Requiem dla wilka – Maria Nurowska

Do dzisiaj wilk stanowi dla nas niezgłębioną zagadkę. To dzikie zwierzę, będące postrachem lasów, już w starożytności nieustannie krzyżowało swoje ścieżki z człowiekiem. W dodatku robiło to z tylko sobie właściwym wdziękiem i majestatem, jakby chciało rzucić nam wyzwanie, przypomnieć, że chociaż jesteśmy najdoskonalszą rasą, wilki nie zamierzają chylić przed nami karków. Być może to przeświadczenie przyczyniło się do powstania mitu wilkołactwa. W świetle pełni księżyca człowiek porasta sierścią i zmienia się w wilka, żądny krwi i śmierci. Między innymi ten wizerunek przyczynił się do przypisania wilkom cech jednoznacznie negatywnych, czego dowody znajdziemy choćby w popularnej bajce o wilku i czerwonym kapturku, czy też w chrześcijaństwie, gdzie zwykle Szatan występuje pod jego postacią, a Jezus jako jego przeciwieństwo, wciela się w baranka. To kulturalne uwarunkowanie z jednej strony wykształciło w ludziach ogromną niechęć wobec tego leśnego drapieżnika, a z drugiej rozbudziło nim fascynację.

Bezwzględnie ta druga emocja natchnęła Marię Nurowską do napisania dwuczęściowej powieści o bieszczadzkich wilkach, z całego serca kochanych przez dwie niezwykłe kobiety. Pierwsza część „Nakarmić wilki” opowiada o perypetiach doktorantki SGGW Katarzyny, która w obronie swojego przyjaciela – wilka, schwytanego w pułapkę, traci życie. Druga część „Requiem dla wilka” koncentruje się na przygodach młodej absolwentki łódzkiej Filmówki – Joanny Pasiecznej. Dziewczyna przyjeżdża w Bieszczady, żeby przeprowadzić wywiad ze swoim ulubionym twórcą – Jerzym Glinickim. Ten światowej sławy reżyser po latach robienia kariery za granicą, wrócił do Polski i wybudował dom w bieszczadzkich lasach. Pogrążony w marazmie i postępującej niemocy twórczej próbuje skupić się na malarstwie. Przyjazd dziewczyny na chwilę wyrywa go z tego stanu i zmusza do przyjrzenia się światu innymi oczami.

Tymczasem Joanna wpada na trop przebrzmiałej historii śmierci Katarzyny i postanawia nakręcić film o jej niezwykłej więzi z wilkami i nierównej walce o ich ochronę. Krok po kroku układa rozsypane fragmenty puzzli, składające się na życie bohaterki w odosobnionej chacie na wzgórzu, otoczonym ścianą lasu. Żeby ją lepiej zrozumieć przeprowadza się do tej samej chaty i żyje w podobnych, surowych warunkach. Coraz bardziej utożsamia się z Katarzyną, aż pewnego dnia trafia na swojego wilka, któremu dla odmiany udaje się uratować życie. Równocześnie jej z początku napięte relacje z Glinickim przeobrażają się w przyjaźń, a potem w podszyty intelektualnym zainteresowaniem romans. Jakby tego było mało, w Bieszczady powraca mrukliwy naukowiec, leśnik Olgierd, który romansował z Katarzyną.

Od razu między nim a Joanną rodzi się specyficzna więź pełna erotycznego napięcia i skomplikowanych uczuć. Do czego doprowadzi ją ten emocjonalny galimatias? I czy jej przyjaźń z wilkiem ma szansę przetrwać?

Powieść czyta się bardzo szybko, ponieważ została napisana przystępnym, barwnym językiem, który dobrze charakteryzuje bieszczadzkie klimaty, ale również dylematy bohaterów i ich rozmyślania. Szczególnie dużo miejsca autorka poświęca Jerzemu, dzieląc narrację na trzecio-osobową i pierwszoosobową, pisaną właśnie z jego perspektywy. Nurowska pamięta także, żeby przybliżyć czytelnikom zwyczaje i tryb życia wilków, przypomina o ich znaczeniu w ekosystemie, ale też o wrodzonej hardości, popychającej je do konkurowania z ludźmi. Co ciekawe udziela również głosu miłośnikom jeleni, przybliżając postać mordercy Katarzyny. Na szczególną uwagę zasługuje jednak Olgierd, dziki i nieokiełznany leśnik, który swoim zachowaniem i charakterem przypomina wilka. Potrafi nawet wyć tak, jak on, ale nigdy nie przekracza granicy między cywilizacją a nieskażoną nią naturą. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdy raz spróbuje się wejść w taką interakcję, zwykle nie kończy się to zbyt szczęśliwie, czego przykładem jest choćby los Katarzyny. Olgierd stara się więc odwieść Joannę od angażowania się w braterstwo z wilkiem.

Zakończenie książki jest moim zdaniem trochę naciągane podobnie, jak rozwiązanie miłosnego trójkąta z udziałem Joanny, Jerzego i Olgierda. Spodziewałam się nieco oryginalniejszego pomysłu. I tak spędziłam jednak kilka miłych chwil w trakcie czytania, więc mogę spokojnie polecić „Requiem dla wilka” wszystkim tym, którzy mają ochotę na nietypowy romans, osadzony w scenerii bieszczadzkich lasów. Jeśli dobrze się wczytacie, odkryjecie, że prawie czuć ten świeży zapach przyrody w powietrzu, a w tle można wypatrzeć przemykającego wilka, przepełnionego strachem, ale i przekorną ciekawością, czy tym razem uda mu się przechytrzyć człowieka.

Magdalena Pioruńska

Ocena: 3/5

Autor: Maria Nurowska

Tytuł: „Requiem dla wilka”

Wydawnictwo: W.A.B.

Data wydania: 2011

Liczba stron: 239

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

3 komentarze

  1. Zakończenia książek Marii Nurowskiej zawsze wydaja mi się… płytkie? Sama do końca nie jestem w stanie określić co czuję, może dlatego, że moje oczekiwania również nigdy nie są jasne… Czytając „Drzwi do piekła” czyli „najbardziej skandalizującą powieść Marii Nurowskiej” miałam wrażenie, że autorkę stać na znacznie więcej. Nie wiem czy bała się, czy była zbyt ostrożna ale powieść nie okazała się ani skandalizująca ani obyczajowa. Dla osób o mniejszej wrażliwości wręcz mdła i zwyczajna aż do bólu. Osobiście zazwyczaj czuję niedosyt i rozczarowanie…
    Sięgając po Requiem, wciąż próbuję zrozumieć fenomen promocji Nurowskiej jako popularnej polskiej pisarki i gorąco wierzę, że kiedys uda mi sie go odkryć w którejś z jej kolejnych książek, bo sam pomysł na fabułę jest naprawde godny uznania.

    1. No właśnie, ja miałam bardzo podobne wrażenie, jak ty, czytając „Requiem…”. Pomysł bardzo fajny, zaczęło się wciągająco i niesztampowo, a skończyło…hm… no właśnie- pozostał pewien niedosyt. Może po prostu autorka stawia na standardowe zakończenia dobre dla wszystkich? 🙂

Skomentuj Magdalena Pioruńska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *