Sir Arthur

W listopadzie roku 1872 miała miejsce jedna z najniezwyklejszych, do dziś nie rozwiązanych zagadek. Płynąca z Nowego Jorku do Genui brygantyna „Mary Celeste” została znaleziona w idealnym stanie, z wszystkimi szalupami ratunkowymi ale… bez załogi. Nie wiadomo, w jaki sposób i po co marynarze opuścili statek a wszelkie próby wyjaśnienia tajemnicy spaliły na panewce. Na statku wszystko bowiem było w jak najlepszym porządku, nie było śladów paniki, śladów walki – nic! Tak jakby załoga rozpłynęła się w powietrzu.

I kiedy wszyscy pogodzili się już, że mają do czynienia z niewytumaczalną zagadką, w 1884 roku, a więc dwanaście lat po katastrofie, w gazecie „Cornhill Magazine” ukazał sie tekst doktora Habakuka Jephsona, który twierdził, iż był pasażerem Mary Celeste i wie, co się stało. Historia, któą opisał była tak niezwykła, a jednocześnie tak zgrabnie opisana, że bez problemów w nią uwierzono. A była to historia niesamowita – pojawił się jako pasażer potężny mulat Septimus Goring, pojawił się magiczny amulet w kształcie ucha, który ocalił życie autora opowieści, była niesamowita tragedia kapitana, którego żona i córka zaginęły a on sam popełnił samobójstwo, był bunt Murzynów… I kiedy szykowano już ekspedycję, by odnaleźć Septimusa Goringa, który stał na czele buntu, ktoś zwrócił uwagę, iż statek z tekstu nazywa się „Marie Celeste” a nie „Mary Celeste”.  Autorem opowiadania (a nie relacji świadka, jak by się mogło wydawać) był sam Artur Conan Doyle.

Postać sir Arthura Conan Doyle’a jest zapewne znana każdemu. Przyczyniła się do tego wyjątkowa popularność stworzonego przezeń detektywa amatora, Sherlocka Holmesa, który wraz z nieporadnym doktorem Watsonem (prawdopodobnie literackie alter ego autora) rozwiązuje nawet najbardziej nieprawdopodobne zagadki przy pomocy sztuki dedukcji. Ale też Arthur Conan Doyle w swych czasach był kimś więcej, niż tylko pisarzem. Obdarzony tytułem szlacheckim (za udział w wojnie burskiej) miał olbrzymi wpływ na ówczesny angielski światek. Prawdopodobnie to właśnie on i jego książka zapobiegły śmierci niewinnego człowieka.

W 1908 roku miało miejsce tajemnicze morderstwo. Zamordowano 83-letnią Marion Gilchrist, właścicielkę tajemnego domu schadzek i szulerni dla najwyższych elit w kraju. Nic więc dziwnego, że mordercę musiano znaleźć – sprawą zainteresowane były najbardziej znane nazwiska. Skoro musiano znaleźć, to i znaleziono. „Sprawcą” okazał się Oscar Slater. I choć wszelakie dowody i poszlaki świadczyły przeciwko jego winie, a część dowodów spreparowano (m.in. przy pomocy brytyjskiej policji), choć doszło nawet do tego, iż policjant prowadzący śledztwo został zamordowany przez „nieznanych sprawców” gdyż powątpiewał w winę Slatera, oskarżony został skazany na śmierć.

Jedna z przyczyn, dla któych wyrok nie został wykonany, była książka Arthura Conan Doyle’a „The Case of Oscar Slater”, w której – niczym Sherlock Holmes – rozprawił się ze sfabrykowanymi dowodami, z nieprawdziwymi zeznaniami świadków i z nieuczciwym sędzią wykazując, iż Oscar Salter nie mógł być winny zbrodni. Co więcej, na podstawie zebranych poszlak wskazał, kto prawdopodobnie był zabójcą, była to jednak osoba na tyle wysoko postawiona, że nawet sam sir Arthur nie odważył się podać jego nazwiska, oznaczając go tylko inicjałami AB. Oscarowi Slaterowi najpierw zamieniono karę na dożywocie, później zmieniono na 19 lat więzienia by w końcu wypuścić w roku 1927 z odszkodowaniem w wysokości ćwierć miliona (dzisiejszych) funtów.  Kim był AB – nie udało się ustalić do dziś.

Zaskoczeniem może być fakt, iż opierający się na metodzie dedukcji analityczny sposób myślenia zarówno Sherlocka Holmesa, jak i autora jego przygód, zupełnie poległ w walce z elfami. Tak, tak, elfami!

W 1917 roku dwie dziewczynki, Frances Griffith i Elsie Wright oświadczyły, iż w pobliskiej dolinie spotykają się z latającymi, malutkimi elfami. Od niedowierzającego ojca wyprosiły aparat i zrobiły serię zdjęć, które przeszły do historii. Widać na nich istotnie latające dookoła dziewczynek małe stworzonka. Badania wykluczyły ponoć fałszerstwo (!) a w autentyczność fotografii wierzył sam Artur Conan Doyle, który napisał kilka entuzjastycznych artykułów na ten temat. Trzeba pamiętać, iż sir Arthur był zagorzałym zwolennikiem spirytyzmu, jednakże nawet to nie usprawiedliwia tak łatwego wpadnięcia w elfią pułapkę!

W jednej tylko z najgłośniejszych spraw sir Artur poniósł porażkę. Choć intensywnie zajmował się zagadką Kuby Rozpruwacza, nawet on nie dał rady wyjaśnić, kim był morderca. Choć przedstawił dość ciekawą teorię – Kuba rozpruwacz był kobietą! (A „Seksmisji” jeszcze wtedy nie nakręcono…)

Jill the Ripper – w swobodnym tłumaczeniu Julka Rozpruwaczka – miała być położną, która wykorzystując swój zawód bez problemów zbliżała się do potencjalnych ofiar. Teoria dość ciekawa i na pewno oryginalna, czy jednak prawdziwa? Cóż, Kuba Rozpruwacz zniknął gdzieś we mgle spowijającej Whitechapel i zapewne nie pojawi się już nigdy w swej prawdziwej postaci.

Jak widać, sir Arthur Conan Doyle był barwną i ciekawą, pełną sprzeczności postacią. I choć większości kojarzy się tylko z detektywem-geniuszem, warto poznać go – i jego dzieła – bliżej, był bowiem twórcą wszechstronnym i na stałe wpisał się w historię literatury.

Robert Rusik

About the author
Robert Rusik
Urodził się w 1973 roku w Olkuszu. Obecnie mieszkaniec Słupcy, gdzie osiedlił się w 2003 roku. Pisze od stosunkowo niedawna, jego teksty publikowały „PKPzin”, "Kozirynek", "Cegła", "Szafa", „Szortal”. Ma na koncie kilka zwycięstw oraz wyróżnień zdobytych w różnych konkurach literackich (organizowanych m.in. przez portale Fantazyzone, Erynie, Weryfikatorium, Apeironmag, Szortal i inne), w tym prestiżową statuetkę „Pióro Roku 2009” przyznaną przez Słupeckie Towarzystwo Kulturalne. Przeważnie pisze fantastykę, choć zdarza mu się uciec w inne rejony literatury. Od 2010 roku felietonista Magazynu Kulturalnego „Apeiron”, od lipca 2011 także „Szuflady”. W 2012 roku ukazał się jego ebook „Isabelle”. Prywatnie szczęśliwy mąż oraz ojciec urodzonego w 2006 roku Michałka i urodzonej w 2012 roku Oleńki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *