Poezja Sandry Dyby

sandra dybaSandra Dyba to kolejna osoba młodego pokolenia wkraczająca w liryczny świat. Na swoim koncie ma już całkiem pokaźny dorobek, choć dopiero czeka na swój debiut.

Młoda poetka upodobała sobie szczególnie językowe zabawy. Wykorzystuje możliwości, jakie daje jej leksyka nie tylko do skomplikowanych opisów przeżyć podmiotu lirycznego, ale i w celu odzwierciedlenia widzianego przez ów podmiot świata. Chętnie korzysta również z symboli, jak m.in. w „2.20”, gdzie opisuje bezsenność i pragnienie podmiotu, by „przytulić mak”. Takie nawiązania nie dla wszystkich są czytelne, tu potrzeba szerokiej znajomości nie tylko językowego obrazu świata, ale i codzienności, obyczajowości odbijającej się w semantyce. Sandra Dyba ma dość bogatą wiedzę i świadomość językową. Wspominany mak faktycznie uważany jest za środek wspomagający sen, w literaturze (czy szerzej: kulturze) jako symbol snu, zapomnienia czy marzeń sennych uważany był już od antyku. To Grecy w swoich misteriach poświęconych Demeter składali mak w ofierze.

Przy okazji nawiązania do starożytności należy zwrócić uwagę, że ten okres szczególnie mocno wpisał się w twórczość Sandry Dyby. Wśród kilkudziesięciu utworów poetki znajduje się „zbiór mitologiczny” (jak go roboczo nazwałam). Są to wiersze, które w mniejszym bądź większym stopniu nawiązują czy odwołują się do greckich mitów. Zachwycają mnie umiejętne nawiązania, odwołanie się bądź liryczna reinterpretacja jakiegoś utworu.

Te liryki z „cyklu mitologicznego” są zupełnie odmienne w charakterze i formie od pozostałych w twórczości Sandry Dyby. Tu humor czy gry językowe są jedynie środkiem, a nie celem. Wiele tu uwagi, skupienia, nie ma pośpiechu, jest koncepcja i konsekwentna realizacja:

Głos Niobe

Chciałabym zanurzyć się cała w Styksie
Tak aby ciało, a także dusza nie wiedziały co to słabość
Ja, efemeryczna Niobe zamieniona w kamień
Łzy wciąż i wciąż drążą mnie
Płacz spływa po mnie strumieniem do ujścia, w którym być może
Przegląda się z wdziękiem ten młodzieniec.
Nie zakocham się w nadobnym Narcyzie.
Nie dla mnie tez Avalon
Kobiety-czarodziejki z tej Wyspy Jabłoni
Ja, skała.

Takiego utworu nie powstydziłby się żaden klasyk. Tak mądrze skonstruowany, pozwalający się odczytać na wielu poziomach, m.in. tym zwykłym, ludzkim, emocjonalnym, mitologicznym czy np. językowym. Ale poetka nie tylko opowiada jakąś historię w swoich wierszach, ona także prowokuje swoją wyobraźnię, pisze możliwe scenariusze, a kiedy indziej ukazuje wpływ antyku, który jest nieustający aż do dziś.
Ale Sandra Dyba nie bierze na warsztat jedynie epoki hellenistycznej. Wspomni o Dantem czy wielokrotnie powoła się na tradycję chrześcijańską.
Zdarzają się takie wiersze, które pozostawiają bardzo szerokie pole interpretacyjne, choć opisują jedną, konkretną sytuację liryczną – jak np. w „Empatii”:

Twoje łzy spływały po mych
Policzkach krzycząc, ciało niby to
We febrze co rusz wstrząsane
Dreszczem błagało o wolność, spokój
Doskonałość, a także dusza nie pozostała
Niema, głodna wrażeń i pełnych
Namiętnych uniesień…

Wiele wierszy Sandry Dyby to impresjonistyczne opowiastki. Podmiot próbuje uchwycić konkretne zdarzenie, wspomnienie, nawet pojedynczą myśl czy uczucie, które akurat przejmuje „ja” liryczne.

Poetka podejmuje również te trudne tematy. „Nekroitis” to szereg postawionych pytań o pamięć po zmarłym „ja” lirycznym. Te pytania to tak naprawdę charakterystyka bohaterki, która je zadaje. Wyłania się z nich obraz kobiety niezwykle wrażliwej, nieco wstydliwej, którą rozsadza jakaś wewnętrzna siła (sztuka?), a która boi się uzewnętrznić. Boi się, ponieważ jej życie nie było usłane różami, musiała pokonywać trudności (najczęściej swoje własne lęki):

Nie dane mi było zostać motylem, a
Byłam tak blisko

Tak poetka kończy swój utwór. Motyl może symbolizować przemianę – tu: tej naiwnej, nieśmiałej, dziewczynki jeszcze, w kobietę świadomą, aktywną, mierzącą się w własnymi słabościami. Ale może chodzić również o swobodę w różnych jej aspektach. Podmiot wybiera sobie rodzaj śmierci, ale czy tak naprawdę ma na to jakikolwiek wpływ?

Można odnieść wrażenie, że w tej twórczości jest również grupa wierszy, które będą zrozumiałe jedynie dla autorki czy jej podmiotu – opisujące zdarzenia prawdziwe (lub tylko wykreowane, lecz z prawdziwymi bohaterami, dialogami). Niektóre z nich jednak są tak uniwersalne, że z pewnością, pozwolą nie tylko na interpretację, ale i na współodczuwanie.

Koniec końców

Pole do popisu.
Pole namiotowe.
Pole minowe.

Nie wchodzić!
Tylko kompensować
Niż demograficzny
Po wojnie.
Dzieci płodzić.

Jamy…
Doły…
Mogiły…

Ku pamięci, martwe
Pomniki, żałobna
Garderoba.

Nic tu po mnie, odchodzę
Bom na śmierć za młoda.

Twórczość młodej poetki generalnie dość mocno osadzona jest we współczesności i wokół jej problemów krąży, można nawet powiedzieć, ze jest kwintesencją popkultury początku nowego wieku. Autorka dostrzega bolączki naszych czasów, jak i dobrodziejstwa płynące z szybkiego rozwoju. Obok wierszy, w których np. podmiot próbuje zdefiniować szczęście i opisuje pogoń za nim, znajdują się wiersze traktujące o przemocy, alkoholizmie czy rozważania o śmierci, wojnie. Mnóstwo utworów wpisana jest w „podwórkową poetykę” – forma dostosowana została do treści, co prawdopodobnie ma na celu dotarcie do szerokiego grona, młodych, odbiorców.

cos

Daleko jeszcze?

Czy zdołasz
Uczuciem myśli
Poukładać?

Zwykło się mówić:
Naprawimy błędy.
Kiedy czasem nie wiemy
Gdzie one i do nich którędy.

Dokąd się udać z losu
Brzemieniem.
Niebotycznie ciężkim
Pod naporem czasu.

Co powierzysz presji XXI
Wieku?

I co ja z tego będę mieć?
A może wystarczy po prostu
Chcieć?

Usiąść przed wiadomościami w
Telewizji i jako taką polityczną
Świadomość mieć…

Wiele tu też zabawy, eksperymentów, jak na ciekawość młodości przystało. Sandra Dyba wyraźnie poszukuje jeszcze swojego poetyckiego „ja”, bada różne drogi, którymi w przyszłości zdecyduje się podążać.
Poezja Sandry Dyby to wielki potencjał, ale jak to z juweniliami bywa, wymaga pracy i przede wszystkim dystansu. Autorka potrafi jednak zaskoczyć i choćby ze względu na te niespodzianki warto wkroczyć w jej liryczność.

Bez tytułu

Chciałabym być Twoim ostatnim oddechem.
Trzepotem motylich skrzydeł.
Lecz jestem Twoim zaledwie
Cieniem.

I tak pomiędzy jednym, a drugim
Westchnieniem kryje się
Moje rozedrgane serce.

Obiecaj, że już się nie zarumienię
I, że pozostanie po Tobie choć jedno
Dobre wspomnienie.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *