Przygody profesora Gąbki – Stanisław Pagaczewski

0Czy współczesne pokolenie milusińskich wie, co oznaczają takie powiedzonka jak „szpieg z krainy Deszczowców”, „herbu Zielona Pietruszka” czy „carramba”, wypowiadane z akcentem na niewłaściwą sylabę? Myślę że mało kto. Co prawda od czasu do czasu któraś stacja wznawia animowany serial „Porwanie Baltazara Gąbki”, jednak jego widzami są przeważnie „dzieci PRLu”, z sentymentem wspominające dawne czasy. Współczesne dzieciaki mają inne preferencje i innych bohaterów. A szkoda. Dawne bajki miały wdzięk, humor w dobrym guście i przekazywały dobre wzorce, a to wartości nie do przecenienia, nawet jeśli ich animacja wydaje się dziś archaiczna. Zresztą nie trzeba poprzestawać na animacji. Istnieje przecież wersja książkowa pióra Stanisława Pagaczewskiego, będąca podstawą serialu. Wydawnictwo Literackie zdecydowało się na wydanie wszystkich trzech części przygód Baltazara Gąbki i jego przyjaciół w jednym tomie.

Książę Krak zwraca się do swego przyjaciela, Wawelskiego Smoka, o pomoc w sprowadzeniu do kraju wybitnego uczonego. Profesor Baltazar Gąbka, który prowadził badania nad latającymi żabami w ich ojczyźnie, krainie Deszczowców, od jakiegoś czasu nie daje znaku życia. Bardzo to martwi jego brata i przyjaciół, w tym księcia. Smok, przyzwyczajony do wygodnego życia w swej grocie, początkowo nie ma ochoty wyruszać w daleka i niebezpieczną podróż, ale daje się w końcu namówić. Książę przydziela mu do towarzystwa nadwornego lekarza Koyota i mistrza kuchni, Bartłomieja Bartoliniego, który ma za zadanie dbać o wrażliwy żołądek Smoka. Dobrze zaopatrzona wyprawa ma do pokonania daleka drogę i kilka kiepsko zbadanych, uważanych za niebezpieczne krajów. Nikt też nie wie, co czeka ich na miejscu. Trzej towarzysze nie mają pojęcia, że są śledzeni przez szpiega Największego Deszczowca, którego zadaniem jest nie tylko przekazywanie wiadomości o poczynaniach wysłanników grodu Kraka, ale też – o ile będzie taka sposobność – wyeliminowanie ich. Władca Krainy Deszczu jest bowiem chorym z żądzy władzy tyranem, planującym podbój nie tylko okolicznych państw, ale też tych dalszych. Przygotowuje się do tego od dawna i chce w tym celu wykorzystać prace profesora Gąbki nad latającymi żabami. Jednak profesor odmawia współpracy, czym budzi wielki gniew satrapy. Więzi on profesora i jego przyjaciela Salamandrusa, szykuje też pułapkę na wyprawę ratunkową, o której wie dzięki swemu szpiegowi…

Książka Stanisława Pagaczewskiego różni się trochę od serialu pewnymi szczegółami, jest bardziej rozbudowana i ma świetną warstwę opisową. Historia wygląda na inspirowaną w pewnej mierze serialem „Flinstonowie”, bo choć osadzona jest niby w czasach księcia Kraka, to obfituje w całkiem współczesne wynalazki. Mamy w niej samochód, krótkofalówkę, wodę bieżącą ciepłą i zimną, a nawet telewizję. Gród Kraka przypomina strukturą zależności raczej utopijny obóz harcerski niż średniowieczne miasto, ale w końcu mamy do czynienia z bajką dla najmłodszych, nie z powieścią historyczną. Sama intryga miała na celu pokazanie wyższości rządów opartych na uczciwości i sprawiedliwości społecznej nad tyranią, a przyjacielskiej współpracy nad zastraszaniem. Ideologia w wydaniu dla maluchów? Może, ale ostatecznie grodem rządzi książę Krak, nie towarzysz Krak, nie jest więc ona zbyt nachalna. Jest rzeczą oczywista, że jak na władcę czegokolwiek jest z niego zbyt wielki brat-łata, ale to niczemu nie przeszkadza. Można dodać, że wykorzystanie legendy wawelskiego smoka jest tu nieszablonowe i bardzo zręczne. Któż by nie polubił tego wesołego jaszczura, ubierającego się jak człowiek i zachowującego podobnie? Trudno też nie lubić jego towarzyszy, wiernych i odważnych niezależnie od okoliczności.

„Przygody Baltazara Gąbki” to książka pozbawiona wszelkiej agresji, propagująca załatwianie sporów drogę pokojową, a walkę tylko wtedy, gdy jest to absolutnie niezbędne. Widać to we wszystkich trzech częściach – „Porwanie Baltazara Gąbki”, „Misja profesora Gąbki” oraz „Gąbka i latające talerze”. Akcja tej ostatniej części w zaskakujący sposób przenosi się do współczesności i można powiedzieć, że wielu uważa ją za słabszą niż pozostałe. Jest to jednak krzywdząca opinia. „Gąbka i latające talerze” ma swój urok, co odkrywa się po kilkakrotnym przeczytaniu i wyłapaniu wszystkich smaczków. Jeśli o mnie chodzi, lubię je wszystkie i jestem niezmiernie wdzięczna Wydawnictwu Literackiemu za to piękne, niezwykle eleganckie wydanie, nawiązujące szatą zewnętrzną do najlepszych czasów książki kolekcjonerskiej. Twarda okładka, znakomity papier i dowcipne ilustracje autorstwa Alfreda Ledwiga stanowią prawdziwą ucztę dla oczu. Znakomita lektura dla dzieci, a także dla dorosłych, którzy pragną przypomnieć sobie czasy dzieciństwa. Nie jest może tania, ale uwierzcie mi: warta każdej wydanej złotówki.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Przygody profesora Gąbki”

Autor: Stanisław Pagaczewski

Ilustracje: Alfred Ledwig

Okładka: twarda

Ilość stron: 710

Rok wydania: 2014

Oficyna: Wydawnictwo Literackie

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *