Pressje. Tu mówi Londyn

PressjeKiedyś słuchanie radia Wolna Europa było nielegalne i właśnie dlatego wielu Polaków z zapartym tchem nastawiało swe odbiorniki, czekając na „informacje złe lub dobre, ale prawdziwe”. W tamtych czasach nasi rodacy szukali jakiegoś oddechu od wszechogarniającej indoktrynacji realnego socjalizmu i prawdziwie wierzyli w to, że „na Zachodzie” jest Ziemia Obiecana i Raj, do którego warto uciec za wszelką cenę. Łaknęli wolności, marzyli o dobrobycie, w którym wszystkie dobra trwałego użytku sa powszechnie dostępne, w sklepach żywność taka, jaką kto chce, a za nieprawomyślne wypowiedzi nikt nie ląduje w celi. Dzisiaj już wiemy, że nie wszystko wyglądało wtedy i wygląda dzisiaj tak różowo.

Dziś sami mamy tę „wolność”, sklepy pełne aż po dach i możliwość wyjazdu w każdej chwili, dokąd się nam tylko zamarzy, a jednak – dziwna sprawa – wcale jakoś zadowoleni nie jesteśmy. Okazało się bowiem, że samą wolnością nikt się nie naje, że nie zastąpi ona mieszkania i pracy, o które obecnie zaczyna być wściekle trudno. „Pressje”, cykliczne wydawnictwo pod egidą Klubu Jagiellońskiego, podjęło się w swym magazynie z 2012 roku zanalizowania zjawiska emigracji za czasów PRL-u i dziś, a także próby odpowiedzi na pytanie, czego nie było wolno kiedyś, a czego nie wolno teraz – gdy teoretycznie mamy ustrój demokratyczny i Kartę Swobód Obywatelskich.

Najnowszy tom „Pressji” nosi podtytuł „Tu mówi Londyn”. Nie przez przypadek tom, mówiący głównie o emigrantach i przyczynach emigracji z naszego kraju, przede wszystkim omawia angielski aspekt tego zjawiska. W końcu to właśnie londyńska stacja BBC emitowała program, przeznaczony głównie dla naszych rodaków. Czy cierpieli oni najmocniej pod komunistycznymi rządami? Bynajmniej. Jednak jest faktem niezaprzeczalnym, że odczuwali je bardzo boleśnie i stawiali największy opór. W narodowym charakterze Polaków próżno szukać uległości wobec nawet najłagodniejszego okupanta. Całe dekady komunistycznej propagandy nie zdołały przekonać nas o tym, jak wielkim przyjacielem jest dla Polski Związek Radziecki. Radia Wolna Europa słuchano, jak Polska długa i szeroka, choć groziły za to surowe kary. Te dziwne, niełatwe czasy były punktem wyjścia do rozważań felietonistów „Pressji” na temat tego, jaki wpływ ma Anglia na Polskę i odwrotnie.

Arkady Rzegocki, Jakub Moroz, Paweł Chojnacki i inni znakomici pisarze ukazują nam obraz polskiej emigracji nad Tamizą, sposób, w jaki Anglicy widzą Polaków szukających u nich jakiej takiej stabilizacji i jak sami Polacy widzą ten problem. Bo problem przecież istnieje nadal. Ustrój się zmienił, ale nie zmienił się sposób myślenia ludzi, zwłaszcza tych, którzy rządzą naszym krajem. To dlatego Polacy, szczególnie młodzi, wciąż uciekają ze swej ojczyzny. Według felietonistów emigracja niejako weszła Polakom w krew. Nie umieją zająć się naprawą swej ojczyzny na miejscu, w kraju, nie mają na to dość cierpliwości, nie potrafią zdobyć się na obiektywizm polityczny w dniach wyborów powszechnych. Bardzo dobrze natomiast odnajdują się na emigracji i dopiero tam okazują się wielkimi patriotami.

Czytelnik może się zapoznać z opracowaniami na temat sensu emigracji, jej roli w naszym społeczeństwie i z tym, co ona oznacza dla budowania Polski – a przecież budujemy ją wciąż na nowo. Jest to bardzo trudne zadanie, gdyż trzeba raz jasno powiedzieć: naszym sąsiadom wcale nie zależy na szczęśliwej Polsce i zrobią, co w ich mocy, żeby nasz kraj pozostał biednym, targanym wewnętrzną wojną zaściankiem. W oficjalnych mediach nie pisze się o tym i nie mówi. Właściwie potrzebowalibyśmy nowego Radia Wolna Europa, bo po popularnych stacjach telewizyjnych, tabloidach i oficjalnych portalach internetowych trudno oczekiwać głoszenia prawdy. Trzeba przeciwstawiać się zakłamanemu obrazowi rzeczywistości, jaki usiłują nam wcisnąć i to jest właśnie rola niezależnych dziennikarzy i niezależnych portali, tępionych jako „warcholskie i reakcyjne”. Czytając felietony autorów „Pressji” można dojść do smutnego wniosku, że niedługo Polak będzie mógł pozostać Polakiem tylko na emigracji, gdyż w swoim kraju znaczy dla oficjalnej władzy mniej od byle przybłędy z zagranicy. W swej ojczyźnie jest głodującym parobkiem, trzymanym z łaski – wyemigrowawszy dowiaduje się ze zdumieniem, że można być traktowanym jak człowiek i za najniższą dopuszczalną w obcym kraju stawkę godzinową opłacić mieszkanie, utrzymanie i leki. A w dodatku nikt nie będzie twierdził, że robi mu łaskę, gdy zapłaci za wykonaną pracę. Wnioski – niestety – nasuwają się same.

Omawiany numer „Pressji” zawiera nie tylko felietony. Jest ozdobiony rysunkami Mieczysława Kuczyńskiego, starymi mapami Polski, a także wierszami Adama Leszkiewicza i Adriana Sinkowskiego i prawdziwą literacką perłą – opowiadaniem Arkadego Saulskiego „Rycerze Ojczyzny i Maryi”. Ten gruby tom naprawdę jest wart wzięcia do ręki i zastanowienia się nad nim. Został wydany na niezłym papierze, ma piękną okładkę i staranną oprawę, pozwalającą na umieszczenie go w bibliotece bez obawy, że rozsypie się po paru przeczytaniach.

 

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Tytuł: „Pressje”
Autor: Praca zbiorowa
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Klub Jagielloński

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *