Smilla w labiryntach śniegu – Peter Høeg

smilla w labiryntach snieguBiorąc daną książkę do ręki, mamy względem niej pewne oczekiwania. Gdy wybieramy romans, spodziewamy się szczęśliwego zakończenia. Kiedy zdecydujemy się na powieść historyczną, jesteśmy pewni archaizacji. Gdy natomiast sięgamy po kryminał, oczekujemy dynamicznej historii, dreszczyku emocji oraz częstych zwrotów akcji. Czy taka jest „Smilla w labiryntach śniegu” Petera Høega? Otóż, nie do końca.

Smilla pochodzi z Grenlandii, do której tak mocno przynależy, że nie potrafi odnaleźć się w Danii. Niechęć społeczeństwa względem emigrantów zza morza tylko pogarsza sytuację. Kobieta czuje się tu na tyle obco, iż jej jedynym przyjacielem staje się Esajas, mały chłopiec z Grenlandii. Kształtuje się między nimi niezwykła nić porozumienia, którą przerywa nieoczekiwana i tajemnicza śmierć Esajasa. Spada on z dachu, gdzie nie ma innych śladów prócz jego własnych. Wszyscy jednogłośnie stwierdzają, że to był wypadek. Nie zgadza się z nimi tylko Smilla, ponieważ wie, że chłopiec panicznie bał się wysokości. Z tego powodu postanawia sama rozwiązać sprawę. Głęboka determinacja i bezkompromisowość prowadzi ją do nieoczekiwanych odpowiedzi.

Można powiedzieć, że to historia, jakich wiele. Prowadzenie śledztwa na własną rękę jest dość utartym motywem w literaturze. Autor nie wykorzystał go w sposób nowatorski, choć mógł to być dobry punkt wyjścia do wciągającej historii. Nie udało mu się to jednak. Z tyłu na okładce jest napisane, że „Smilla… to niezwykły kryminał. To powieść skomplikowana i piękna w konstrukcji jak płatek śniegu”. Zgadzam się, iż Høeg napisał bardzo przemyślaną i niejednoznaczną historię. Jednakże dynamika opowieści dużo na tym straciła. Akcja rozwija się wolno, dopiero ostatnie sto stron nabiera rozmachu charakterystycznego dla tego gatunku. Autor użył praesens historicum w celu przyspieszenia tempa powieści, dodania plastyczności opisu oraz uczynienia czytelnika świadkiem wydarzeń. Byłby to dobry ruch, gdyby potrafił z tego zabiegu korzystać. Tak, niestety, nie jest. Można wręcz odnieść wrażenie, że pisarz nie radzi sobie z budowaniem zdań; naprzemienne używanie krótkich i długich nie sprzyja przyjemnej oraz szybkiej lekturze. Napędzanie historii krótkimi zdaniami w momencie opisywania raczej „statycznej” sytuacji jest dość oryginalnym posunięciem. Inne poważne niedociągnięcie polega na nieumiejętności wpływania na emocje odbiorcy. Gradacja napięcia stanowi jeden z najważniejszych środków stylistycznych, jakimi dysponuje pisarz kryminałów i horrorów. Jeśli nie potrafi tego używać, to powieść wiele na tym traci.

Należy jednak przyznać, że „Smilla…” może niejednokrotnie zaskoczyć czytelnika, czego kwintesencją jest zakończenie. Co więcej, dostrzega się pieczołowitość w tworzeniu postaci głównej bohaterki. Jej myśli, wypowiedzi, gesty i zachowania pasują do obrazu dojrzałej, wyalienowanej, twardej oraz umiejącej sobie radzić kobiety. Choć trudno ją polubić, czytelnik jest w stanie zrozumieć jej uczynki. Høeg nie poświęcił takiej uwagi innym bohaterom, stanowią oni zaledwie tło dla Smilli, która jest centralną postacią historii.

Warto na koniec wspomnieć o katastrofie w tłumaczeniu utworu. Książka była przełożona z języka duńskiego przez fachowca, który skupił się na swojej pracy i wykonał ją bardzo dobrze. Jednakże nie pojmuję, jak można zostawić czytelnika z dialogami toczonymi w języku niemieckim bez jakiegokolwiek przypisu? To odbiorca ma sam sięgać co chwila po słownik, aby w pełni pojąć opisywaną sytuację? W końcowych rozdziałach pojawia się bowiem bohater ze Szwajcarii, który z nerwów rozmawia ze Smillą po niemiecku. Być może jego słowa nie mają  większego znaczenia dla całej fabuły, ale w ten sposób pozbawia się czytelnika części książki. Jeśli ktoś uczył się tego języka, to pojmie fragmentarycznie odpowiedzi bosmana. Jednakże nie każdy miał przyjemność uczenia się niemieckiego w szkole.

„Smilla w labiryntach śniegu” jest powieścią, którą ciężko się czyta. Trzeba się maksymalnie skupić, choć czasem ma się ochotę opuścić kilka stron i znaleźć ciekawszy fragment. Warto ją jednak przeczytać do końca dla postaci Smilii. Staje się ona w utworze niejako symbolem samotnej emigrantki niezrozumiałej przez społeczeństwo oraz problemów, z którymi boryka się człowiek na co dzień.

Kamila Zielińska
Ocena: 3/5

Tytuł: Smilla w labiryntach śniegu
Autor: Peter Høeg
Liczba stron: 420
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

About the author
Kamila Zielińska
Studentka, uwielbiająca chodzić własnymi ścieżkami i leżeć na trawie. Patrzy wtedy w niebo i macha do gwiazd. Kocha wizyty po drugiej stronie lustra, dlatego uwielbia czytać. Kiedy zejdzie na ziemię, co nie zdarza się zbyt często, z radością przelewa swoje myśli na papier, mając nadzieję na związaną z tym przyszłość. Współpracuje z portalami Szuflada.net oraz prozaicy.blogspot.com. Plany na przyszłość? Tak wiele, że potrzebuje 9 żyć, by je wszystkie spełnić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *