Robert Jordan „Dech zimy”

Wpływ Czarnego na pogodę udało się zneutralizować, a więc nadchodzą zdecydowanie zimniejsze czasy, a wraz z nimi – „Dech zimy”, dziewiąta część „Koła Czasu”, epickiej sagi fantasy Roberta Jordana.

Rand musi poradzić sobie z konsekwencjami postępowania Asha’manów. Potrzebuje mężczyzn władających Jedyną Mocą do walki z Czarnym, ale skaza na saidinie może to uniemożliwić. Mat dochodzi do zdrowia w opanowanym przez Seanchan Ebou Dar, a na jego drodze pojawia się Córka Dziewięciu Księżyców, która zgodnie z przepowiednią ma zostać jego żoną. Perrin rusza w pogoń za porwaną przez Shaido Faile. Szczep Sevanny jest podzielony, a każdy błąd Faile może wywołać tragiczne konsekwencje. Elayne staje do walki o tron Andoru, a to oznacza uwikłanie w niezwykle skomplikowaną i niebezpieczną grę.

Opowieści mają swoją moc. Historie bardów, poematy trubadurów, a także uliczne plotki. Wzbudzają namiętności i zmieniają sposób, w jaki ludzie widzą świat (s. 636).

Już ten bardzo skrótowy opis fabuły „Dechu zimy” Roberta Jordana daje dobre pojęcie o rozbudowaniu i skomplikowaniu całej historii. A przecież pojawia się tu jeszcze znacznie więcej bohaterów drugo- i trzecioplanowych. W porównaniu z poprzednim tomem, w którym akcja niewiele została popchnięta do przodu, „Dech zimy” przynosi wydarzenia o znacznie większym znaczeniu, które najprawdopodobniej odmienią obraz toczącej się walki. Podobnie jak w wielu poprzednich częściach całość kończy się finałową batalią, jednak tym razem jest ona już zdecydowanie ścieraniem się sił dobra i zła.
Misja Randa wiąże się ze zdolnościami Asha’manów i jest to jeden z najważniejszych tematów książki. Już widać, że w Czarnej Wieży pojawiają się pęknięcia, frakcje, a na domiar złego Przeklętym udaje się do niej przeniknąć. I jak Jordan zazwyczaj ma skłonność do drobiazgowości i przeciągania niektórych scen, to zdaje się, że w tym akurat wątku można by to bardziej wyczerpująco przedstawić.

Także w sferze życia osobistego głównych bohaterów następują spore zmiany. Mat spotyka przepowiedzianą mu żonę, a jeszcze bardziej skomplikowaną formę przybiera relacja Randa z Min, Elayne i Aviendhą. Przyznaję, że niezbyt mnie ona przekonuje, zabrakło lepszej psychologicznej podbudowy i muszę to nieco zrzucać na efekt działania ta’veren.
Dziewiąty tom dostarcza kolejną porcję informacji przede wszystkim na temat Seanchan, cywilizacji, która jest obca i dla czytelnika, i dla samych bohaterów, ponieważ przez wieki rozwijała się w całkowitym odosobnieniu. Jordan rozwija ten temat nie tylko w oparciu o kluczową kwestię zniewolenia wszystkich kobiet władających Mocą i czynienia z nich bezwolnych narzędzi. Dowiadujemy się więcej o ustroju społecznym, zwyczajach i nieustannej rywalizacji, która toczona jest nawet w rodzinach. Z nowych miejsc najciekawiej wypada Far Madding, państwo-miasto rządzone przez kobiety, do którego nie wolno wnosić broni, a używanie czy nawet wyczucie Mocy jest niemożliwe.

„Dech zimy” Roberta Jordana to dziewiąty rozdział coraz bardziej rozrastającej się sagi fantasy o walce dobra ze złem. W porównaniu do poprzedniego tomu akcja znów nabiera tempa, a autor wciąż potrafi zaskoczyć czytelnika.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Zysk S-ka.

Barbara Augustyn

Autor: Robert Jordan
Tytuł: „Dech zimy”
Tytuł oryginalny: „Winter’s Heart”
Cykl: „Koło Czasu”
Tłumaczenie: Katarzyna i Jan Karłowscy
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 742
Data wydania: 2022

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *