Rozbite lustra – Tomasz Kolber

Poezja jest bodaj najbardziej osobistą w przekazie i subiektywną w odbiorze dziedziną sztuki. W kilku czy kilkunastu linijkach tekstu zamyka się cała gama intymnych uczuć, marzeń, wspomnień, fantazji czy wyobraźni autora. Poezja bywa też środkiem wyrazu buntu, sprzeciwu lub zwykłą zabawą, pełniącą funkcję ludyczną. Poeci mają nieograniczoną możliwość ekspresji twórczej, wyrażanej słowem, grą z konwencjami, aluzjami czy choćby samą formą.

Tomasz Kolber wpisał się w poczet poetów młodej generacji swoim debiutanckim tomikiem „Rozbite lustra”. Jest to tomik bardzo niejednorodny, autor w kilkudziesięciu wierszach ukazał się jako twórca, który czuje się swobodnie zarówno w utworach traktujących o ludzkich uczuciach, przeżyciach (również tych traumatycznych) i marzeniach. Słowem: o życiu – o miłości, tęsknocie, namiętności czy śmierci, jaki i w lirykach inspirowanych literaturą czy motywami funkcjonującymi w kulturze. Sprawdził się w roli lirycznego wodzireja, bawiącego się słowem, tryskającego poczuciem humoru.

Początkowe liryki to zbiór miłosnych wyznań mężczyzny o „samotnych oczach” i „samotnych dłoniach”, który wyraża swoje potrzeby: bliskości, czułości, namiętności, a także wszechobecną tęsknotę. Podmiot liryczny zafascynowany jest kobietą, której chyba nie potrafi do końca odgadnąć. Jest wnikliwym obserwatorem, podziwia kobiecą urodę, potrafi dostrzec piękno zamknięte w szczegółach („cudowne (…) gładkie ramiona”, „włosy, kręcone, jasne”, oczy, „które są niepojętą głębią magicznego jeziora”, usta, „które są nieopisaną słodyczą”, skóra, sposób poruszania się), bardzo dużo miejsca zajmują tu zmysłowość i cielesność.  Jednak najsłabiej wypada, gdy przychodzi mu formułować swoje pragnienia, wyrażać emocje. Bywa niczym zawstydzony chłopiec, ukazując swoją nieporadność, która przekłada się na przykład na rodzaj i jakość rymów: „Mój mały aniele, wcale tak nie jest”, wypowiada utarte formułki, niekiedy dość infantylne, nie sili się na oryginalność, np. spojrzenie „za które oddałbym / (…) wszystkie skarby świata”. Czytelnik sięgający po poezję chce przeżyć coś nowego, czerpać przyjemność, poczuć zaskoczenie, a tego – w pierwszej części tomiku – Tomasz Kolber mu odmawia. Na uwagę zasługuje natomiast „Namiętność światła”, który mógłby być uznany za wiersz delimitacyjny między tymi słabszymi próbami, a poezją, która bywa błyskotliwa i inteligentna.

Utwory z drugiej części zbiorku można podzielić na dwie grupy: te, inspirowane szeroko pojętą sztuką, i te, które zrodziły się pod wpływem osobistych doświadczeń poety, jego przemyśleń. Pierwszą grupę reprezentują wiersze, które powstały m.in. pod wpływem literatury. „Pożegnanie z Marią” czy „Proces” to czytelne aluzje literackie, natomiast w innych lirykach można wyczuć pewne elementy stylów wielkich poprzedników Tomasza Kolbera, m.in. Białoszewskiego, Brodskiego czy Herberta oraz motywy czy nurty istniejące w kulturze, jak np. katastrofizm czy turpizm. Wiele miejsca znajdują tu również utwory, w których odnaleźć można poglądy autora na temat świata, życia i człowieka. I tu, niestety, poeta próbuje swoich sił w wierszach-definicjach, w których znów korzysta ze sztampowych rozwiązań, nudnych, niczym nie zaskakujących puentach, jak np. w wierszu „Życie”: „Pociąg, podobnie jak życie / jest długi, nieprzewidywalny / i trzeba mieć na niego bilet”. Najciekawsze, najbardziej liryczne, dające czytelnikowi przyjemność są utwory o pesymistycznym zabarwieniu, mówiące o lękach, ludzkich problemach, zmaganiach z przeciwnościami losu czy próbą uchwycenia nieuchwytnego. Godne polecenia się wiersze, w których poeta dzieli się z czytelnikiem poczuciem humoru, w których króluje dystans do samego siebie i swojej twórczości.

W kilku wierszach, jak i w samym tytule tomiku widoczne są nawiązania do motywu lustra. Można stwierdzić, że poezja Tomasza Kolbera to wyraz jego własnych przeżyć, ale także doświadczeń innych ludzi, bo przecież wszyscy pragną wolności, miłości czy bliskości. Wielu spotkało się z traumatycznymi doznaniami wywołanymi śmiercią bliskich czy zmaganiem z własnymi słabościami i lękami. Być może „Rozbite lustra” miały stać się zwierciadłem, w którym każdy czytelnik może odnaleźć swoje oblicze. I zapewne, jak to z poezją bywa, niektórzy przejrzą się tu od stóp do głów, a inni zobaczą jedynie blady ślad.

 

Kinga Młynarska

Tytuł: „Rozbite lustra”

Autor: Tomasz Kolber

Liczba stron: 56

Data wydania: 2012

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

komentarz

  1. Witam Szanowna Pani Kingo

    Dziękuję za przemyślaną recenzję mojego zbioru wierszy. Na pewno pomoże mi ona w mojej dalszej drodze twórczej i zachęci kolejnych wielbicieli życia i sztuki do sięgnięcia po tomik poezji pt. Rozbite lustra. Pozdrawiam serdecznie i łączę wyrazy szacunku.

    Tomasz Kolber

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *