PROZA POETYCKA: Ewelina Biedrowska

SZUFLADA poleca:

IMG_20150507_200105
z archiwum Autorki

***

zima tego roku wyczesze z nastroju ten przepocony dystans. jesień krzyczy niezatytułowanym jeszcze wierszem. przedpołudniowa kawa i ja.  się teraz rzecz po imieniu nazwie. po dużemu spokoju ponawlekamy nasze nadzieje. malunki na papieru twarzy są teraz pierwszym rozkojarzeniem. nie wiem może ułożę w tańcu jakiś pierwszy akapit walca a może przystanę na jeden dłuższy zamysł. przenośnia kofeiny pachnie jeszcze ciepłym ziarnem. a na zewnątrz październik. dzień sączy się taktownie. żadnego romansu pomiędzy ja- otoczenie. granica ma niedomiar pełny a ja jestem tylko paszportem do rozwiązania siebie samej. naokołorzeczność pisze się zmęczonym dialogiem soboty. środa jak sądzę będzie całkiem kolorowa. zaopiekuj się tą pustą przestrzeni kartą. przyzwolenie na status zmęczenia jest rozjaśniony. nic ponad to. niepokój ma buzię średnią.

***

plastikowe zastanowienia w pudełkach po oczekiwaniach. malowane chwil kropki piszą się wyrazem październikowych tęsknot. jest za wcześnie za późno już. racja chwili. nie ma niemożliwości, które nie miałyby własnych skrzydeł. pustynia braku odpowiedzi mojego odwiedza sąsiada i nie płynie już z radia muzyka. sobie sam jesteś pomiędzy poniedziałek a niedzielę. kropka jest głośna i nie potrzebuje innej przestrzeni. pamiętam, że pytasz a kiedy krzyczysz jestem brakiem ubrana. pytaj a nie ustanie nic na pamięć.

***

jeśli poręcz przykazań kolejnym będzie wyzwaniem ulecz mnie od złudnych oczekiwań, co kipią w kolosalnej rubryce potarganych idei. żelazne ustalenia łamią mojego sweterka  nadgarstki. płacz pytań, który już od rana samego jest ciąży. nieustanność powtarzalnych błędów jest jak zimny i mocny koniak. nieprzyzwoicie robi się na piętrze drugim od mizernych upadków chociaż jesień jak może stara się najładniej umyć na nowo nasze twarze. zagłaskani pojedynką widzimy siebie w szybkowarze zdarzeń i nie jest niczyim obowiązkiem na palcach potrzeb stawać. moja próżność próbuje przestać i nikomu do tego, że jest za oknem szaro. możliwości pienią się w przedsiębiorstwie niewidzialnego jutra. kropka parzy mnie patrząc

***

zauroczona akrobacją zdarzeń się sączę sobotnio bezbarwnym niepokojem. płynie poranności nieposkromienie a pomiędzy ostatnim a pierwszym czasu wyrazem jest nic i wszystko co może się zdarzyć. jesteśmy tylko zbyt dużą Próbą. pomiędzy nami tli się szlachetność porozlewana na każdy z tygodnia dzień. powiem za dużo, za mało wiem. niewidzialne wersety chaotycznych przypuszczeń się pomiędzy godzinami tlą. chciałabym dużo za dużo. przypuszczalnie mi się przyśniłeś. nie wierzę, że może to wszystko leży u stóp struktury tylko. uroczo. niecodziennie. jak sprany ze smaku naleśnik poszukuję kolejnego wyrazu. pomiętym zachłannym przeciwstawieniem które bajdurzy się w dużo za dużym na życie skafandrze

About the author
Ewelina Biedrowska
36 lat. absolwentka pedagogiki Uniwersytetu im.Adama Mickiewicza w Poznaniu. improwizatorka i egzystencjalistka. Pracowała w Malmö z młodzieżą z autyzmem, obecnie pracuje jako pedagog socjalny z dziećmi i młodzieżą samotnie przybyłymi do Szwecji. Poetka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *