałości człowieka.

Agata Jawoszek

Ocena: 5/5

Tytuł: Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej

Autor: Barbara Demick

Ilość stron: 365

Wydawnictwo: Czarne

Rok wydania: 2011

About the author
Agata Jawoszek
rocznik `83, absolwentka slawistyki, obroniła doktorat z literatury bośniackich muzułmanów, specjalizuje się w kulturze krajów bałkańskich, czyta zawsze i wszędzie, najchętniej kilka książek na raz; ma słabość do sufizmu i sztuki islamu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *