Sensacyjny wymiar „Kobiety w bieli” Wilkie Collinsa

William „Wilkie” Collins wiódł żywot grzesznika i przyjaźnił się z najwybitniejszymi autorami swoich czasów. Współpracował z Charlesem Dickensem, Elizabeth Gaskell, Adelaide Anne Procter i Mary Elizabeth Braddon. Publikował w „All the Year Round” Dickensa i „Belgravii” Braddon, najpopularniejszych miesięcznikach literackich. Był opiumistą i zaciekłym przeciwnikiem małżeństwa, związanym równolegle z przynajmniej dwiema kobietami – Caroline Graves i Marthą Rudd – i miał z nimi dzieci. Dzielił życie pomiędzy dwie rodziny, pisanie powieści, opowiadań i sztuk. Jego twórczość bywała równie pogmatwana i rewolucyjna jak życie.Podobnie jak Dickens krytykował w swoich utworach społeczne niesprawiedliwości, opowiadał się za prawami niższych klas społecznych oraz grup prześladowanych. Wraz z Braddon, Ellen Wood i Florence Marryat przyczynił się do powstania i popularyzacji nowych gatunków literackich – powieści sensacyjnej i kryminału.

Nowe gatunki pojawiły się na bazie powieści gotyckiej, a dokładnie jej późnej manifestacji w postaci wiktoriańskich powieści grozy. Te echa gotyckiego romansu z XVIII wieku obciążone były długą już tradycją centralnej roli niewinnej heroiny, nikczemnego prześladowcy i nadnaturalnej otoczki prezentowanych wydarzeń. XIX-wiecznym autorkom i autorom trzeba przyznać, że w równym stopniu twórczo przekształcali konwencję powieści gotyckiej, jak i się na niej opierali. Podejmowali wysoce niestosowne tematy: gwałtu, morderstwa, nieślubnych dzieci, związków pozamałżeńskich, zdrady; opisywali okropne zbrodnie, nie uciekając się do usprawiedliwiających wybiegów, jakie zapewniała swoim autorkom powieść gotycka . W XVIII wieku osadzanie akcji gdzieś daleko w czasie i w przestrzeni dawało odpowiedni dystans do opisywanych okropieństw. Collins, Braddon, Wood i Marryat wchodzili z butami w życie angielskiej społeczności i wyciągali na wierzch nawet nie tyle największe skandale, ile wstydliwe pragnienie tych skandali i wścibskie nastawienie czytelników, złaknionych krwi i osądzania bliźniego. Powieści sensacyjne spotkały się oczywiście z ogromną krytyką wiktoriańskiej społeczności. Pojawiły się argumenty o ich niezdrowym wpływie na odbiorców. Dzieła te miały nawet prowadzić do… zwiększonej częstotliwości miesiączek wśród czytelniczek (przestroga doktora George’a Blacka z 1888 roku). A autorki, które podejmowały się pisania powieści sensacyjnych, zmagały się z opinią społeczną, widzącą w nich kobiety upadłe – moralnie i seksualnie. Ich pisarstwo było samo w sobie skandalem, co jest przeszkodą, z jaką Collins nie musiał się mierzyć, chociaż, jak na standardy wiktoriańskiego społeczeństwa, rzeczywiście wiódł skandaliczne życie.

Współcześnie tematy wczesnych powieści sensacyjnych już nie szokują, obserwowanie narodzin gatunku jest ciekawe samo w sobie. Podobnie jak śledzenie przekształceń konwencji gotyckiej w poszczególnych utworach. I w tym także przoduje Wilkie Collins, autor obdarzony wyjątkowym warsztatem literackim. Jego utwory są pełne intertekstualnych odniesień, ukłonów w stronę prac innych twórców tego okresu i nietypowych rozwiązań. Najsłynniejsze dzieła Collinsa to Kobieta w bieli i Kamień księżycowy, obie wielokrotnie wystawiane i ekranizowane. Wydawnictwo MG postanowiło przybliżyć polskim czytelniczkom całą twórczość tego autora, wydając systematycznie jego kolejne tytuły. Publikacja dzieł Collinsa trwa już od pewnego czasu, ale w jakiś sposób wydaje się stosowne zacząć właśnie od Kobiety w bieli. Pozostaje też mieć nadzieję, że na tej samej fali pojawią się na polskim rynku powieści Braddon, Wood i Marryat – autorek bardziej znanych i cenionych od Collinsa w okresie, gdy wydawały, i zasłużonych dla powieści sensacyjnej, każda we właściwy sobie sposób.

Kobieta w bieli została wydana w 1859 roku. Sytuuje się na styku powieści sensacyjnej i detektywistycznej. Główni bohaterowie skwapliwie zbierają poszlaki i sumują informacje, wymieniają się listami i dziennikami, uzupełniając w ten sposób luki w wiedzy czytelniczki, aż ta ułoży wszystkie elementy układanki i odgadnie tajemnicę opisywanej zbrodni. Collins wykorzystał swoje prawnicze wykształcenie, bardzo profesjonalnie podchodząc do zebrania wystarczających dowodów, aby przedstawić sprawę w sądzie. Jakkolwiek sensacyjne byłyby same wypadki, podejście postaci do tych niesamowitych wydarzeń jest praktyczne i realistyczne. Ta właśnie cecha, podobnie jak dbałość o psychologiczną wiarygodność bohaterów, decyduje o sile wyrazu prozy Collinsa.

Powieść zaczyna się od tego, jak Walter Hartright, młody nauczyciel rysunku, napotyka błąkającą się nocą po przedmieściach Londynu tajemniczą kobietę w bieli. Zostaje poinformowany, że kobieta ta uciekła z przytułku dla obłąkanych. Zapomniałby o tej sprawie, gdyby nie fakt, że jego kolejna uczennica, Laura, niezwykle przypomina ową nieszczęśliwą istotę. Walter i Laura zakochują się w sobie, chociaż młoda dama jest już zaręczona z sir Persivalem Glydem. Ich sekretną miłość wspiera Marianna Halcombe, przyrodnia siostra Laury, niezwykle zaradna, pomysłowa i zdecydowana osoba, która sama nie ma nadziei na zamążpójście – nie tylko jest ubogą krewną, ale cierpi też na fizyczny defekt w postaci gęstej, bujnej brody, która upodabnia ją do mężczyzny.

Na dalszych stronach poznajemy perypetie całej trójki, tajemnicę tytułowej kobiety w bieli i rodzinny sekret Laury, dowiadujemy się o spiskach przeciwko jej zdrowiu i życiu oraz obserwujemy walkę młodych zakochanych o prawo do miłości ubogiego artysty i osieroconej dziedziczki. Pomimo mnogości wątków i postaci powieść nie traci spójności, a kolejne sekrety odkrywane są niczym karty w udanym pasjansie. Collins zawarł tu także srogą krytykę instytucji małżeństwa, przede wszystkim ekonomicznego uzależnienia żony od męża, która w chwili ślubu traciła wszelkie prawo do swojego majątku na rzecz małżonka. Krytykowana jest cała patriarchalna kultura, na mocy której żona pozostaje pod władzą męża, który może decydować o jej stanie fizycznym, chociażby umieścić ją bez żadnych konsultacji w zakładzie psychiatrycznym. I jeśli komuś wydaje się, że temat ten jest nieaktualny, wystarczy przypomnieć, jak często reprodukcyjne zdrowie kobiet i ich potrzeby podawane są w wątpliwość przez przedstawicieli medycznej profesji ze względu na preferencje faktycznego lub nawet hipotetycznego męża. Mastektomia, podwiązanie jajowodów, histerektomia – to wszystko zabiegi, których odmawia się osobom z macicami, jeśli małżonek nie wyrazi zgody lub prewencyjnie, zanim jakikolwiek mąż się pojawi. Fizyczna autonomia kobiet wciąż nie jest respektowana i pod tym względem powieść Collinsa nie traci na aktualności.Jest to równie przerażającejak makiaweliczne plany Glyde’a.

Kobieta w bieli to powieść, która wielokrotnie była wyróżniana jako jedna z kluczowych w zachodniej tradycji literackiej. Jako taka nie stanowi przedmiotu recenzji, ale raczej analizy. Elaine Showalter stwierdziła w A literature of their own, że powieść ta jest jawnie mizoginiczna, co odzwierciadlać miało poglądy samego autora. Dla badaczki Kobieta w bieli bezrefleksyjnie odzwierciedla najgorsze schematy romansu gotyckiego – wiktymizację młodej bohaterki (Laury), którą może uratować tylko małżeństwo z przyzwoitym mężczyzną (Walter), sama zaś pozbawiona jest jakiejkolwiek sprawczości, będąc jedynie obiektem gry sił zewnętrznych wobec niej. Największym zarzutem wystosowanym przez Showalter było jednak zmaskulinizowanie Marianny, przedstawienie kobiety energicznej i inteligentnej jako znajdującej się poniekąd pomiędzy płciami, przejawiającej kobiece i męskie cechy – zarówno płci kulturowej, jak i fizycznej. Nie jest to pierwszy raz, gdy nie zgadzam się z Showalter, uznając jej odczytanie za płytkie i ograniczone heteronormatywną perspektywą. Właśnie oddanie sprawczości w ręce kobiety – Marianny – jest ciekawym przekształceniem konwencji gotyckiej, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że reprezentuje ona całkowite przeciwieństwo gotyckiej heroiny. Można ją wręcz opisać jako wcielenie zdrowego rozsądku, niemal cyniczny głos, który komentowałby nierozważne kroki bohaterek XVIII-wiecznych powieści. Błędem jest także uważać, że Laura nigdy nie wyraża swojej woli i nie wpływa na tok wydarzeń. Chociaż pod wieloma względami stanowi wcielenie wiktoriańskiego ideału anioła domowego ogniska, widma kobiecej pasywności, wyraźnie stwierdza, że jej życzeniem jest, aby Marianna pozostała u jej boku. Ostatecznie ratuje jej to życie. Znamienne jest także, że nie potrafi ona zdobyć się na tak zdecydowaną postawę w stosunku do Waltera, obiektu swoich uczuć. Standardowo powieść gotycka opowiada o utraconej więzi pomiędzy kobietami, posługując się figurą utraconej matki. Tutaj więź ta już istnieje, a stawką jest jej zachowanie, co znacząco zmienia perspektywę i emocjonalny wydźwięk wydarzeń.

Showalter nie zauważa, że to Marianna ratuje Laurę z opresji, rzeczywiście przyjmując męską funkcję w strukturze powieści. Walter pełni rolę pomocnika, a także heteroseksualnego pretekstu, bez którego ówczesna publika nie mogła się obyć. To Marianna jest Sherlockiem-detektywem, a on Watsonem-kronikarzem. Przynajmniej dzieje się tak do czasu, gdy wymagane jest zrobienie czegoś, czego samotna kobieta w wiktoriańskim społeczeństwie nie mogła dokonać, czyli odbycie podróży. Drugą rzeczą, której Marianna nie może zrobić, jest poślubienie Laury. To także Walter robi za nią, a przynajmniej tak zostaje to ujęte w strukturze powieści. W treści mowa o harmonijnym życiu rodzinnym pomiędzy całą trójką, a Marianna doczekuje się potwierdzenia swojej kobiecości, przedstawiona jako dobry duch rodziny, prawdziwy anioł domowego ogniska.

Ardele Haefele-Thomas w Queer Others in Victorian Gothic nazywa Kobietę w bieli powieścią z queerowym wydźwiękiem. Analizuje relacje pomiędzy postaciami, szczególnie pomiędzy Laurą i Marianną, a także rolę Waltera w tym związku, widząc w nim poliamoryczny trójkąt, w którym jedna para uwikłana jest w relację seksualną (Laura i Walter), dwie zaś w relację romantyczną (Laura i Walter, Laura i Marianna). Walter nie ma także problemu z zaakceptowaniem obecności Marianny w swoim życiu i związku, a wręcz potrzebuje jej wsparcia. Sam jest postacią sfeminizowaną – wrażliwym artystą o mało praktycznym podejściu do życia. Marianna jest właściwym pierwiastkiem męskim w tym związku, przynajmniej dopóki mowa o społecznym wyobrażeniu na temat męskości i kobiecości. To właśnie przemieszanie ról płciowych i poziomów związku pomiędzy postaciami decyduje o queerowym wymiarze powieści. Interpretacja Haefele-Thomas znacznie lepiej też współgra z poliamorycznym życiem autora, który rozumiał, że można kochać więcej niż jedną osobę naraz. Laura pozostaje w związku ze zmaskulinizowaną kobietą i sfeminizowanym mężczyzną, co w dziwny sposób prowadzi do zachowania równowagi. Obecność Marianny w małżeństwie Laury i Waltera w równej mierze destabilizuje ten związek, jak i go podtrzymuje. Zaprezentowanie takiego przemieszania było rewolucyjnym posunięciem, ale Collins na tym nie poprzestał. Wraz z krytyką heteroseksualnego, monogamicznego małżeństwa przedstawił także pozytywny model starej panny w okresie, gdy niezamężne kobiety spotykały się z rażącą społeczną stygmatyzacją i dyskryminacją. Marianna nie powinna być odczytywana jako „zmężniona kobieta”, ale przede wszystkim jako alternatywny model kobiecości – czynny i sprawczy, o jaki wciąż zabiegamy w literaturze. I jeśli Showalter uważa, że zmaskulinizowane kobiety mają łatwiej w życiu, bo powielają wzorce dominującej społecznie płci, nie spotkała się nigdy z butch lesbijką.

Queerowy wymiar powieści realizuje się także w jej odbiorze. Niezwykle łatwo jest czytelniczce zakochać się w Mariannie, tej skromnej, ale zdolnej, praktycznej i inteligentnej bohaterce. Gdy deklaruje ona w obecności Laury, że oto kończą się ich cierpienia, a zaczyna walka, ta feministyczna maksyma oddziałuje dziś z równą mocą, co sto pięćdziesiąt lat temu. Sama Marianna wciela swoją deklarację w życie, zrzucając z siebie ograniczające ruchy halki i gorsety, aby wspinać się po gzymsach jak prawdziwa heroina na tropie zbrodni. Tego rodzaju elementy sprawiają, że zawiła, ponad pięćset stronicowa wiktoriańska powieść pozostaje zapierającym dech w piersiach doświadczeniem czytelniczym. Mamy tu bohaterów, których kochamy, i takich, których nienawidzimy, zwroty akcji, które zmuszają do kontynuowania lektury bez względu na porę, i misternie prowadzoną narrację przedstawiającą punkty widzenia wszystkich kluczowych postaci. Możliwość powrotu do Kobiety w bieli w nowym wydaniu to prawdziwa przyjemność, którą można kultywować przez kilka wieczorów.

Tytuł: Kobieta w bieli

Autor: Wilkie Collins

Tłumaczenie: Eugenia Żmijewska

Wydawnictwo: MG

Data wydania: 31 października 2018

About the author
Aldona Kobus
(ur. 1988) – absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, doktorka literaturoznawstwa. Autorka "Fandomu. Fanowskich modeli odbioru" (2018) i szeregu analiz poświęconych popkulturze. Prowadzi badania z zakresu kultury popularnej i fan studies. Entuzjastka, autorka i tłumaczka fanfiction.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *