Recenzja komiksu „Nie musisz się mnie bać”

Urodzony w roku 1971 roku Joann Sfar jest jednym z ciekawszych współczesnych francuskojęzycznych autorów komiksów. Co prawda jego debiut na polskim rynku można uznać za nieco przedwczesny, z „Klezmerów” ukazał się jedynie pierwszy tom, a z „Kota rabina” tylko dwa, lecz z każdym kolejnym albumem rodzimy czytelnik bardziej przekonywał się do tego interesującego twórcy. Być może po prostu nadszedł na niego czas w kraju nad Wisłą, gdyż obecne, zbiorcze wydanie „Kota rabina” doczekało się trzeciego wydania (każde z inną okładką) a kolejni wydawcy zwracają uwagę na tytuły sygnowane jego nazwiskiem. W ten sposób w księgarniach dostępna jest całkiem pokaźna bibliografia Sfara, obejmująca m. in. „Wampira”, „Aspirine”, „Ostatki”, „Profesora Bella”, „Sokratesa półpsa” czy „Merlina”. Ostatni jego komiks, który ukazał się w Polsce, to „Nie musisz się mnie bać”, a premierę we Francji miał raptem pół roku temu.

niemusisz

Najnowsze dzieło Sfara przedstawia historię Seabersteina, wziętego malarza, który pod wpływem nowej miłości przeżywa swój najlepszy okres twórczości. Będąc pod ogromnym wrażeniem piękna swej muzy, czuje nieprzepartą potrzebę malowania. Oczywiście w przerwach pomiędzy kolejnymi pieszczotami z partnerką. Idealny układ pomiędzy mistrzem a jego modelką trwałby pewnie w najlepsze, gdyby nie proza życia. Mireilledarc zwyczajnie znudziła się Seabersteinem, co artysta przyjmuje z niewyobrażalnym bólem.

Sfar tworzy kameralną, choć barwna galerię postaci, kojarząc ich na zasadzie przeciwieństw. Mamy więc nieco naiwnego głównego bohatera oraz piękną i, jak się ostatecznie okaże, wyrachowaną dziewczynę. W dodatku najlepszy przyjaciel Seabersteina jest typem melancholika polującego na kolejne kobiety, natomiast przyjaciółka Mireilledarc przypomina raczej typ wojowniczej feministki, która w głębi serca marzy o prawdziwej, romantycznej miłości.

Tak barwne postaci w rękach Sfara stają się źródłem licznych konwersacji skrzących się od ciętych ripost i dosadnego dowcipu. Jest to zresztą znak rozpoznawczy autora, który na pierwszym miejscu ponad akcją stawia właśnie dialogi. Co prawda nie dościga tutaj kunsztu obecnego w „Kocie rabina”, ale wciąż „Nie musisz się mnie bać” należy do pierwszej ligi współczesnego komiksu autorskiego.

Charakterystyczna kreska Joanna Sfara przechodzi momentami w „Nie musisz się mnie bać” w nieczytelne, wręcz niedbałe szybkie pociągnięcia pędzlem. Odnoszę wrażenie, że wcześniejsze komiksu Francuza miały w sobie więcej magii, której korzeni szukać można w europejskim ekspresjonizmie. W najnowszym dziele jest nieznacznie gorzej, między innymi przez spore uproszczenia tła. Być może wynika to z bardziej ekspresyjnego podejścia do planszy oraz skupieniu się przede wszystkim na postaciach.

„Nie musisz się mnie bać”, mimo że nie wytrzymuje konkurencji z wcześniejszymi dziełami francuskiego autora, wciąż zachwyca lekko ironicznym podejściem do relacji damsko-męskich oraz ciętymi dialogami na wysokim poziomie. Dzieło to jest kolejnym dowodem na to, że autorski komiks europejski wciąż trzyma się mocno. Pozycja nie tylko dla fanów Sfara.

Karol Sus

Scenariusz: Joann Sfar
Rysunki: Joann Sfar
Kolor: Brigitte Findakly
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2017
Tytuł oryginału: Tu n’as rien à craindre de moi
Rok wydania oryginału: 2016
Wydawca oryginału: Rue De Sevres
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 215×280 mm
Stron: 80
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8069-340-1

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

komentarz

  1. Recenzja nietrafna, zamiast ocenić autora usprawiedliwia go rozważanjamj recenzenta. Sfar w tym komiksie drastycznie zaniżyl swój poziom, rozważania są na poziomie Coelho lub powtarzabe z poprzednich komiksów, ale od razu przerywane. Żadna postać osobno nie kest zbudowana konsekwentnie, a fabuła praktycznie nie istnieje w gąszczu pretensjonalnych dialogów. Lepiej sięgnąć po pierwsze pozycje Sfara.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *