Solaris – Stanisław Lem

1Jakby na to nie patrzeć, Stanisław Lem jest najbardziej znanym polskim pisarzem fantastyki. Jego książki stanowią kanon polskiego sf, choć nie dla wszystkich są w pełni zrozumiałe. Mało tego, tak naprawdę niewielu czytelników jest w stanie czytać je z prawdziwą przyjemnością, wymagają bowiem dość wysokiej inteligencji i nie nadają się do bycia “lekturą relaksacyjną”. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że wiele rzeczy przedstawianych przez pisarza jako czołowe osiągnięcia czy wręcz przyszłościowa technologia śmieszy dziś swą archaicznością, to i tak pomysłowość Lema budzi podziw. Jedną z najciekawszych książek, będących nawet – jak twierdzą niektórzy – sztandarowym osiągnięciem tego autora, jest “Solaris”, dzieło dwukrotnie sfilmowane, raz przez Andrieja Tarkowskiego, a drugi raz przez amerykańskiego reżysera, Stevena Soderbergha (główną mrole zagrał wtedy George Clooney).

Kris Kelvin, psycholog, przybywa na naukową stację kosmiczną, krążącą wokół planety Solaris Badanie planety ma znaczenie w zasadzie czysto akademickie, nikt bowiem nie obiecuje sobie z tego tytułu żadnych korzyści poza zaspokojeniem naukowej ciekawości. Znajduje się tam bowiem niezwykły organizm – plazmowy ocean Solaris, uznany za formę żywą, być może nawet rozumną, aczkolwiek nikt nie jest w stanie powiedzieć o nim nic bliższego. Kelvin ma zmienić jednego z członków załogi. Przybywszy na stację zastaje jednak chaos. Szef stacji Gibarian, mający być jego bezpośrednim przełożonym, nie żyje, pozostali zachowują się jakby postradali zmysły. Od jednego z nich dowiaduje się, że ocean rzeczywiście jest formą rozumną i to do tego stopnia, że prawdopodobnie usiłuje nawiązać kontakt z przybyszami. Jak bowiem wytłumaczyć formy, które od jakiegoś czasu przybiera? Dlaczego na stacji pojawiają się osoby związane z przeszłością naukowców, czasem nie żyjące od lat, a zawsze związane emocjonalnie z ludźmi w tak silny sposób, że odłączone od nich wpadają w szał? Kelvin próbuje znaleźć odpowiedź na te wszystkie pytania, a jednocześnie opanować psychozę trawiącą kolegów i własne uczucia względem przysłanego przez Solaris materialnego wizerunku jego zmarłej żony, Harey…

“Solaris to przede wszystkim powieść filozoficzna. Zadaje więcej pytań, niż można odpowiedzieć na podstawienie otrzymanych danych. Jest to zgodne z poglądem Lema, ze napotkawszy obcą formę życia możemy nie umieć jej pojąć – ani ona nas. Wyraz temu przekonaniu dał w powieści “Fiasko”, będącej uzupełnieniem “Opowieści o pilocie Pirxie”, w “Niezwyciężonym”, “Głosie Pana”, “Człowieku z Marsa” czy w “Edenie”, choć tam akurat dochodzi do przynajmniej połowicznego porozumienia. Stanisław Lem patrzył na problem kontaktów międzycywilizacyjnych o wiele realistyczniej niż większość twórców sf i w swych książkach zawarł przekonanie, że ze społeczeństwem istot, które zbudowały swą kulturę w całkowicie odmiennych warunkach niż Ziemianie, możemy nie znaleźć po prostu wspólnych pojęć. Więcej nawet, bo był zdania, że nie możemy się porozumieć, choćbyśmy tego bardzo pragnęli. Kimkolwiek będą istoty rozumne z innej planety, nie będziemy w stanie ocenić ich inaczej niż przez pryzmat własnej kultury i własnej historii, a jest to poważny błąd. Uświadommy sobie przy tym dla przykładu, jak ciężko było porozumieć się jakoś Chińczykom i ludziom Zachodu, choć przecież wyrośli pod tym samym słońcem i z punktu widzenia biologii nie różnili się od siebie. Cóż dopiero mówić o jakichś rozumnych meduzach czy innych formach, których może nawet nie umiemy sobie dziś wyobrazić.

Niektórzy zarzucają Lemowi, że “Solaris” to dzieło ciężkie w odbiorze, przeintelektualizowane, jednak ta książka stanowi naprawdę wspaniałe osiągnięcie filozoficznego nurtu sf. Jest on zbyt często dziś zaniedbywany na rzecz military sf, gdzie główna intryga to podchody i strzelanina, pozbawione jakiejkolwiek głębszej treści. Stanisław Lem, który zresztą nie znosił “Star Treka” (głównie ze względu na uproszczoną wizję “humanoidalnej galaktyki”), miał jedną rzecz wspólną z Gene’m Roddenberry’m – obaj uważali, że tylko nauka może rozwiązać problemy trapiące ludzkość i naprawić kaleką ludzką naturę, ale w oddzieleniu od uczuć staje się narzędziem zniszczenia. Coś z tej wiary jest zawarte i w “Solaris” – pięknej opowieści o życiu, śmierci, tęsknocie i o znaczeniu miłości w świecie zdominowanym przez naukę.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Solaris”

Autor: Stanisław Lem

Rok pierwszego wydania: 1961

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *