Surrealizm bronią

dotknij-wiatru-dotknij-wodyŚwiat się zmienia. Banalne stwierdzenie, które pomimo tego wcale nie traci na aktualności i prawdziwości. Nie zmieniają się jednak tylko ludzie i technika. Literatura również przybiera coraz to nowe oblicza. Coraz częściej pisarze odchodzą od tradycyjnej budowy trójczłonowej na rzecz swobodniejszych form. Wyraźny podział na wstęp, rozwinięcie i zakończenie wydaje się zbyt prosty. Twórcy sięgają po przeróżne sposoby z mniejszym bądź większym powodzeniem. Amos Oz nie jest wyjątkiem – aby pokazać nam absurd wojny, sięgnął po surrealistyczne wizje.

„Dotknij wiatru, dotknij wody” jest książką magiczną. Jest poezją i muzyką. Opowieścią o miłości i samotności. O ludziach szukających ucieczki przed wrogim światem i o ich odwiecznym marzeniu – nieśmiertelności. Ale również o tym, jak wszystko – drzewa, kościelne wieże, nawet drobne przedmioty materialne – sięga tęsknie wzwyż, pragnie uwolnić się od cielesności, ulecieć w sferę ducha. Początkowo akcja rozgrywa się w Polsce – ale w Polsce ze snu, o jakiej opowiadała Ozowi matka – a potem przenosi się do Ziemi Obiecanej, gdzie bohater książki, marzycielski syn zegarmistrza z miasta M., chroni się przed wojną i nareszcie znajduje ukojenie. Czytając taki opis na okładce, można się spodziewać tradycyjnej opowieści wojennej, wzbogaconej o przemyślenia autora. Oz postanawia jednak zabrać nas w trochę inną podróż.

Zaprasza czytelnika na spotkanie z pokręconym światem wojny poprzez różne pojedyncze sytuacje. Wyraźnie bawi się konwencją powieści. Rzeczywistość miesza się ze snem, czytelnik sam już nie wie, co jest prawdziwe, a co nie. Ulotność, nierealność czy też nawet absurd historii sprawiają, że wydźwięk utworu staje się jeszcze klarowniejszy. Izraelski pisarz jest zagorzałym pacyfistą, dlatego pokazuje nam, że konfliktów zbrojnych nie można racjonalnie wyjaśnić. Z bezsensem wojny stara się walczyć za pomocą surrealizmu.

„Dotknij wiatru, dotknij wody” nie jest łatwą lekturą, bezpardonowo absorbuje całą uwagę czytelnika, wręcz pożera jego samego, aby następnie go wypluć. Jak wszystko, co zostało przeżute, wygląda inaczej, tak my po lekturze utworu Oza nie będziemy już tacy sami. Ta książka nas zmieni, nasz światopogląd i podejście do tematu wojny, uchodźców oraz samotności. Mnogość symboli i różnorakich metafor sprawia, że to dzieło czyta się wolno, ale jednocześnie jego sens się pogłębia. Co więcej, plastyczność opisów pomaga poczuć atmosferę konkretnych miejsc i wydarzeń. Historia pewnego małżeństwa – Eliszy i Stefy Pomeranzów – stanowi tylko pretekst do opowiedzenia czegoś większego, do snucia dywagacji o życiu, ale przedstawia również dzieje narodu żydowskiego, jego powojenne losy, z których zawiłości i tragedii często nie zdajemy sobie sprawy. „Dotknij wiatru, dotknij wody” przypomina więc w pewnym stopniu poemat dygresyjny z okresu romantyzmu. Nie jest to jednak jedyne nawiązanie do tej epoki. Przez cały utwór przewija się pewna postać – Johann Wolfgang Goethe.

Z wojną lub ideą wojny bardzo trudno walczyć, zwłaszcza jeśli jest się przeciwnym interwencjom zbrojnym i ogólnie walce. Oz jednak znalazł sprytny sposób na pokojowe wyrażenie sprzeciwu wobec takich działań. Dla niego wojna to bezsens, dlatego wybrał równie absurdalną metodę walki z nią, czyli surrealizm. Efekt końcowy wywołuje naprawdę mocne wrażenie, dlatego zapraszam do lektury. Sprawdź, co z Tobą zrobi ten utwór.

Kamila Zielińska
Ocena: 5/5

Tytuł: Dotknij wiatru, dotknij wody
Autor: Amos Oz
Seria: Mistrzowie literatury
Przekład: Danuta Sękalska
Liczba stron: 160
Wydawnictwo: Rebis

About the author
Kamila Zielińska
Studentka, uwielbiająca chodzić własnymi ścieżkami i leżeć na trawie. Patrzy wtedy w niebo i macha do gwiazd. Kocha wizyty po drugiej stronie lustra, dlatego uwielbia czytać. Kiedy zejdzie na ziemię, co nie zdarza się zbyt często, z radością przelewa swoje myśli na papier, mając nadzieję na związaną z tym przyszłość. Współpracuje z portalami Szuflada.net oraz prozaicy.blogspot.com. Plany na przyszłość? Tak wiele, że potrzebuje 9 żyć, by je wszystkie spełnić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *