Magdalena Pioruńska: cykl „Ono”
Proszę dokończyć:
Wiersz, dzięki któremu pokochałam poezję:
Poezją zaczęłam interesować się dopiero na studiach podyplomowych z kreatywnego pisania na SLA w Krakowie. Do tej pory miałam czasami do czynienia z poezją, ale tak jakby mimochodem, nie do końca traktowałam ją też poważnie. Zajęcia z poetą Romanem Honetem i poetką Ewą Chruściel otworzyły przede mną zardzewiałe zamki poetyckiej szuflady.
Wiersz, który sprawił, że zwróciłam uwagę na poezję, i poruszył we mnie głęboko skrywaną, wrażliwą nutę to wiersz D.A. Powella [skarbie, czy mnie udusisz poduszką w myszki mickey?]. Odkryłam go w antologii współczesnej poezji amerykańskiej.
Właśnie taką poezję lubię – zaskakująco brutalną, szczerą, bezkompromisową. Dla mnie poezja nie musi skupiać się na rzeczach podniosłych i pompatycznych. Musi za to przesyłać pewien obraz, który pozostaje potem na długo w mojej wyobraźni. W tym przypadku to miłość, której wyrazem jest morderstwo albo (metaforycznie) zgoda na odejście.
D.A. Powell – [skarbie czy mnie udusisz: poduszką w myszki mickey]
skarbie czy mnie udusisz: poduszką w myszki mickey
kiedy już zmizernieję. i czy twoje zastrzyki
skutecznie mnie uśpią: kiedy niemal nie będzie mnie w ogóle
będę strzępem krztą okruchem byle drobiną spętaną bólem.
czy trzepniesz w potylicę: ciosem na odlew
tę resztkę mnie robiącą pod siebie. śliniącego się jak niemowlę.
charczącego pod namiotem tlenowym. czy dokręcisz kurek
wyciągniesz wtyczkę z gniazdka: czy targniesz zaciskającym się sznurem
kiedy już stracę czucie w nogach. kiedy mój uścisk się rozluźni
zostanie ze mnie marna trzcina wrak ruina czy z tej próżni
gryp tryprów wysięków mnie wyrwiesz. czy mnie twoja kula ukoi
w ostatniej godzinie. aniele: nie ma już światła które byłoby moim
Wiersz, który noszę zawsze przy sobie, choćby w pamięci:
Może was zaskoczę, ale będzie klasycznie. Znalazłam ten wiersz jeszcze w podstawówce, kiedy w szatni trafiłam na notatnik nieznajomej dziewczyny, w którym kompletowała złote myśli i ulubione wiersze. Nigdy nie udało mi się zwrócić jej tego notesu. Trzymam go teraz na dnie mojej szuflady w biurku.
Leopold Staff
Wyszedłem szukać Ciebie o świcie i w trwodze,
Nie znajdując, myślałem, żem szedł drogą kłamną;
I spotkałem Cię, kiedym odwrócił się w drodze,
Bowiem przez całe życie krok w krok szedłeś za mną.
Wędrowałem dzień cały pod cienia ciężarem,
W chłodzie-m południe minął, by oto u końca
Płonąć Tobą, o zmierzchu mym, czerwonym żarem,
Jako wieczorna rzeka o zachodzie słońca.
W 2015 r. podziw wywołał we mnie wiersz:
Bardzo lubię wiersze mojej koleżanki z roku Joanny Kocik i pozwolę sobie przytoczyć tutaj jeden z jej najnowszych wierszy, pisanych na zajęcia w SLA.
panny wodne
one dalej tam tańczą. wiem, widziałam,
pod wodą błyskały im pantofelki,
mufki, srebrne lisy. dalej nie wiedzą,
że świat się skończył, że balu już nie ma.
pilnuje ich neptun. kostropaty,
słony od śliny gołębi, nagi, bezbronny.
tańczą. buciki gniją im od wilgoci,
loki miękną, jak moczone rodzynki.
zarastają glonami, w słabym świetle
nie widać, jak bardzo są stare, jak opuszczone.
gdyby mogły, wyciągnęłyby skórzaste ręce,
łabędzie szyje, wyłupiaste oczy, do światła,
jak rukiew. pas de deux, uśmiech. w ich twarzach
nie zostało już nic, tylko oczodoły
puste jak futerały po skrzypcach
i wiolonczelach. pas de trois. są jak ptaki
w schodowych klatkach, zaklęte
w jeziornym betonie. przebijają druciane
siatki, by skonać nad wodą, gdzie jeszcze
widać kawałki nieba. obrane do kości,
białe od wapna, straszą turystów, którzy
naiwnie wierzą w ich kamienne
falbanki, w bale i rauty i w to,
że kiedyś ktoś tu kogoś kochał.
Poetą, który mnie inspiruje jest:
A. Powell, lubię też poezję brytyjskich romantyków.
Nie lubię poezji, która:
jest za bardzo wzniosła, patetyczna i obfituje w wyświechtane klisze kulturowe i literackie. Nie lubię też poezji, która nic sobą nie wnosi, może jest zbyt osobista i zrozumiała tylko dla autora.
Istotą poezji jest:
obraz, który rozbudza wyobraźnię, trafia w emocje, zmusza do refleksji i na chwilę wydziera nas rzeczywistości.
Swoją poezją:
Sarkazmem i obrazowością opowiadam pewne życiowe historie i przemycam osobiste refleksje, które – jak ostatnio zauważyłam – czytelnicy odczytują według własnej wrażliwości i doświadczeń, niekoniecznie celując w moją puentę. Wolność interpretacji jest jednak podstawowym prawem człowieka i bardzo mnie to cieszy.
komentarz