„Przemiana” Szymona Kaźmierczaka zdecydowanie jest opowieścią niezwykłą. Samo to sformułowanie brzmi już jednak banalnie, kiedy tylko przypomnę sobie kapiące tajemnicą, wypełnione przytłaczającymi barwami kadry komiksu. Siła przekazu „Przemiany” nie leży bowiem w narracji, a raczej we wnikliwym oddaniu przerażających realiów świata przedstawionego za pomocą samego rysunku, wzmocnionego zdecydowanymi pociągnięciami pędzla. Coś się ze mną stało z powodu tej historii. Zostawiła we mnie emocjonalne spustoszenie, odcisnęła piętno na moim nastroju, innymi słowy – za jej sprawą udało mi się wreszcie coś głęboko przeżyć, a to ostatnio nie zdarzało mi się zbyt często. W ten sposób autor nie tylko dokonał przemiany jednego z głównych bohaterów, ale również dostał się do psychiki czytelnika. Nawet teraz, kiedy leży przede mną otwarty komiks i kątem oka przyglądam się dwóm dominantom – jedną prawie w całości pokrywa czerń morza i tylko jej brzeg zdobi fioletowo-różowe niebo ze znikającą tarczą słońca, druga zaś przedstawia statek w zbliżeniu z tym samym niebem, pociętym tylko przez szarość dymu wylatującego z pokładowego komina – doświadczam tego samego uczucia eskalującej grozy i niepokoju.
Malarz Egon żegna się z przyjacielem, znanym naukowcem Józefem, którego dręczy pewien ponury sekret. Sam szybko przekonuje się o tym, że nie powinien tak pochopnie oceniać swoich modelek i bezpardonowo ich obrażać. W końcu jedna z nich zabiera jego szkice z pracowni, żeby pokazać je szerszej publiczności. Pruderyjne społeczeństwo nie jest bowiem gotowe na to, żeby stawić czoła erotycznym fantazjom artysty… Równocześnie przyglądamy się, jak Józef po opuszczeniu Egona spaceruje obskórnymi ulicami miasta. W końcu przemyka do portu, żeby dostać się na pokład parowca, uderzająco podobnego do Titanica. Zabiera na niego straszliwą formułę przemiany, która dosięgnie nawet przyjaciela jego podróży – byłego żołnierza Samuela.
Tak naprawdę najmocniejszym punktem tego dzieła nie jest nawet sama tytułowa przemiana czy też niezwykle dopracowany sposób prowadzenia narracji. Kaźmierczak dosadnie i bez zbędnego lukrowania przedstawia bowiem świat dotknięty totalitaryzmem. Nie wiadomo, kto pociąga za sznurki, za to wiadomo, czego najbardziej nie lubi w swoich obywatelach – samowoli i obiekcji. Z tego powodu powstaje gigantyczne urządzenie, swoim kształtem przypominające maszynę do szycia. Potrafi ono odczytywać fale mózgowe, dzięki czemu poznaje myśli nawet najgłębiej ukryte w ludzkiej podświadomości.
Najbardziej podoba mi się jednak samo zakończenie historii i użycie przez autora motywu wieczornych wiadomości, które streszczają finalne losy głównych bohaterów. Kaźmierczak swobodnie bawi się biografami znanych artystów: w tym Egona Schiele lub Franza Kafki. Totalitarna maszyna do szycia czy też motyw nieustannego szpiegowania obywateli przez państwo idealnie pasują do apokaliptycznej twórczości Kafki, a malarz Egon do złudzenia przypomina kontrowersyjnego Egona Schiele, którego zabiły epidemia hiszpanki i zamiłowanie do pornografii.
Reasumując – „Przemiana” to bardzo udana opowieść, oscylująca między komiksem a malarską wizją artysty. Garściami czerpie z obu tych mediów i wyciska z nich wszystko, co najlepsze. Serdecznie polecam, zapewniając, że ta przemiana zostanie z wami jeszcze przez długi czas.
Magdalena Pioruńska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
Liczba stron: 88
Data wydania: sierpień 2016