Przestępstwo – Ferdinand von Schirach

Na myśl o sali sądowej, przed oczami pojawiają się różne obrazy. Począwszy od Jacka Nicholsona, który jako przesłuchiwany, wypowiada słynne „You can’t handle the truth” w „Ludziach honoru”, a skończywszy na problemach nastolatek barwnie ukazanych przez program „Sędzia Anna Maria Wesołowska”. Majestatyczni sędziowie w długich, czarnych togach, stosy akt piętrzących się na biurkach i powaga panująca na sali, to obraz sądownictwa jaki ukształtował się popkulturze. Osoby nie związane z wymiarem sprawiedliwości o pracy obrońców i prokuratorów wiedzą niewiele. Po lekturze „Przestępstwa” nie będą wprawdzie mądrzejsze o wiedzę prawniczą, zobaczą za to z czym zmagają się na co dzień osoby odziane w togi.

Ferdinand von Schirach we wstępie przytacza historię swojego wuja, przewodniczącego składu w sądzie przysięgłych. Jako dziecko, autor wysłuchiwał opowieści o morderstwach i zabójstwach, które wuj zawsze zaczynał od słów „rzeczy na ogół nie są proste, a wina to sprawa śliska”. To zdanie mogłoby posłużyć za myśl przewodnią książki, a raczej zbioru opowiadań, pełnego wprost nieprawdopodobnych historii. Wuj autora pożegnał się z życiem strzelając sobie w głowę, zostawiając jedynie krótki list pożegnalny, który rozpoczął tymi samymi słowami, co opowiadane historie. Ferdinand von Schirach nie jest pisarzem, jest prawnikiem specjalizującym się w prawie karnym. Mimo tego, napisana przez niego książka sprzedała się w Niemczech w gigantycznych nakładach, i została przetłumaczona na kilka języków. Nasuwa się więc pytanie, co stoi za sukcesem „Przestępstwa”? Odpowiedź jest banalna. Ludzie.

Autor w jedenastu historiach, zamkniętych na nieco ponad dwustu stronach, przytacza autentyczne sprawy, w których uczestniczył jako obrońca. Mamy tutaj wszystko, co możemy sobie wyobrazić. Począwszy od mężczyzny, które całe życie zamiast miłości otrzymywał tylko pogardę, a skończywszy na zawodowych zabójcach w szytych na miarę garniturach. Pochłaniając (inaczej nie można tego określić) kolejne strony zaczynamy się zastanawiać, czy aby autor nie zmyślił przedstawionych w „Przestępstwie” spraw. O ile możemy uwierzyć w tragiczną historię z pozoru szczęśliwej rodziny, która kończy się samymi zgonami, to czytając o geniuszu udającym handlarza narkotyków zapala nam się w głowie czerwona lampka.  Ale w końcu to „życie pisze najciekawsze scenariusze”. I „Przestępstwo” jest właśnie o życiu.

Historie kryminalne są tylko tłem, do pokazania co potrafi się zrodzić w ludzkim umyśle. Drobne cwaniaczki czy też bogaci biznesmeni – nie ważne, kim jesteś, zbrodnia pojawia się z nikąd. Może dojrzewać przez lata, tłamszona i karmiona nienawiścią, tylko po to by wybuchnąć z ogromną siłą. Czasami sami odnajdujemy w sobie niesamowite pokłady waleczności i dla bliskich nam osób jesteśmy w stanie zrobić wszystko, łącznie z morderstwem lub zakopaniem zwłok w pobliskim parku. Przed zbrodnią nie uchronią nas żadne pieniądze, ani kontakty. Wprawdzie wyżej wymienione rzeczy pomagają w uniknięciu kary, ale autor tak dobrał opisane w książce sprawy, że naprawdę można uwierzyć w „sprawiedliwość dla wszystkich”.

„Przestępstwo” czyta się doskonale. Mimo tego, że autor przyzwyczajony był do „suchego” pisania w prawniczych księgach, spisał się znakomicie. Język jest wyważony i równy. Nie napotkamy rozbuchanych metafor, ani opisów rodem z kart zgonu. Przytoczone historie potrafią złapać za serce nawet największego twardziela, który po takiej lekturze dwa razy zastanowi się nad popełnieniem jakiegoś czynu. Szkoda tylko, że książkę można pochłonąć w trzy godziny. Spragnionym wrażeń przyjdzie niestety poczekać na kolejne pozycję Ferdinanda von Schiracha.


Bartosz Szczygielski

Ocena: 4,5/5

Autor: Ferdinand von Schirach

Tytuł: Przestępstwo

Wydawnictwo: W.A.B.

Liczba stron: 216 stron

Data wydania: 2011

About the author
Bartosz Szczygielski
- surowy i marudny redaktor, który oglądałby świat najchętniej z perspektywy dachu psiej budy, oparty o maszynę do pisania. Czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce i ogląda wszystko, co wpadnie mu w oko. Chciałby kiedyś przytulić koalę i zobaczyć zorzę polarną – niekoniecznie w tym samym czasie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *