Richard Harvell – wywiad

Richard Harvell: urodził się w New Hampshire w Stanach Zjednoczonych, mieszka w Szwajcarii. Pracuje jako nauczyciel matematyki i angielskiego w szkole średniej. Publikuje w „Massachusetts Review”, „Artisan” i „First Class”. „Dzwony” to jego debiut literacki.

M.P.: W trakcie wakacji pożyczyłam „Dzwony” mojej siostrze, która właściwie bardzo rzadko sięga po książki. Potem powiedziała mi, że w trakcie czytania czuła się tak, jakby brała udział w wydarzeniach opisywanych na kartach książki. Co sprawia, że twój styl jest taki sugestywny? Twoje opisy są bardzo bogate, a kiedy piszesz o muzyce wydaje się, jakby rzeczywiście pobrzmiewała w głowie czytelnika…

R.H.: Cieszę się, że zachęciłem twoją siostrę do czytania. Jestem szczęśliwy, mogąc powiedzieć, że słyszałem to od całkiem dużej ilości osób (włączając w to kobietę, która twierdzi, że wzięła „Dzwony” do kąpieli w wannie i wyszła z niej dopiero po sześciu godzinach, dopiero kiedy skończyła czytać…). Ale wracając do tematu: przede wszystkim najpierw stworzyłem dużo szkiców powieści (około 20, zanim „Dzwony” osiągnęły dzisiejszy kształt). Ponadto starałem się wyciąć wszystko, co odciąga uwagę czytelnika od najważniejszych zdarzeń. To, że książka jest głównie na temat dźwięku sprawiło, że łatwo mi było pozostać konkretnym.

M.P.: Powiedz Nam coś więcej na temat reakcji swoich czytelników. Kobieta w wannie to rzeczywiście ciekawy przypadek. Jak się czujesz słuchając takich pozytywnych komentarzy?

RH.: Zauważyłem taką tendencję, że niektórzy czytelnicy mówią mi: „Nie mogłem oderwać się od „Dzwonów” i przeczytałem całość podczas jednego posiedzenia!”. Pewna czytelniczka powiedziała mi, że przeczytała całość w ciągu 4 godzin. Wiem, że traktują to jako komplement, ale o wiele bardziej cieszyłbym się słysząc, że lektura zajęła im tygodnie. Ja czytam moje ulubione książki bardzo powoli w tempie mówienia, rozkoszując się każdym słowem. Chciałbym, żeby moi czytelnicy podobnie wgłębiali się w „Dzwony”…

M.P.: Skąd wziąłeś pomysł na głównego bohatera? Fabuła twojej książki przypomina mi „Krzyk w niebiosa” autorstwa Anne Rice, gdzie również poruszono temat śpiewaków- kastratów. Czy zainspirował cię jakiś już istniejący bohater?

R.H.: Nigdy nie czytałem „Krzyku w niebiosa”, ale wiele osób wspomina tę książkę. Zainspirowały mnie moje ulubione powieści z silną pierwszoosobową narracją: „Moby Dick”, „Lolita” oraz humorystyczne powieści Wodehouse’a traktujące o przygodach kamerdynera Jeeves’a i jego pracodawcy, młodego arystokraty Bertiego Woostera. Postacie wyeksponowane w tych książkach jako pierwszoosobowi narratorzy mają tendencję do widzenia siebie na przedramatyzowane sposoby dokładnie tak, jak Mojżesz. Opera czyni to jeszcze łatwiejszym. Kiedy już znalazłem rodzaj narracji dla Mojżesza, fabuła i bohaterowie całkiem naturalnie dopasowali się do reszty.

M.P.: Jak zgromadziłeś swoją niesamowitą wiedzę na temat muzyki i opery? Ile czasu zainwestowałeś w prześwietlenie historii XVIII wieku i okrutnej tradycji kastracji? Które ze swoich odkryć uważasz za najbardziej poruszające?

R.H.: Idealnie byłoby najpierw prowadzić badania, a dopiero potem pisać. W moim przypadku te czynności się przeplatały. Czytałem wszystko, co tylko mogłem znaleźć i często musiałem przerwać pracę nad powieścią, żeby iść do biblioteki , by zrozumieć fragment rzeczywistości, o którym właśnie pisałem. Było łatwo dowiedzieć się jak wyglądał dany budynek, ale niezwykle trudno zrozumieć jaki dźwięk wywołuje odgłos kroków na podłodze. A ile ogólnie spędziłem nad tym czasu? Cóż, podać konkretną liczbę. Mogę tylko powiedzieć, że prowadziłem badania to tu, to tam prawie każdego dnia przez trzy lata.

M.P.: „Dzwony” to pierwotnie historia dojrzewania wielkiego artysty, który zamiast zostać docenionym za swój niesamowity talent, cierpi wiele upokorzeń. Czy od samego początku zamierzałeś postawić na jego drodze tyle przeciwności? Jeśli tak, to co zamierzałeś tym udowodnić swoim czytelnikom?

R.H.: Chciałem od pierwszej strony wyjaśnić, że Mojżesz zostanie wielką gwiazdą, a zatem przeciwności, które napotka w drodze do celu nie będą nadmiernie przygniatające. Każdy prawdziwy artysta cierpi w jego/jej wędrówce do sławy (na szczęście nie aż tak dotkliwie, jak Mojżesz oczywiście). Mojżesz nie jest bohaterem, który rozwija się w literackim znaczeniu – tzn., że on nie musi się zmienić, żeby być szczęśliwym, tylko musi w końcu zaakceptować to, kim jest. Jego tragedia polega na tym, że zajęło mu to tak dużo czasu…

M.P.: Dlaczego świat Mojżesza jest wypełniony tyloma nieprzyjaznymi i okrutnymi ludźmi?  Mogłoby by się wydawać, że muzycy i operowi artyści powinni być raczej utalentowanymi i otwartymi ludźmi?

R.H.: Ja uważam, że w świecie opery panuje okropny wyścig szczurów i to w jaki sposób artysta się prezentuje jest tak samo ważne, jak to jak śpiewa. Nikt nie lubił Pavarottiego, ponieważ był skromny. A świat Mojżesza był jeszcze gorszy. St. Gall było miejscem, w którym nie można było zaakceptować kastrata, bo uważano to za coś nienaturalnego (tak samo jak homoseksualizm Mikołaja był uważany za „nienaturalny”). A Mojżesz był dla siebie bardziej wymagający, niż ktokolwiek inny.

M.P.: Skupmy się przez chwilę na twoich bohaterach. Często mają niedoskonały wygląd, ale mimo to nie przeszkadza im to być fascynującymi i skomplikowanymi ludźmi. To raczej niezgodne z głównym trendem we współczesnej literaturze. Dobry, popularny bohater powinien być przystojny, silny, piękny, uwodzicielski… Czy chcesz tym coś udowodnić?

R.H.: Moje ulubione postacie w literaturze są zawsze niedoskonałe. Co więcej o wiele łatwiej jestem w stanie polubić moich własnych bohaterów, jeśli posiadają poważne wady.  Istnieje też drugi powód, wyzwaniem dla każdego z bohaterów „Dzwonów” jest pogodzenie się z własną niedoskonałością (nawet Staudach i Ulrich muszą to zrobić – aczkolwiek może im się to nie udać). Okrucieństwo w książce jest popełniane w imieniu piękna(kastracja, szczodrość kościoła, nieprzyzwoitość Guadagniego).

M.P.: W „Dzwonach” pojawia się również wiele rodzajów miłości: matki do jej dziecka, mężczyzny do kobiety i homoseksualna miłość pomiędzy dwoma mnichami. W twojej historii miłość głównie oznacza poświęcenie oraz walkę dla tej najdroższej osoby. Dlaczego zatem bohaterowie pomimo wszystkich swoich starań są skazani na porażkę? W jaki sposób czytelnik powinien postrzegać twoje wyobrażenie miłości?

R.H.: We Włoszech pewna dziennikarka zapytała mnie, czy wierzę w prawdziwą miłość. Ewidentnie oczekiwała twierdzącej odpowiedzi. Powiedziałem: nie. Moja książka została właściwie napisana na przekór idei „prawdziwej” i „perfekcyjnej” miłości. Takie idee spowodowały pragnienie kastracji (żeby stworzyć perfekcyjnych, anielskich śpiewaków). Właśnie dlatego w powieści miłość nie jest idealna ani prawdziwa, ale raczej bardzo ludzka, trudna, naszpikowana ryzykiem, ale kiedy nadchodzi jest potężna i pełna pasji.

M.P.: Nawet w dzisiejszych czasach homoseksualizm jest traktowany jako tabu i kontrowersyjny temat. Dlaczego zdecydowałeś się umieścić go w swojej historii?

R.H.: Wszelkie tabu jest świetnym tematem do napisania książki! Co więcej „Dzwony” analizują miłość jako bardzo osobiste, indywidualne doświadczenie. Rozumiem to nie jako Miłość, ale miłości. Nie ma jednej miłości, tylko jej różne rodzaje.

M.P.: Porozmawiajmy zatem o Mikołaju i Remusie – dwóch mnichach, którzy tworzą homoseksualny związek. Są jak dwa przeciwne żywioły: ogień i woda. Razem tworzą bardzo silną drużynę zawsze po stronie Mojżesza. Jak wpadłeś na pomysł stworzenia tych bohaterów? Czy uważasz, że tego typu związki były powszechnym zjawiskiem w kościołach i klasztorach w XVIII wieku?

R.H.: Najpierw drugie pytanie. Była taka polityka w zakonach: „Nie pytaj. Nie opowiadaj.”, więc to rzeczywiście było powszechne i tolerowane nie bardziej, niż inna pospolita praktyka: prostytucja. Na początku starałem się zrobić z Mikołaja i Remusa złe postacie, które porywają Mojżesza i wykorzystują jego talent. To nie zadziałało. Wtedy uczyniłem z Mikołaja – uwielbiającego zabawę, ciepłego mężczyznę i wszystkie elementy zaczęły do siebie pasować Remus potrzebował więcej czasu, żeby stać się pasjonującą, pełną niuansów postacią. Teraz jest moim ulubionym bohaterem w „Dzwonach”.

M.P.: Czy zamierzasz napisać kontynuację „Dzwonów” z młodym Mikołajem, adoptowanym synem Mojżesza?

R.H.: Nie mam żadnych planów na sequel! Ale ponieważ uwielbiam pisać o tej epoce, być może w jakiś sposób powiążę Mikołaja z historią w innej książce. Pozostawiłem wiele niejasności w jego biografii na wypadek, gdybym zechciał ponownie o nim napisać.

M.P.: Czy masz jakieś plany wydawnicze? Może nowy pomysł na książkę?

R.H.: Pracuję bardzo ciężko nad powieścią, która dzieje się w Egipcie podczas inwazji Napoleona I. To miłosna historia złodzieja grobów i konkubiny. Studiowałem Islamistykę na Uniwersytecie i zawsze byłem zafascynowany okresem inwazji Napoleona na Egipt. To tkwiło w moim umyśle od wielu lat jako wspaniałe miejsce do osadzenia w nim akcji powieści – kolizja dwóch zupełnie odmiennych kultur, powracająca przeszłość, przygoda…  wielką przyjemność sprawia mi poruszanie pewnych tematów. Chociażby gdy piszę o miłości, odcyfrowywaniu hieroglifów, rabowaniu grobów, albo o cudownym fakcie, że poprzez historie, które opowiadamy stajemy się sobie bliżsi – lepiej się poznajemy i możemy pokochać.

Rozmawiała i tłumaczyła: Magdalena Pioruńska

Oficjalna strona Richarda Harvella.

Dzwony na stronie Wydawnictwa W.A.B.

Nasza recenzja książki „Dzwony”

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *