„Powinieneś mi mówić na ty” – recenzja spektaklu

Nie chciało mi się jechać do Wrocławia. Różne sytuacje nie sprzyjały temu wyjazdowi. Nawet pogoda nie chciała ze mną współpracować – ulice spłynęły deszczem, a autobus trząsł się przy każdym ostrzejszym zakręcie. W najczarniejszym scenariuszu mógł mi się przytrafić jakiś wypadek i może tak jak Kamil, główny bohater sztuki „Powinieneś mi mówić na Ty”, straciłabym pamięć.

13439096_1125960984131750_4552977548747297197_n

Czasami dobrze jest nie pamiętać pewnych sytuacji ani tego, dlaczego jesteśmy, kim jesteśmy, i kiedy się tacy staliśmy. Nasze wyobrażenia o nas samych bywają zupełnie odmienne od rzeczywistości, a tym bardziej różnią się od tego, jak postrzegają nas inni ludzie. Co więcej – zdarza się, że o jakimś aktualnym uprzedzeniu i złości decydują dawne animozje i wiążące się z nimi wspomnienia. Reżyserka spektaklu „Powinieneś mi mówić na ty” – Karolina Przystupa zadaje nam uniwersalne pytanie: „Pamięć. Co to właściwie jest?”.

13522041_1125964564131392_6154402632054046380_n

Kiedyś na warsztatach poetyckich musiałam napisać wiersz o tym, co o naszym życiu zapamiętała wybrana część naszego ciała. Zabawne, jak wiele umysłowych ścieżek uruchomiło we mnie to ćwiczenie. Nagle na nowo odkryłam pola pełne złotego zboża za domem babci, zobaczyłam szafkę w przedpokoju moich rodziców, o którą zawsze kaleczyłam sobie stopę, a nawet zakrzywiony hak w szatni, który trafił niebezpiecznie blisko mojego oka. Jeden nieuważny ruch – i tracisz nie tylko wzrok, również pamięć o tym, dlaczego przestajesz widzieć. Kierując się kolejnym cytatem ze sztuki: „Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać”, nie sposób nie zwrócić uwagi na to, jak wielki wpływ na rzeczy przez nas zapamiętywane mają kłamstwa kodowane w naszej podświadomości. Niektóre z nich towarzyszą nam od wczesnego dzieciństwa i co gorsza – pozostają z nami aż do śmierci.

13501593_1125963297464852_4681965295020009848_n

Poznajemy Olę, kiedy obiera pomarańcze w swoim mieszkaniu. Wtedy jeszcze nie wiemy, jaką jest kobietą i jak wiele była w stanie poświęcić dla mężczyzny, którego obdarzyła miłością. Wydaje nam się raczej ospała, wyważona, nawet nieco arogancka w swoim dobrze znanym i oswojonym świecie. Jej spokój przerywa pojawienie się mężczyzny – Pawła, który wraca do domu z reklamówką w dłoni, twierdząc, że nadal nie poznaje miejsca, w którym się znalazł. Ola przypomina mu, że powinien jej mówić na ty – w końcu, mimo że w wyniku wypadku stracił pamięć, nie przestali być małżeństwem. Mężczyzna jest jednak nadal podejrzliwy. Po kolei obnarza nieścisłości w wersji Oli i z ugrzecznionego Pawła, miłośnika damskich zakupów i herbatki, zamienia się w Kamila – prawdziwego siebie – domorosłego artystę i salonowego lwa, obiekt zazdrości i zainteresowania kobiet. To odkrycie sprawia, że Ola również się przeistacza. Od tego momentu bohaterowie ewoluują z każdą sceną, a ostrze ironi lalki, która towarzyszy Kamilowi, nie oszczędza nikogo.

13501937_1125964534131395_2191837048939616781_n

„Powinieneś mi mówić na ty” to spektakl wielowymiarowy, zręcznie manipulujący nawiązaniami do klasycznej literatury, w tym oczywiście do „Małych zbrodni małżeńskich” Erica Emanuela Schmitta, które były główną inspiracją twórców sztuki. Ponadto Przystupa wykorzystała cytaty z „Fizyków” Friedricha Durrenmatta, „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listów na wyczerpanym papierze” oraz „Znaków i symboli” Mirandy Bruce-Milford i Philipa Wilkilsona. Przytacza również fragment listu Zbigniewa Raszewskiego z książki „Teatr w świecie widowisk. Dziewięćdziesiąt jeden listów o naturze teatru”.

Zaledwie dwójka aktorów tworzy na scenie niezwykle dynamiczny dialog, za którym podążamy bez chwili wahania. Nieco flegmatyczny, ironiczny Kamil i żywiołowa, zaskakująca Ola od początku przyciągają uwagę widza, tak że pozostajemy przy nich do samego końca. I tutaj należy sobie zadać pytanie – końca czego?

Historia opowiedziana w tym spektaklu przypomina uroborosa – węża zjadającego własny ogon. Może to celna i bolesna13308209_1110573745670474_5007414215362202690_o metafora małżeństwa? Co sprawia, że ludzie, którzy z założenia powinni być ze sobą blisko i tworzyć wspólną przestrzeń, przestają sobie ufać? Jedną z niezwykle zapadających w pamięć kwestii jest stwierdzenie Oli, że jako kobieta posiada dwa mózgi – jeden akceptujący wolność i naturę jej męża, a drugi podający w wątpliwość każdy jego krok, doszukujący się zdrady w najmniejszym geście i zmianie zachowania. Czy rzeczywiście, kiedy nie mamy zaufania do siebie, nie potrafimy nim obdarzyć swoich najbliższych? Na to i na wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź, jeśli wybierzecie się do teatru. Spektakl „Powinieneś mi mówić na ty” powstał w ramach inicjatywy Lalkomatu, we współpracy z Europejską Stolicą Kultury 2016. Można go było oglądać w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Żywię skromną nadzieję, że będziemy jeszcze mieli okazję go tam zobaczyć. Serdecznie polecam.

Magdalena Pioruńska

Fotografia: Patrycja Konieczna, Wojciech Dziedzicki

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *