Płazy: ostatnie starcie – recenzja komiksu „BBPO: Plaga żab #4”

Czwarty tom zamyka pierwszy cykl BBPO. To dobra okazja, by napisać trochę i o samym tomie, który liczy około 400 stron, i o serii, której charakter można w tej chwili całkiem wyraźnie określić.

Zacznijmy od końca, czyli od ostatniego tomu Plagi żab. To przede wszystkim powrót do tytułowej inwazji spotworniałych płazów, którym przeciwstawia się Biuro Badań Paranormalnych i Obrony. Zadania nie ułatwiają im powroty dawnych oponentów, którzy często mają własne plany globalnych przeobrażeń. Sprawy przybierają zły obrót, kolejne organizacje wyrażają zaniepokojenie, a zespół BBPO musi mierzyć się także z problemami… kadrowymi. Akcja przyspiesza – przynajmniej w porównaniu do poprzedniego tomu. Wiele wątków zostaje domkniętych i widzimy, jak wszystko zmierza do finału, który rozrysowany jest z rozmachem. To bardzo dobrze rozpisane zakończenie, w którym dynamika przedstawionych wydarzeń stopniowo wzrasta, lecz pęd wydarzeń nie opanowuje tomu, nadal znajdzie się tu miejsce na spokojne prowadzenie historii, rozwój charakterów i relacji między bohaterami.

Ponieważ mało kto zaczyna lekturę od ostatniego tomu – jeśli po niego sięgacie, najprawdopodobniej przebrnęliście przez trzy poprzednie (albo cztery, jeśli liczyć jeszcze poprzedzający Plagę żab album 1946-1948), jest to więc dobra okazja, by zastanowić się nad BBPO jako całością. Wydaje mi się, że ta seria to nie tylko dobry pomysł, ale i dobrze zrealizowany. Dlaczego? Bardzo trudno byłoby zarzucić twórcom próbę „odcinania kuponów” od Hellboya, choć taki trop może pojawić się na początku. Owszem, mamy tu trochę retrospekcji z jego udziałem, ale zasadniczo BBPO nie opiera się na tej postaci. Mało tego, rozwija swoje, konkurencyjne względem Czerwonego, charaktery. Chociaż komiks opowiada o zespole, to scenarzyści bardzo dobrze rozkładają akcenty pomiędzy poszczególnych jego członków. Mamy tu od początku do końca pełnowymiarowe postaci, które też w pewnym zakresie zmieniają się, ewoluują na kartach kolejnych tomów.

BBPO ma więc dużo elementów obyczajowych, sporo wątków pobocznych, retrospekcji i introspekcji. Ma też – co stanowi kolejny plus tej serii – świetny klimat: mroczny, niepokojący. Wrażenie zagrożenia cały czas towarzyszy czytelnikowi i nie wiemy nawet, czy zło nadciąga w formie nadprzyrodzonej, czy egzystencjalnej. Materialne (albo przynajmniej częściowo materialne) potwory mogą być groźne, ale wewnętrzne demony wcale im nie ustępują.

Jeśli więc zaczęliście już tę serię, jej zakończenie was nie rozczaruje. Jeśli zaś nadal zastanawiacie się, czy warto dać jej szansę, to tak: jest to jedna z najciekawszych propozycji komiksowych, jakie pojawiły się w ubiegłym roku. Egmont zapowiedział już kolejny tytuł z serii BBPO: Piekło na ziemi i nie mogę się go doczekać.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Mike Mignola, John Arcudi
Rysunki: Guy Davis
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2018
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260 mm
Stron: 456
Cena: 119,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328135444

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *