Światła wielkiego miasta – recenzja komiksu „Odrodzenie #4”

Czwarty tom „Odrodzenia” w niczym nie ustępuje poprzednim. Mało tego, w trakcie lektury nieustannie towarzyszyła mi myśl, że ta seria z zeszytu na zeszyt robi się coraz lepsza…

Trudno jednoznacznie wyjaśnić, dlaczego akurat ten tom jest taki dobry. Może to przez fakt, że w poprzednim albumie akcja nieco zwolniła, a historia stała się bardziej kameralna. Ale nawet bez zestawiania z poprzednią częścią „Ucieczka do Wisconsin” wypada wyjątkowo dobrze. Tim Seeley ponownie żongluje wątkami, sprawnie prowadząc całkiem pokaźną ekipę bohaterów. Niezmiennie w centrum wydarzeń pozostają siostry Cypress, lecz kolejne rozdziały przynoszą wiarygodną nadbudowę dla wielu starych i kilku nowych postaci drugo- i trzecioplanowych. Nawet jeśli ktoś pojawia się raptem na paru stronach, to występ ten nie jest zmarnowany. Dzięki temu praktycznie o każdym bohaterze „Odrodzenia” możemy powiedzieć, że jest z krwi i kości (a czasami dosłownie się o tym przekonać…).

Duszna atmosfera zamkniętej społeczności została tym razem nieco przewietrzona. Przede wszystkim przez rozbudowany wątek podróży Dany Cypress do Nowego Jorku. I chociaż owa wyprawa nie trwa zbyt długo, pozwala autorom na pokazanie tego, jak świat zewnętrzny postrzega wypadki z Wisconsin. Przyglądając się na billboardom, koszulkom czy obserwując uwagę poświęcaną Odrodzeniu przez media, można odnieść wrażenie, że USA ostatni raz miały do czynienia z wydarzeniem o tak dużym oddźwięku społecznym i kulturowym przy okazji zamachów z 11 września 2001 roku. Teraz oczywiście naród żyje nadzieją, a nie strachem. Tak przynajmniej się wydaje, bo całe odrodzeniowe zamieszanie jest dosyć powierzchowne – przekute na wymiar materialny, jaki próbuje kryć się za uduchowioną górnolotnością. Może to jedynie pozory – w końcu bliżej przyglądamy się tylko światu wyższych sfer, a zewnętrzny odbiór Odrodzenia możemy poznać, wyłącznie spacerując ulicami metropolii. W takiej sytuacji jedyne, co nam pozostaje, to mieć nadzieję, że w przyszłości Seeley pozwoli jeszcze któremuś bohaterowi wyjść poza obszar kwarantanny i rzuci tym samym nieco więcej światła na całe zjawisko.

Na szczęście jednak wcale nie musimy opuszczać Wasuau i okolic, aby świetnie się bawić. Nowi bohaterowie są na tyle ciekawi i niejednoznaczni, iż wydaje się, że scenarzysta jeszcze długo nie stępi swojego pióra. To już półmetek całego cyklu, a zarówno skejt o skłonnościach sado-maso jak i indiański szaman w niczym nie ustępują postaciom, które poznaliśmy w pierwszym czy drugim tomie. Jeśli ten trend się utrzyma, to możemy być spokojni o ciąg dalszy serii.

„Odrodzenie” jest jak dobry serial w starym stylu. Nie ma tutaj epickich zwrotów akcji, ginących w każdym odcinku pierwszoplanowych bohaterów czy nagromadzenia wątków, których nie jesteśmy w stanie ogarnąć. Każdy epizod popycha wydarzenia do przodu, ale nie robi tego tak, że z zapartym tchem wypatrujemy epilogu. Tę serię po prostu dobrze się czyta, bez zbytnich oczekiwań co do jej zakończenia. Nie czekam na wielki finał, bo regularnie dostaję dobrą fabułę, która broni się klimatem i bohaterami. Główny motyw jest oczywiście niezwykle istotny, ale zwyczajnie cieszę się każdym kolejnym tomem. Zupełnie jak dwie dekady temu, zasiadając co tydzień do nowego odcinka „Z Archiwum X”.

Paweł Panic

Scenariusz: Tim Seeley
Rysunki: Mike Norton
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2019
Tłumaczenie: Bartosz Musiał
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170x260mm
Stron: 128
Cena: 42,00 zł
Wydawnictwo: Non Stop Comics
ISBN: 978-83-8110-634-4

About the author
Paweł Panic
Z wykształcenia historyk, z zawodu muzealnik. Lubi czytać komiksy i stare czasopisma o grach komputerowych, a przede wszystkim pisać. Pisze głównie o tym, co przeczytał. Jego teksty znaleźć można na portalu Aleja Komiksu, w Zeszytach Komiksowych oraz w książce „Komiks i jego konteksty”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *