Suicide Squad – Parszywa Dwunastka współczesnej pop kultury

7206266.3Pamiętacie słynną „Parszywą Dwunastkę” z Lee Marvinem w roli głównej? Grany przez niego major John Reisman otrzymał specjalne zadanie od swoich przełożonych. Miał zebrać dwunastu żołnierzy, oczekujących na egzekucję bądź skazanych na dożywotnie więzienie, i przygotować ich do samobójczej misji. Gdyby się powiodła, żołnierze mogli liczyć na ułaskawienie. W pięknym zamku we Francji odpoczywali niemieccy starsi oficerowie. Major i jego legion samobójców musieli zaatakować tę niedostępną twierdzę i zabić wszystkich nazistów. Niestety, w trakcie akcji większość bohaterów oddała życie za sprawę. Chociaż film miał swoją premierę w 1967 roku, do tej pory budzi wielkie emocje i jest uważany za kultowy.

Podobną historię opowiada „Suicide Squad” – najnowsza ekranizacja amerykańskiego komiksu ze stajni DC Universe. Oczywiście z kilkoma znacznymi różnicami. Na przykład skład współczesnego Legionu Samobójców przypomina raczej barwną galerię postaci rodem z cyrku bądź teatru, głównym celem jest zgładzenie czarownicy obdarzonej starożytną mocą, którą wspiera jej demoniczny brat, wzmocniony mechanicznymi protezami, czym do złudzenia przypomina Destuktora, nasłanego przez Lokiego na Thora w pierwszej części „Thora”, major Marvin zaś jest kobietą.

Naszych bohaterów poznajemy w specjalnie strzeżonym więzieniu dla wyjątkowo niebezpiecznych szaleńców i psychopatów. Piękna i słodka Harley Quinn, która w jednym momencie potrafi przekonująco uwodzić, a w drugim odciąć swojemu absztyfikantowi głowę, skruszony piroman Diablo, jedną myślą podpalający budynek, zawodowy złodziej Bumerang, pozbawiony skrupułów nawet wobec kolegów po fachu, człowiek-krokodyl Killer Croc i w końcu niepisany lider grupy, płatny morderca o niesamowitej celności Deadshot – wszyscy oni jednoczą się pod przywództwem Ricka Flagga. Inicjatorką powstania grupy złożonej z oponentów Batmana i Flasha jest twarda Amanda Waller, kobieta, która nie waha się sięgać po kontrowersyjne metody, aby zadbać o pokój na świecie i hegemonię Stanów Zjednoczonych. Po śmierci Supermana nastały trudne, mroczne czasy. A trudne, mroczne czasy potrzebują też takich bohaterów. Amanda doskonale to rozumie, ale nawet ona nie spodziewa się, z jak wielką siłą będzie musiał się zmierzyć jej legion samobójców…

original

Ogromnie podobały mi się zwiastuny tego filmu, nie ukrywam też, że od czasu do czasu jestem fanką Jareda Leto. Piszę „od czasu do czasu”, bo miewam też momenty, w których ten utalentowany aktor i piosenkarz potrafi mnie zirytować. W każdym razie akcja promocyjna z jego udziałem i cała ta otoczka pt.: „Mamy wreszcie wszystkich waszych ulubionych antybohaterów i antagonistów w jednym opakowaniu i teraz możecie wybierać ich z pudełka i smakować jak czekoladki” zaostrzyła mój apetyt. Na szczęście, nauczona doświadczeniem z filmami o superbohaterach, nie spodziewałam się wybitnego dzieła. Owszem, obecność Leto w obsadzie mogła obiecywać nieco wyższy poziom, ale ostatecznie i tak wyszło w sumie jak zawsze. Zastanawiam się, z czego to wynika. Bierzemy dobrych aktorów, mamy do rozegrania fabułę z niejednoznacznymi i do bólu ludzkimi bohaterami, a jednak ostatecznie gotujemy tę samą zupę o niewiadomym, mdłym smaku, którą w sumie spróbują i dorośli, i dzieci, i może fani komiksów, a nawet fani poszczególnych aktorów… Ważne, że na końcu i tak zarobimy. A komu to będzie naprawdę smakować? No właśnie. Skoro już sięgam po kulinarne porównania, przyznam szczerze, że ostatecznie wyszłam z kina, odczuwając pewien niedosyt. Nie najadłam się, choć, co prawda, dostałam obiecane czekoladki. Na szczęście reżyser nie schował ich przede mną za fotelem, jak robiła moja mama, gdy za bardzo objadałam się nimi w dzieciństwie.

landscape-1453740157-suicide-squad-margot-robbie-harley-quinn

Członkowie Suicide Squad zdecydowanie ratują ten film. Są zbuntowani, pozbawieni moralności i społecznego kompasu, który zakorzeniłby ich w groźnej machinie oceny. Podobno najbardziej spektakularne czyny popełniamy wtedy, gdy przestaje nam zależeć. Jesteśmy sobą, bo nie musimy się już nikomu przypodobać. Nie musimy już nikomu nic udowadniać. Możemy pozwolić sobie na wypuszczenie naszej wewnętrznej bestii, która do tej pory siedziała głęboko schowana, albo, co gorsza, nosiła niewygodny kaganiec. Bohaterowie Suicide Squad przekroczyli granice, stali się niebezpieczni dla społeczeństwa i systemu. Ich resocjalizacja jest prawie niemożliwa z jednego prostego powodu – nie chcą być resocjalizowani.

7741478.3

Reżyser mógł zrobić z nimi cokolwiek innego, postawić na ich wzajemne intereakcje i relację z porządnym Flaggiem. Nasi ulubieni socjopaci zbyt szybko się zaprzyjaźniają, choć oczywiście nic tak nie łączy jak dzielenie sąsiednich celi i walka z tymi samymi klawiszami, zbyt szybko podporządkowują się Flaggowi, nie próbując nawet spłatać mu jednego malutkiego psikusa, co swoją drogą zwraca uwagę na to, jak mało charyzmatyczną postacią jest przydzielony im lider. Dostajemy za to łzawą historię miłosną ze wspomnianym Flaggiem i nieostrożną panią naukowiec June Monne w rolach głównych, przemykającego w tle Jokera, którego obecność została w końcu zredukowana do wspomnień Harley i paru widowiskowych włamań do więzienia oraz porwań helikopterów, honorowego ojca roku Deadshota i absolutnie zdumiewającego wroga rodem z klasycznych Pogromców Duchów.

Najciekawiej wypada chyba Harley Quinn. Margot Robbie wykonała kawał dobrej roboty. Jej bohaterka jest równocześnie piękna i szalona, zdolna do wielkiej, prawdziwej miłości i wielkich, prawdziwych okrucieństw. Między nią a Jokerem można zauważyć interesującą chemię. Co więcej, Harley potrafi skleić zespół w jedną, całkiem nieźle funkcjonującą całość. Partneruje jej Will Smith w roli Deathshota. Razem podtrzymują akcję, są też mocnymi filarami rozchodzącej się chwilami fabuły.

images

Na zakończenie – sama nie wiem, jak mam ocenić ten film. Oczywiście, warto go zobaczyć dla samych postaci. Joker Jareda nie czaruje tak, jakbyśmy się tego spodziewali, ale może zwyczajnie dlatego, że nie otrzymał wystarczająco dużo czasu, żeby się rozkręcić. Ogromny potencjał tak wielu nieprzewidywalnych i trudnych bohaterów, zgromadzonych razem, by wykonać samobójczą misję, został jednak zaprzepaszczony. Reżyser postawił na letnią rozrywkę, tanią strzelaninę i zabawnych, plastikowych „złych, będących złymi, bo tak. Bo fajnie jest być złymi. W końcu wszyscy szanujący się superbohaterowie ich potrzebują. Nawet ci siedzący za kratkami…

Polecam dla samej Margot Robbie. Naprawdę do twarzy jej w czerwieni i błękicie.

Magdalena Pioruńska

 Polecamy również recenzję komiksu: http://szuflada.net/niewiele-z-foucault-recenzja-komiksu-suicide-squad-1-nadzorowac-i-karac/

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."