Śmieć w kulturze – red. Katarzyna Kulikowska, Cezary Obracht-Prondzyński

śmierć w kulturze„Śmieć w kulturze” wydany przez Wydawnictwo Naukowe Katedra to fascynujący zbiór, którego tematem są wszelkiego rodzaju wykroczenia oraz ich następstwa. Karą za odstępstwo od normy jest śmietnik – historii, społeczny czy rozumiany dosłownie. Wszystkie typy wykluczeń opisane są wyczerpująco, dogłębnie, a przede wszystkim ciekawie.

Śmieć to skutek uboczny kultury nadmiaru, w której żyjemy. W końcu żaden przedmiot nie powstaje po to, by od razu trafić do kosza; nawet tandetna pamiątka z wakacji ma swoje zastosowanie, jakim jest szpecenie czyjegoś salonu. O zastosowaniu przedmiotów decydujemy my, a że nie wszyscy pojmujemy świat tak samo, nie dla każdego z nas śmieć jest tym samym. Produkcja śmieci, pomimo jej negatywnych aspektów, jakim jest pozbywanie się (kiedyś) użytecznych rzeczy, stanowi świadectwo dobrobytu i rozwoju kapitalistycznego społeczeństwa. Redaktorzy tomu zebrali teksty na temat odpadów w przekonaniu, że będą „w pewnej mierze diagnozą współczesności” (s. 15). Autorzy do tematu podchodzą na dwa sposoby: dosłownie, skupiając się na śmieciach per se, oraz bardziej metaforycznie, kierując uwagę ku wykluczonym i niechcianym przez społeczeństwo. Zbiór podzielony jest na pięć części, które spróbuję pokrótce omówić.

I – W kierunku śmieciologii

Jak wskazuje tytuł, pierwsza część zbioru stanowi wstęp do tematu. Autorzy tej i pozostałych części odwołują się przede wszystkim do dwóch prac: „Czystość i zmaza” profesor Mary Douglas oraz „Życie na przemiał” profesora Zygmunta Baumana. Według Douglas śmieć to coś „nie na swoim miejscu”, co przywodzi na myśl interpretację „miejsca” według profesora Tima Cresswella. Geograf społeczny uważa, że zachowania transgresyjne zależą od interpretacji i w innym miejscu byłyby wręcz pożądane. To samo tyczy się śmieci, których postrzeganie jest całkowicie subiektywne. Samo słowo pojawiło się w słownikach języka polskiego w XIX wieku. Śmieć, rozumiany jako brud, postrzegany jest zwykle negatywnie, w przeciwieństwie do niosącej pozytywne konotacje czystości. Ale przecież śmieć jeszcze chwilę temu był całkiem użytecznym przedmiotem. Szczególny przyrost produkcji śmieci zanotowano wraz z nastaniem kapitalizmu. Profesor Bauman i profesor Golka są zgodni, że nadmiar to twór nowoczesny. Kiedyś nic nie lądowało na śmietniku, teraz wszystko jest towarem – także ludzie, ewaluowani pod względem swojej przydatności.

II – Potencjalny, liminalny, ambiwalentny

Kto jednak decyduje o tej przydatności? Jak zauważa profesor Grażyna Woroniecka: „to, kim jesteśmy dla poszczególnych osób, pozostaje przedmiotem negocjacji z nimi” (s. 167). Podobnie rzecz się ma ze śmieciami. Dla wielu osób jest nie do pomyślenia, aby zakwalifikować krzyż jako bezużyteczny i wyrzucić go na śmietnik. Co w takim razie z synagogą przerobioną na centrum handlowe? Jakie reakcje może wzbudzić szalet postawiony w centrum miasta? Schowany byłby czymś pożądanym, „na miejscu”, ale wyeksponowany z pewnością spotka się z kpinami lub nawet obrzydzeniem. Tak samo z rzeczami schowanymi w garażach – typowo męskich przestrzeniach. Garaż stoi w opozycji wobec domu, gdzie takie rzeczy jak lewarki hydrauliczne nie byłyby mile widziane. Do garaży trafiają również rzeczy „czasowo nieprzydatne” (s. 199). Tak jak do muzeów, gdzie w przechowalniach spoczywają przedmioty, które w innych okolicznościach znalazłyby się na wystawach. Niektórym przedmiotom to się udaje i ze śmieci stają się eksponatami. Junk food, czyli jedzenie śmieciowe też według jego krytyków doświadcza nobilitacji za każdym razem, gdy jest spożywane. Jednak czy nie jest tak, że jedzenie staje się śmieciowe właśnie dlatego, że tak je określamy? Tak samo z bezdomnymi – to my (społeczeństwo) decydujemy o ich wykluczeniu.

III – Zbędny, wykluczony, niepasujący

Wykluczamy, przede wszystkim używając języka, który profesor Waldemar Kuligowski definiuje jako „powszechne narzędzie różnicy” (s. 317). Można nawet powtórzyć za Williamem Burroughsem, że język to wirus przyczyniający się od dawien dawna do różnego rodzaju ludzkich nieszczęść. Należy pamiętać, że język w swoim zamierzeniu był narzędziem pomocnym w zrozumieniu świata. Nazywając coś lub kogoś „śmieciem”, wskazujemy dosadnie na odstępstwo od normy. Chorzy na autyzm często spotykają się ze społecznym wykluczeniem, ale jego skutki odczuwają również ich rodziny, traktowane podobnie jak chorzy. Przez to zarówno autyści, jak i ich bliscy jeszcze bardziej zamykają się w swoim świecie. Stają się zatem do pewnego stopnia niezdatni do funkcjonowania w społeczeństwie, co prowadzi do zakwalifikowania ich – w sensie eugenicznych – jako błędów natury. Przekonanie o tym, że człowiek jako element ciała społecznego powinien być jak najdoskonalszy, uzasadnia eksterminację jednostek naruszających przyjęte normy. Tu znów jednak powraca podstawowy problem: kto i dlaczego o panujących normach decyduje.

IV – Zrehabilitowany, odnaleziony, odzyskany

W wypadku zmiany norm, która przecież prędzej czy później musi nastąpić, osoba lub przedmiot mogą powrócić do łask – jak we wspomnianych wcześniej muzeach. Śmieci doświadczają recyklingu polegającego na przywracaniu im wartości, ale również upcyklingu – procesu tę wartość podnoszącego; w tym drugim szczególnie lubują się artyści tworzący dzieła sztuki ze znalezionych przedmiotów. Rzecz nie dotyczy tylko sztuk wizualnych, ale również samplingu, dzięki któremu zapomniane utwory zyskują drugie życie, czasem nawet bogatsze od poprzedniego. Znaczenie drugiego życia bliskie jest również kolekcjonerom, w jakimś stopniu rehabilitującym przedmioty, oraz kupującym w lumpeksach. Lumpeksy zresztą nie są tym, czym były świeżo po transformacji, a ceny ciuchów z odzysku czasem okazują się niewiele niższe niż w tak zwanych sieciówkach. Czynnikiem determinującym, kto kupuje w sklepach z tanią odzieżą, nie jest zatem bieda – w Polsce rozumiana raczej jako „względny niedostatek” (s. 581) niż niemożliwość zdobycia środków do życia. Osoby biedne wykazują się szczególną pomysłowością, ale również szacunkiem do rzeczy, w tym śmieci. Szacunkiem coraz mniej powszechnym.

V – W poszukiwaniu ładu

Do lat 90. XX wieku na polskiej wsi każdy przedmiot miał zastosowanie. Rzeczy niepotrzebnych nie wyrzucano – lądowały na strychach, gdzie czekały na drugie życie. Obecnie, w kulturze nadmiaru, przedmiot stary łatwo zastąpić nowym, przez co coraz trudniej o przywiązanie do rzeczy. Umiar i zaradność, które doktor Anna Woźniak uważa za dominujące na polskiej wsi, straciły na znaczeniu pod wpływem obecnie obowiązujących miejskich/miastowych wartości. Proste życie mocno się skomplikowało wraz z nieudaną rewolucją z lipca 2013, która dotyczyła zmian w gospodarce odpadami. Źle przedstawiona, zniechęciła ludzi do segregacji śmieci przede wszystkim wysokimi opłatami. Poza tym segregacja wymaga poświęcenia uwagi śmieciom i dłuższego obcowania z nimi, a przecież kiedy coś wyrzucamy, oznacza to, że dłużej tego nie akceptujemy jako „naszego”, nie chcemy tego więcej widzieć. Brzydzi nas zapach, wygląd przedmiotu, który wylądował w koszu, chociaż przed chwilą prezentował się co najmniej znośnie w szafie lub na talerzu. Śmieć to bardzo pojemny, wręcz inkluzyjny termin – warto dwa razy się zastanowić nim do tego miana zdegradujemy dany przedmiot.

Łukasz Muniowski

Tytuł: Śmieć w kulturze
Redakcja: Katarzyna Kulikowska, Cezary Obracht-Prodzyński
Liczba stron: 693
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe Katedra

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *