Roger Lancelyn Green „Mity skandynawskie”

mity-skandynawskie-b-iext51419405

Roger Lancleyn Green był członkiem klubu Inklingów, tego samego do którego należeli J. R. R. Tolkien i C. S. Lewis. Największą sławę przyniosły mu książki przybliżające mity z różnych stron świata oraz nowe wersje opowieści o królu Arturze i Robin Hoodzie. Polski przekład „Mitów skandynawskich” (pierwotny tytuł to „Saga o Asgardzie”) ukazał się dawno temu, w latach siedemdziesiątych, i dopiero teraz doczekaliśmy się wznowienia.

„Mity skandynawskie” to kompletna wizja świata, rozpoczynająca się od otchłani Ginnungapap, poprzez pojawianie się Ymira, olbrzymów, karłów, Asów i ludzi, aż po zapowiedziany dzień rägnaroku i obietnicę powtórnych narodzin świata, gdy z krainy Hel powróci jasny Baldr.

Green przyjął w swojej książce formułę połączenia wszystkich historii, pochodzących czy to z obu „Edd”, czy to z sag, w jedną opowieść. Ma to swoje konsekwencje. Wizja autora jest spójna, ma swój początek i koniec. Dodatkowym akcentem nadanym opowieści przez Greena jest przedstawienie mitów skandynawskich jako historii świata, w którym dobro i zło od początku toczą ze sobą zażartą walkę. Ziemia i ludzie, wbrew intencjom Odyna, który w tej wersji jest bogiem stojącym po stronie dobra, uosobieniem idealnego władcy, zostali splamieni.

Potomstwo tych dwojga [chodzi o Aska i Emblę, czyli pierwszych ludzi] zaludniło Midgard, lecz zapanowały wśród nich grzech i smutek, albowiem olbrzymi i inne niegodziwe twory przybierali człowieczą postać i zawierali związki małżeńskie z ludźmi, wbrew wszystkiemu, co czynił Odyn.
Karły również przyłożyły do tego rękę, gdyż nauczyły ludzi kochać złoto i potęgę, jaką daje bogactwo (s. 19).

Nie do końca zgadza się to z duchem skandynawskiej mitologii, w której Odyn wcale nie jest tak kryształową postacią.

Druga nadrzędna kategoria rządząca światem przedstawionym przez Greena – przeznaczenie – jest już jak najbardziej zgodna z tym, co możemy przeczytać w skandynawskich sagach. Los rządzi nie tylko działaniami ludzi, ale także bogów i wszystkich innych istot, a jego wyroków nawet najmądrzejszy z Asów, Odyn, nie potrafi przewidzieć ani zapobiec rozwojowi wypadków. Zresztą nie wolno mu tego zrobić. Dlatego gdy Jednooki po raz pierwszy widzi potworne dzieci Lokiego i Angrbody, nie może ich zgładzić.

Nie wolno mi ich zabić – powiedział Odyn – gdyż nie można zmienić biegu losu ani spruć już utkanej przez Norny pajęczyny (s. 83).

To, co przeznaczone, musi się wypełnić.

Kolejne rozdziały nie przedstawiają jednej wybranej opowieści, lecz zazwyczaj składają się z elementów zaczerpniętych z różnych tekstów, co jest efektem przyjętej przez Greena formuły połączenia wszystkich dzieł w jedną historię. Na przykład w mit o tym, jak Thor, chcąc odzyskać swój skradziony młot Mjollnir, przebrał się w szaty Freji, została wpleciona opowieść o pojedynku Odyna z karłem, Alvisem Wszechwiedzącym.

Autor unika także kontrowersyjnych treści. W opowieści o tym jak Loki pod postacią klaczy spłodził Sleipnira, ośmionogiego rumaka Odyna, nie jest napisane, że to trickster był jego rodzicem. Biała klacz jawi się jako wytwór czarów wszetecznego Asa, a nie on sam.

Freja, która, jak wiadomo, nie należała do niewiast zbyt cnotliwych, tutaj została przedstawiona jako przykładna żona, której co prawda zdarzyło się zbłądzić, gdy pożądała Brisingamenu, ale potem szczerze żałowała swego czynu.

Styl pisania Greena jest niezwykle elegancki. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że można zauważyć w nim echa „Silmarillionu” Tolkiena. Zresztą nie trzeba głębszej analizy, by wyłapać elementy wspólne dla obu dzieł, jak choćby wspomniane już splamienie Ziemi złem od samego początku, co jest mocno zaakcentowane także w historii Ardy J. R. R. Tolkiena. Do książki dołączono drzewo genealogiczne Asów i olbrzymów oraz słownik postaci i miejsc pojawiających się w tekście.

Na kilka słów zasługuje także wydanie przygotowane przez Zysk i S-ka. Twarda oprawa i klimatyczne ilustracje Alana Langforda sprawiają, że dla każdego bibliofila interesującego się wierzeniami wikingów „Mity skandynawskie” Greena to gratka nie lada. A jeżeli znacie kogoś, kto dopiero chciałby zacząć przygodę ze światami skupionymi wokół świętego jesionu Yggdrasill, jest to książka, którą śmiało możecie mu polecić.

Barbara Augustyn

Autor: Roger Lancelyn Green
Tytuł: „Mity skandynawskie”
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Ilustracje: Alan Langford
Wydawnictwo: Zysk i S–ka
Liczba stron: 270
Data wydania: 2017

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *