Recenzja komiksu „Ranx”

Kultura Gniewu od samego początku swojego istnienia stawiała na niezależny komiks – zarówno polski, jak i światowy. W ofercie Kultury Gniewu, obok ambitnego komiksu udowadniającego, że medium to także jest sztuką, bardzo często znajdowały się tytuły o bardzo silnej wymowie, często zdecydowanie skierowane do dojrzałego odbiorcy (a jednocześnie zaliczane do ścisłego kanonu powieści graficznej). To dzięki temu wydawnictwu czytelnicy w naszym kraju mogli poznać takie nazwiska jak Max Andersson („Pixy”) czy Ivan Brun („Bez komentarza”), a także przeczytać przygody jednego z bardziej słynnych komiksowych kotów. Nie, nie, to nie o „Garfielda” Jima Daviesa tu chodzi, a o obrazoburcze dzieło Roberta Crumba „Kot Fritz”. I już zdawałoby się, że ostatnio Kultura Gniewu odrobinę stępiła pazury (co wcale nie oznacza obniżenia jakości ich oferty), gdy do księgarń trafił „Ranx” Stefana Tamburiniego (scenariusz) oraz Gaetana Liberatorego (rysunki).

Ranx_int

Głównym bohaterem komiksu jest skonstruowany na bazie fotokopiarki marki Rank Xerox robot. Mimo że w całości zbudowany na elektronicznych podzespołach, Ranx czuje jak prawdziwy człowiek. Zgodnie ze słowami jego twórców „może ćpać, pić, jeść i pieprzyć się”. Rzeczywiście, Ranx łatwo ulega najniższym instynktom, szybko popadając w kolejne uzależnienia. Motorem napędowym jego działań są jednak dwa najsilniejsze uczucia, jakie może żywić człowiek (a także, jak widać, robot) – miłość i nienawiść. Ranx zakochuje się w Lubnie, wyjątkowo zdegenerowanej młodocianej prostytutce uzależnionej od chyba każdego znanego rodzaju narkotyku. Nienawidzi natomiast wszystkich innych, traktując ludzi jak zwykłe przeszkody stojące na drodze do celu. Ranx nie jest bowiem typem, który przeszkody omija. On je eliminuje. W momencie kiedy Lubna zostaje porwana, każdy musi mieć się na baczności.

skan1-640

Powstały w latach 1978–1993 włoski komiks o przygodach socjopatycznego androida z miejsca stał się przedmiotem skandalu. Zarząd firmy Rank Xerox wystosował bowiem oficjalne pismo z żądaniem zmiany imienia głównego bohatera jako godzącego w dobre imię spółki. Na początku bowiem robot celowo został ochrzczony mianem Rank Xerox właśnie. Ostatecznie wobec groźby wejścia na drogę sądową twórcy ustąpili, zmieniając imię na Ranx. Jednocześnie pismo zostało przedrukowane w komiksie, stając się świetnym sposobem na reklamę. Nie od dziś wiadomo, że skandal sprzedaje się najlepiej. Im większy, tym lepiej.

skan2-640

Czy jeden z czołowych producentów fotokopiarek miał uzasadnione obawy o dobre imię? Cóż, „Ranx” nie należy do grzecznych komiksów i nie każda firma chce być z takim obrazem kojarzona (choć paradoksalnie autorzy chwalą w jednym z zeszytów sprzęt Xeroxa, mówiąc o nim „to perełka, Rolls wśród fotokopiarek!”). Można nawet zaryzykować, że Ranx zjada na śniadanie nawet najbardziej niegrzecznych komiksowych zbirów. Autorzy nie stronią od nieuzasadnionej przemocy, seksu, scen przyjmowania narkotyków czy wyjątkowo wulgarnego języka. Ewidentnie widać tu wpływ bardzo dosadnego i brutalnego brukowego komiksu włoskiego określanego mianem fumetti neri (dosł. czarny komiks), którego początków należy doszukiwać się w pierwszej połowie lat 60. XX wieku. Do tej, często niezbyt wymagającej, odmiany włoskiego komiksu autorzy „Ranxa” dodają punkowy, skrajnie nihilistyczny przekaz. Każdy kadr wręcz zdaje się krzyczeć „No future!”. Stylistyka punkowa towarzyszy „Ranxowi” cały czas, a bardziej obeznani z tematem czytelnicy odkryją w albumie mnóstwo nawiązań i cytatów z tekstów swoich ulubionych kapel (m. in. Ramones, The Clash).

skan3-640

O ile dwa z siedmiu epizodów zostały napisane przez innych scenarzystów niż Stefano Tamburini (odpowiednio „Amen” i „Ach, robocie” przez Alaina Chabata i Jean-Luca Fromentala), to całość została zilustrowana przez Gaetana Liberatora (przyjmującego pseudonim Tanino Liberatore). Artysta nie pozostawia w komiksie miejsca na żadne niedomówienia czy wyobraźnię czytelnika. Przemoc i sceny seksu zostały przedstawione bez żadnych zahamowań, przez co komiks ociera się o (a może wręcz przekracza) granice pornografii zanurzonej w nurcie gore. Ostrzeżenie zamieszczone na okładce adresujące komiks jedynie do dorosłego odbiorcy trzeba więc potraktować poważnie. Tym bardziej że nie każdemu muszą odpowiadać tego rodzaju obrazy.

Jak na dzieło wywodzące się z nurtu niezależnego i undergroundowego, „Ranx” poradził sobie całkiem nieźle, także w szerszym obiegu. Wystarczy wspomnieć produkcję gry komputerowej z 1990 roku stworzonej na bazie komiksu czy przygotowanie przez Liberatora okładki płyty Franka Zappy „The Man from Utopia” z 1983 roku, gdzie muzyk jest wyraźnie stylizowany na Ranxa.

Karol Sus

Scenariusz: Stefano Tamburini, Alain Chabat, Jean-Luc Fromental
Rysunki: Gaetano Liberatore
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Październik 2016
Tłumaczenie: Małgorzata Jańczak
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 210 × 285 mm
Stron: 184
Cena: 109,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-64858-43-7

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *