Pupilek – Kir Bułyczow

Od początków literatury stricte fantastycznej Obcy byli przedstawiani jako groźni najeźdźcy, pragnący skolonizować naszą planetę, a ludzi wybić lub zniewolić. Pewnym wyłomem w tej swoistej mitologii jest Star Trek Gene’a Roddenberry’ego ze swą koncepcją międzyplanetarnej współpracy – pozostali twórcy preferują raczej tradycyjny obraz „złego kosmity”. A w każdym razie kosmity nieprzyjaznego, dla którego ludzie to tyle, co dla nas – w najlepszym razie – małpy. Kir Bułyczow nie stworzył więc w tej kwestii nic oryginalnego, pisząc swą powieść „Pupilek”. Można jednak, a nawet trzeba, rozpatrywać tę książkę jako swoistą alegorię totalitaryzmu, coś w rodzaju „Edenu” Stanisława Lema. Ma ona bowiem swoje drugie, bardzo zręcznie zamaskowane dno.

Timofiej, zwany Timoszka, jest zwierzątkiem domowym małżeństwa Jajbłuszków, tytułowym pupilem. Na Ziemi zajętej przez żabopodobnych najeźdźców z kosmosu, dwukrotnie większych i dziesięciokrotnie silniejszych niż człowiek, jest to swoiste wyróżnienie. Ludzi zostało stosunkowo niewielu i większość z nich wegetuje w prymitywnych warunkach, ukrywając się przed Sponsorami, jak teraz wszyscy nazywają najeźdźców. Niezbyt liczni szczęśliwcy pełnią rolę domowych maskotek w domach Sponsorów. Od niemowlęctwa znają tylko swych właścicieli i – poddawani przez nich regularnemu praniu mózgu – są przekonani o ich niezaprzeczalnej wyższości. Uważają ich nawet za zbawców rodzaju ludzkiego, który przed ich przybyciem dążył ku samozagładzie.

Timofiej też tak sądzi i dlatego nie buntuje się nawet wtedy, gdy pan Jajbłuszko bije go dotkliwie za drobne wykroczenia. Swoją Sponsorkę darzy nawet pewnym uczuciem, gdyż jest ona wyjątkowo dobroduszną przedstawicielką swej rasy i naprawdę go kocha – tak jak można pokochać domowego zwierzaka. Jednak pewnego dnia wszystko się psuje. Timofiej zakochuje się w pupilce sąsiadów i zaczyna sprawiać kłopoty. Po bójce ze sprowadzonym do dziewczyny pupilem-reproduktorem, Wikiem, ucieka. Nie może postąpić inaczej, bo po czymś tak poważnym zostałby z pewnością uśpiony jako osobnik agresywny, stanowiący zagrożenie. Rozpieszczony i nie mający pojęcia o świecie młodzieniec trafia na miejski śmietnik, a potem do fabryki żywności dla Sponsorów. Nawiązuje tam pierwsze bliższe stosunki z przedstawicielami „dzikich ludzi” i powoli odkrywa drugie oblicze Sponsorów…

Zgrabnie skonstruowana intryga ukazuje przede wszystkim, jak łatwo jest uzależnić człowieka od stałej „opieki”. Świat, w którym jest on istotą bezwolną, za którą się decyduje we wszystkim, wydaje mu się bezpieczny, wolność zaczyna go przerażać. To tłumaczy tak silne oddanie zwykłych ludzi swym tyranom, krwawym dyktatorom, w których ślepo wierzą i za których bez wahania oddają życie. Kir Bułyczow uchwycił to bardzo dobrze.

Mankamentem książki jest natomiast jej tło. Przydługie opisy widoków i tym podobnych rzeczy nużą czytelnika i rozpraszają jego uwagę. Również zakończenie nie jest najszczęśliwsze – wprost domaga się kontynuacji której, o ile mi wiadomo, autor nie przewidział. Zbyt wiele rzeczy pozostaje niedopowiedzianych, niejasnych, nieukończonych. Powieść sprawia wrażenie urwanej w połowie i przez to nie pozostawia tak dobrego wrażenia, jak powinna. Bułyczow, świetnie sprawdzający się w krótkich formach, autor rewelacyjnych opowiadań, nie potrafi odnaleźć się w pełni przy dłuższych utworach. Mimo to „Pupilek” jest książką, którą naprawdę warto poznać. Polecam.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 4/5

Tytuł: „Pupilek”

Autor: Kir Bułyczów

Język oryginału: rosyjski

Okładka: miękka

Ilość stron: 284

Rok wydania: 2001

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *