Różowe piórka – Jan Sztaudynger

   RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Wszyscy czytelnicy poezji cenią sobie warsztat literacki twórców wspaniałych elegii i poematów. „Ileż trzeba mieć talentu, by napisać coś tak wspaniałego…” myślą pełni podziwu. Tymczasem tak zwana „mała forma” wymaga wcale nie mniejszego talentu. Zawarcie swych myśli w krótkim, kilkuwersowym wierszu może być nawet trudniejsze niż stworzenie wspaniałego eposu na kilkanaście stron. Wielką mistrzynią krótkiej formy lirycznej była Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, wielu znanych poetów uprawiało – w ramach działalności ubocznej – krótką formę satyryczną. Jednak niewielu jest takich, którzy znani są tylko z tego typu publikacji. Jednym z nich jest Jan Sztaudynger. Ten utalentowany satyryk znany jest właściwie wyłącznie ze swych bardzo krótkich, często ledwie kilkuwyrazowych, rymowanek, których wspólną cechą jest to, że zawierają w sobie więcej treści, niż wiersz rozpisany na całą stronę. „Różowe piórka” to zbiór takich perełek, poświęconych głównie miłości i wszystkiemu, co jej dotyczy.

Jan Sztaudynger nie aspiruje do miana poważnego poety. Sam siebie traktuje z przymrużeniem oka, podobnie jak swoją twórczość, i pewnie dlatego jego króciutkie wiersze są tak lekkie i wesołe. Rzadko kiedy ten szczególny poeta wypowiada się w dłuższej formie. Wyraźnie nie jest ona ulubioną formą wyrazu Sztaudyngera. Natomiast jego liczne dwu- i czterowiersze, które nazywa żartobliwie „piórkami” są prawdziwymi małymi arcydziełkami, w których bez trudu zawiera każdą treść, jaka przyjdzie mu na myśl. Są też dobrym przykładem na to, że można mówić o miłości, nawet fizycznej, bez używania dosadnych i wulgarnych słów. Ileż finezji jest choćby w krótkiej „bajce”:

Rzekła lilia do motyla:
„Nikt nie widzi, niech pan zapyla.”

Pod tym względem Jan Sztaudynger jest bez wątpienia duchowym spadkobiercą dawnych francuskich bardów. Jego twórczość jest jednak na wskroś polska i w wielu miejscach naznaczona polskimi akcentami. Należy do nich wielokrotnie wyrażane – choć zazwyczaj w uszczypliwej formie – przywiązanie do Krakowa. Mimo wielu złośliwości pod adresem tego miasta i jego mieszkańców sam poeta przyznaje, że kocha je i ceni najbardziej ze wszystkich polskich miast.

Najlepiej znane są fraszki z „różowej serii” – frywolne drobiny poetyckie, skrzące się ciepłem i humorem. Choć lata płyną i płyną, zmieniają się mody i style, te zabawne wierszowane aforyzmy i przemyślenia, schwytane jakby w przelocie, wciąż są chętnie czytane przez coraz to nowe pokolenia. Wydawnictwo Literackie, przygotowując nowy zbiór miłosnych fraszek Jana Sztaudyngera, sięgnęło do starych rysunków znanej graficzki Mai Berezowskiej. Jej szczególna kreska świetnie koresponduje z liryką i delikatną żartobliwością utworów poety, z którym zresztą łączyła ją wieloletnia przyjaźń i współpraca. Tak więc tomik zatytułowany „Różowe piórka” jest prawdziwą ucztą dla oczu i dla ducha. Poprawia nastrój i nastawia optymistycznie do życia. Naprawdę warto mieć go w swoich zbiorach.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska
Ocena: 5/5

Tytuł: „Różowe piórka”

Autor: Jan Sztaudynger

Data wydania: listopad 2012

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *