Problemy techniczne, problemy filmowe – na marginesie dyskusji wokół Zanim się pojawiłeś

A(1)W piątek, 10 czerwca w polskich kinach pojawiła się ekranizacja powieści poczytnej brytyjskiej pisarki, Jojo Moyes – Zanim się pojawiłeś. Historia ta przedstawia losy znajomości Louisy i Willa, dwójki Brytyjczyków pochodzących z różnych środowisk, ona wywodzi się z mało zamożnej, mieszczańskiej rodziny, on jest bogatym, uzdolnionym finansistą, synem wysoko postawionych rodziców. Przypomina klasycznego Kopciuszka, prawda? Z tym, że w powieści Moyes książę jest tetrapletykiem – ma sparaliżowane wszystkie kończyny w wyniku wypadku, którego doznał bynajmniej nie w czasie jednej z wypraw, skoków na bungee czy innych zachowań ryzykownych. Po prostu wychodził od kochanki i potrącił go motocykl. Tak Will poznaje Louisę, młodą kobietę desperacko poszukującą pracy, na której barkach z powodów cięć etatów spoczął obowiązek utrzymania siebie, domu, rodziców, po części także siostry. Tak prezentuje się początkowa sytuacja bohaterów romansowej powieści Moyes. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia ze zdecydowanie ciekawym materiałem na pełną wzruszeń, dramatów oraz nieporozumień historię, nic więc dziwnego, że sięgnęło po nią również kino. Jest jednak kilka „ale”, które w ostatnich tygodniach pojawiają się w gazetach, portalach, blogach czy w codziennych rozmowach. Część z nich pokrywa się z moimi zarzutami dotyczącymi powieści Moyes (co istotne – filmu nie widziałam), a niektóre otwierają zupełnie inną drogę do rozważań nad wątkami czy… konstrukcją fabuły.

B (Okno na podwórze)Zacznijmy jednak od szybkiej metryczki: Zanim się pojawiłeś (Me Before You) została wydana w 2012 roku, w 2013 była nominowana do nagrody przyznawanej przez portal Goodreads, w kategorii powieści (fiction), samego wyróżnienia jednak nie otrzymała. W Polsce ukazała się po raz pierwszy nakładem Świata Książki w roku 2013. Jojo Moyes pracuje jako dziennikarka w redakcji The Independent, gdzie zajmowała różne stanowiska – redaktor newsów czy korespondent do spraw sztuki i mediów. Od 2002 roku jej pełnoetatową pracą stało się pisanie romansów, za które dwa razy Stowarzyszenie Pisarzy Powieści Romansowych (Romantic Novelists’ Association) przyznało jej nagrodę za najlepszą powieść (Romatic Novel of the Year Award) – najpierw w 2004 roku za Zakazany owoc i następną w 2011 za Ostatni list od kochanka. Zanim się pojawiłeś jest jej dziewiątą powieścią, w sumie napisała ich dwanaście (ostatnia – Razem będzie lepiej, 2014).

Mamy więc do czynienia z powieścią doświadczonej pisarki, na dodatek takiej, która, pracując w gazecie, miała okazję poznać wiele osób, ich życie, historie, okoliczności etc. Na dodatek jest Brytyjką, co w kontekście zarzutów kierowanych pod adresem tak ekranizacji jak samej książki, nam się przyda – Wielka Brytania w porównaniu do Polski jest bardziej świadoma różnorodności potrzeb oraz sytuacji swoich obywateli. Jeśli porównamy widoczność osób z niepełnosprawnościami [1] na ulicach czy w mediach, przegrywamy z tym wyspiarskim krajem w przedbiegach. Mówiąc o niepełnosprawności w dyskursie publicznym kluczowe jest używanie języka inkluzywnego i bez przemocy (znowu przegrywamy, nasi politycy często nie uważają za konieczne używania odpowiednich słów w swoich wypowiedziach). W tym kontekście (nas, Polaków i Polki) dziwić mogą zatem zarzuty o brak reprezentacji (do roli Willa zatrudniono pełnosprawnego aktora), stereotypowe przedstawienie osoby z niepełnosprawnością (chodzi o sam koniec powieści), instrumentalne potraktowanie osoby z niepełnosprawnością (Will „służy” jedynie jako katalizator rozwoju Louisy) czy wykorzystanie aktu przemocy „dla psychologicznego pogłębienia postaci” (gwałt) [2].

C(1)Jeśli chodzi o casting – wiele już powiedziano w debacie publicznej dotyczącej reprezentacji w mediach, i tego jak istotna jest dla funkcjonowania całych społeczeństw (ma to wpływ między innymi na modelowanie zachowań, pośrednie przekazywanie doświadczeń, zapobieganie stereotypizacji) oraz pozorowanego przez Hollywood braku odpowiednich aktorów do ról [3]. Decyzyjni wciąż oporują, ponieważ wciąż panuje przekonanie, że znane nazwiska przyciągną więcej osób do kin niż ich brak. Jeśli komuś przyszedł w tym momencie na myśl film Okno na podwórze z Christopherem Reevem, pragnę zaznaczyć, że nakręcono go w 1998 roku, Reeve miał w tym czasie „znane nazwisko”, a poza tym – jedna jaskółka wiosny nie czyni. Co nie zmienia faktu, że naprawdę fajnie, iż zdecydowano się na obsadzenie sparaliżowanego aktora. Wracając do Zanim się pojawiłeś – choć Moyes pracowała przy scenariuszu, nie była tą, która podejmowała ostateczne decyzje, co do konkretnych aktorów. I jakkolwiek osobiście stoję po stronie zwolenników osób krzyczących o większą reprezentację (ponieważ wyjdzie nam to w końcu na społeczne zdrowie), tak wiem, że wybór zdolnego aktora czasem może nam choć trochę wynagrodzić podobny zabieg (i w tym tkwi problem, bo doskonale odwraca uwagę).

W drugą kwestię – stereotypowe przedstawienia osoby z niepełnosprawnością – autorka powieści ma większy wkład. Will jest postacią koszmarnie jednowymiarową, ma w zasadzie dwie cechy: żal o to, że nie jest sprawny jak kiedyś oraz że pragnienie umrzeć (ponieważ w jego mniemaniu życie tetrapletyka nie ma wartości – dodajmy dla ścisłości, że dla samego Willa). Zanim się pojawiłeś zarzuca się zatem wzmacnianie i utrwalanie przeświadczenia, że niepełnosprawność to brak perspektyw, szans na normalne życie i koniec świata. Will ma depresję, z którą nikt w jego otoczeniu nie chce się zmierzyć, ani zaciągnąć delikwenta na terapię – najmniejsze oporowanie zostaje przedstawione jako granica nie do przeskoczenia. Dlatego zamiast specjalisty mamusia zatrudnia Louisę, niemającą doświadczenia w opiece nad osobami z niepełnosprawnościami, ex-kelnerkę. Radosną, prostą dziewczynę, co nie raz jest podkreślane, na przykład przez fakt, że nie ogląda ona filmów z napisami, bo są za trudne/męczące. Bardzo bym chciała, żeby mi ktoś wytłumaczył, dlaczego lekiem na depresję ma być kobieta, którą pierwsza część książki portretuje jako osobę o wręcz obniżonej inteligencji (tu jestem na pewno nieobiektywna, ta bohaterka miejscami koszmarnie mnie irytowała). Ale – to właśnie niewykształcona, prosta Louisa zostaje fabularnie obciążona obowiązkiem przekonania Willa, że warto żyć. Widzicie, do tego momentu łudziłam się, że to będzie ciekawy romans. Że – oho! – pojawiła się książka, która poruszy tabuizowany w kulturze popularnej wątek seksualności osób z niepełnosprawnościami. Niestety – okazała się boleśnie zachowawcza i płaska, podobnie jak Will – ponownie utrwalając stereotypowe przekonanie, że takie osoby nie mają seksualnych potrzeb. W Wielkiej Brytanii, a także w Polsce (znacząco mniej) opublikowano szereg prac naukowych i poradników, do których każdy zainteresowany może zajrzeć.

Ale to nie koniec, nasz poniekąd główny bohater (jego status w powieści jest w zasadzie wątpliwy) jest suicydalny (czyli75977117259db049d5f609c5f465.1000 przejawia skłonności samobójcze), o czym nikt jego nowej opiekunki nie informuje. Aż chciałoby się zapytać, jakim cudem jego wykształceni rodzice nie wpadli na pomysł, iż w takim wypadku ich syn potrzebuje zupełnie innego rodzaju opieki. To jest zarzut do treści książki (oraz filmu), ale spod niego wyziera coś innego – mianowicie kwestia nie do końca przemyślanej konstrukcji fabularnej. Widzicie, odkrycie przez Louisę tego, że Will chce popełnić samobójstwo (zgodnie z logiką romansową, naturalnie) sprawia, że kobieta zaczyna robić wszystko, aby pokazać jeszcze-nie-ukochanemu, że warto żyć, a to z kolei ich do siebie zbliża i zaczyna się cały wątek romantyczny. Mój osobisty zarzut względem Zanim się pojawiłeś, leży zagrzebany właśnie tutaj – nie w kwestionowalnych rozwiązaniach fabularnych, a w samej konstrukcji książki, która je wykorzystuje. Trzeci zarzut wynika z tej samej przyczyny. Will jest papierowy, ponieważ otrzymał jedynie cechy, których Moyes potrzebowała dla rozbudowania i rozwinięcia Louisy. Relacja pomiędzy dwiema osobami ma to do siebie, że działa dwutorowo – jeśli wchodzimy z kimś w interakcje, zmieniają się obie strony. Logiczne, prawda? Tym razem autorce to jednak nie wyszło.

Wspominałam o tym, że Moyes jest Brytyjką, a zatem pochodzi z kraju, w którym większą wagę przykłada się do inkluzywności i – wbrew pozorom – reprezentacji w mediach (co nie znaczy, że wciąż nie kuleje). W Zanim się pojawiłeś zadziwiają płytkie przedstawienia bohaterów – nie tylko Willa jako osoby z niepełnosprawnością – ale również Louisy, jako prostej i przaśnej młodej kobiety. Martwi zmarnowana szansa na podjęcie ignorowanego tematu seksualności osób z niepełnosprawnościami, choć przecież pojawił się w książce mającej być romansem. W zasadzie nie jestem przekonana do takiej klasyfikacji, uczucie między Willem a Louisą owszem, pojawia się, ale nie ono jest głównym tematem powieści, poza tym też nie do końca przekonuje. Pierwsza scena o jakimkolwiek erotycznym zabarwieniu jest, mówiąc oględnie, dziwna. Pomieszana z refleksjami, które wcale a wcale nie tworzą odpowiedniej atmosfery czy czaru. Uważam – nie musicie się ze mną zgadzać, oczywiście – że Moyes nie podołała własnej historii.

A szkoda.

Przypisy

[1] Określenia używam za Pauliną Pohl, według tej badaczki takie określenie niweluje coraz częściej obserwowany problem tożsamości w przypadku określenia tej szerokiej grupy społecznej mianem „osób niepełnosprawnych” – mianowicie, dzięki takiej zmianie niepełnosprawność przestaje być dominantą tożsamościową (a nawet: jedyną cechą), a staje się jedynie jednym z jej elementów składowych (P. Pohl, Trudna walka ze stereotypizacją – o współzależnościach między przedstawianiem osób z niepełnosprawnością w serialach a ich postrzeganiem społecznym, [w:] Seriale w kontekście kulturowym. Sfery życia – z życia sfer, red. D. Bruszewska-Przytuła, M. Cichmińska, P. Przytuła, Olsztyn 2016, s. 63-74. Publikacja dostępna pod adresem: http://serialeolsztyn.blogspot.com).

[2] K. Sauder, ‘Why Are You Complaining? Some People Actually Feel That Way’: A Critique of ‘Me Before You’, www.huffingtonpost.com (9.06.2016). R. Sun, ‘Me Before You’ Storyline Sparks Criticism From Hollywood’s Disabled Community, www.hollywoodreporter.com (9.06.2016)

[3] Np. debata o ‘whitewashingu’, która ponownie rozgorzała przy okazji obsadzenia Scarlett Johanson jako major Kusanagi w amerykańskiej adaptacji Ghost in the Shell i dotyczy podobnej praktyki przy Alita: Battle Angel. Kwestie obsadzania osób z niepełnosprawnościami w rolach głównych pojawiły się również w dyskusjach dotyczących Netflixowego Daredevila. Co ciekawe, podobne debaty dotyczące szeroko rozumianej reprezentacji w mediach toczą się zazwyczaj na tak zwanym zachodzie, rzadziej w naszym kraju.

Agata Włodarczyk

About the author
Agata Włodarczyk
Doktorantka, artystka, fanka. Pisze również dla portalu Gildia.pl, prowadzi własnego bloga, który jakże skromnie ochrzciła mianem "Pałac Wiedźmy".

2 komentarze

  1. Mogę się tylko zgodzić ze wszystkim, co napisane – męczyło mnie głównie potraktowanie depresji i niepełnosprawności jako udramatycznienia romansu. Nasuwały mi się skojarzenia z ,,Nietykalnymi”, ale tam w zasadzie każdą kwestie – i społeczną, i właśnie dotyczącą niepełnosprawności czy romansów – zrobiono dużo, dużo lepiej. A humor nie polegał tylko na tym, że główny bohater robił coś żenującego, a drugi patrzył na to z ubolewaniem… Tylko gdzie w ,,Zanim się pojawiłeś” pojawił się gwałt?

    1. Gwałt pojawił się w przeszłości Louisy – jeśli dobrze pamiętam z książki, po jakiejś imprezie z siostrą, Lou była tak pijana, że wylądowała z kilkoma chłopakami w labiryncie, nie bardzo wiedziała co się dzieje. Treena ją znalazła. Gwałt miał uzasadniać charakter Louisy – jej wycofanie, godzenie się na pracę w kafejce, a nie iście na studia etc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *