Pieśni z wysp samotnych

https://pl.wikipedia.org/wiki/Odyseusz#/media/File:The_return_of_Ulysses.gif

Chciałbym wiedzieć, co działo się z marynarzami po buncie. Dlaczego udali się na odległą wyspę i w ciągu dwóch lat wzajemnie wymordowali? Co jest takiego w naturze ludzkiej, że nawet na rajskiej wyspie człowiek nie rezygnuje z brutalności? Takie niepotrzebne to wszystko* – zastanawia się Marlon Brando w roli Fletchera, dowódcy buntu marynarzy ze statku Bounty.

Każda historia stawania się sobą jest wyjątkowa. Czy istnieją jednak jakieś punkty wspólne?
Oto zwyczajny tesalski chłopiec: Filoktet, syn króla Pojasa i Demonassy, dziecinny w porywach serca i przyjmowaniu świata takim, jaki jest. On właśnie, jako jedyny ze zgromadzonych przy stosie pogrzebowym Heraklesa, przerywa palącą agonię bohatera i podkłada pod suche badyle ogień. Herakles, nim wskoczy w płomienie, wręcza swojemu wybawcy łuk i kołczan napełniony zatrutymi strzałami. Chłopiec przyjmuje podarunek z błyskiem w oku.

– Odważny – skrzeczy jedna z kobiet, która przybiegła tu za tłumem.

– Bezmyślny – bezzębnymi ustami szepcze inna.

Panowie, do boju!

Goniec i do pałacu Pojasa dociera. List mu przynosi od wodza Achajów, Agamemnona. Powszechna mobilizacja! Kto zdolny, by orężem władać i zbroję nosić, wezwany jest do stawienia się w Aulidzie, by tam, po zaokrętowaniu, wyruszyć na podbój Troi. Nie wszystkim jednak dane jest dotrzeć pod trojańską warownię.

Ledwo Filoktet wszedł na pokład, zaczynają się przechwałki: kto z młodzieńców jest najsilniejszy, kto najdzielniejszy, kto najlepiej wyposażony przez naturę. Syn Pojasa nie może poszczycić się ani wzrostem olbrzyma, ani przygodami herosa, ale potrafi celnie strzelać i nie omieszka wykazać się swoimi umiejętnościami, przy czym, tylko niby przypadkiem wspominając o podarunku boskiego Heraklesa. Pomimo tego, że łucznik z niego wybitny, nikt mu nie wierzy, dopóki któryś nie spróbuje napiąć cięciwy. Najtęższym wojom pot występuje na czoło, wychodzą żyły, napinają się mięśnie ramion i karku.

– Ani drgnie!

– To czary jakieś! – dziwią się.

– Jeśli to dary z niebios, to jakie są twoje zasługi? – zaczynają z łucznika pokpiwać.

Zraniona duma wymaga dowodów. Muszą natychmiast przybić do najbliższej wyspy. Jest nią Chryse. On im jeszcze pokaże – z każdego łuku ubije najmniejszego zimorodka, trafi w każdą dzierzbę ukrywającą się wysoko w koronie drzewa.

Naraz nadarza się nie lada okazja. Rozgorączkowani młodzieńcy biegnący za Filoktetem zatrzymują się. Do tej pory nie zwracali uwagi na okolicę, lecz miejsce, do którego dotarli, jest na swój sposób szczególne. Krystalicznie czysta woda spada pienistą kaskadą po omszałym urwisku do szafirowego jeziorka, po którym pływa srebrzysty łabędź. Unosząca się nad uroczyskiem mgiełka mieni się tęczowo. To zapewne sanktuarium jednej z leśnych boginek. Filoktet, brak mu najwyraźniej rozwagi, sięga do kołczanu. Boginka wyczuwa zbliżające się niebezpieczeństwo i podrywa się do lotu. Zaskoczony chłopiec traci pewność w palcach i choć wypuszcza zatrutą jadem strzałę, trafia ona w najmniej oczekiwany cel. Prosto w duży paluch prawej stopy łucznika. Ból zwala go z nóg. Traci przytomność.

Udaje się go ocucić dopiero następnego dnia. Od czasu, gdy wnieśli go na okręt i zawinęli w owcze skóry, ani drgnął. Wydawało się, że wyzionął ducha, lecz towarzyszący im medyk mówił, że on żyje. Zabraliby go może i pod Troję (choć cóż to za wojownik: na w pół martwy?), lecz stanęła przed nimi przeszkoda, jak im się w danym momencie wydało, nie do pokonania. Rana Filokteta zaczęła niemiłosiernie cuchnąć. Nieprzyjemny zapach wzmaga się z godziny na godzinę. I nie ma przed nim ucieczki, chyba żeby skoczyć w głębiny, i nigdy z nich nie wypłynąć.

Helios zdążył już zatopić swój rydwan w łagodnych falach wieczoru, gdy na pokładzie okrętu najmłodsi marynarze zaczęli zapalać pochodnie.

– Filoktet, druhu, czyś żyw? – dopytują. Ten się wreszcie budzi. Jednak słowa z siebie wydobyć nie ma siły, nieznacznie kiwa głową.

– Posłuchaj, człowieku, przykro nam. Uwierz, bardzo nam przykro! Lecz dalej nie płyniesz. – Nie wiedzą, czy chory rozumie ich słowa w gorączce. Nie o to im teraz chodzi. Kotwica rzucona. Po ciemku znoszą go do szalupy, co wnet go na Lemnos poniesie.

– Zostawcie mu bukłak i łuk przeklęty! – Nikt nie protestuje?

Cień góry Hermaeus przez lata zakrywał agonię samotnika.

I tylko Filoktet wie, co tam się wydarzyło.

Na ratunek
– Najtężsi wojowie nie dadzą tu rady, bogowie nas opuścili. Dziesięć lat znoju i tylu poległych! – Czy wódz Achajów się podda?

– Dajcie Helenusa! Przy dobrej zachęcie syn Priama podpowie, jak Trojan pobić, jak miasto zdobyć! – Diomed w środkach nie przebiera, wyciąga rozgrzane żagwie z ogniska, do skóry wieszcza przytyka. Ten w męce wyznaje:
– Łuk Heraklesa tylko tu pomóc może!

Odys i Diomed, i syn Achilla rodzony, Neptolem bez zwłoki na okręt wskakują, by ze sprzyjającym im Eolem na Lemnos powrócić. Dawnego druha już dawno w myślach pogrzebali, lecz żywa nadzieja ich niesie, by łuk jego i kołczan odnaleźć.

On przez dziesięć lat nie podnosił głowy. Przywykł do widoku zgnilizny. Rozpoznawał jeszcze kształty kamieni, stałe trasy przemarszu mrówek, zygzakowate ślady pozostawione na piasku przez żmije. Błagał o śmierć, lecz bogowie udawali, że nie słyszą jego nieustającej skargi, aż zdziczał w samotnej walce o przetrwanie, by ostatecznie zapomnieć o świetle gwiazd i nie podejmować już żadnych działań. W dłoni zaciskał łuk, choć do tej pory, tu na Lemnos, nie zrobił z niego dobrego pożytku. Odkrył bowiem, że jest to potężna broń, a nie narzędzie do polowań na leniwe szczury, które od czasu do czasu udawało mu się złapać w prowizoryczne sidła.

Nie odnotował lądowania na wyspie dawnych druhów, nie usłyszał ich kroków, nie zareagował na ich głosy i wołanie go po imieniu. Gdy podeszli, nie podniósł oczu. Dopiero, kiedy Neptolemus spróbował wyjąć mu z dłoni łuk, zareagował.

– Nic wam nie jestem winien! – W tym jednym zdaniu wykrzyczał swój żal.

Gdyby nie mądrość i duch rady Odysa, wróciliby z niczym.

– Neptolemusie! Tu nie oręż jest najważniejszy. Bez wojownika każda broń jest nieskuteczna. Trzeba jej dobrze używać. Czy jesteś już gotowy, Filoktecie, by nosić swój łuk?

– Jam nie Zeus, przyjacielu!

– Jeszcze raz zwracam się do ciebie, Filoktecie: czy jesteś gotowy, by wyruszyć z nami w bój i zwyciężyć?

– Zostaw mnie w spokoju, tu, w cieniu góry. Odejdźcie.

W tym momencie Odys podchodzi do umierającego od dziesięciu lat Filokteta i obejmuje go ojcowskim ramieniem.
–Nie ruszę się stąd bez ciebie! Oprzyj się na mnie – mówi zdecydowanie i rusza z Filoktetem w stronę okrętu.

Gdy dotrą pod mury niezdobytego dotąd miasta, Filoktetem zaopiekują się dwaj synowie Ajschylosa. Dzięki ich trosce powróci do zdrowia, by następnie u boku Odysa podbić Troję.

Nie każdy nadaje się do życia na samotnej wyspie Raul. Kandydat musi wykazać się zdolnościami praktycznymi, wykonuje się tu bowiem bardzo różne prace: od wyrywania chwastów poprzez pielęgnowanie ścieżek i domowe naprawy. Gdy ktoś znajdzie się już na miejscu, musi tam z konieczności pozostać do końca wyznaczonego czasu. Chętni do pracy na wyspie powinni mieć duże zdolności adaptacyjne, umieć zajmować się sobą oraz lubić pracę w małym zespole. Zgłoszenia można składać na adres: Departament of Conservation, PO Box 474, Workworth, Nowa Zelandia*. Z prasowych doniesień wynika, że 2 stycznia 2012 zaginął na wyspie wolontariusz pochodzący z Rumunii. Jego ciała nie odnaleziono. Przypuszcza się, że podczas kontroli urządzeń meteorologicznych spadł z klifu i utonął.

Mojemu Tacie

Maria Peszt

Korzystałam z Iliady Homera,
Dzikiego serca Johna Eldridge
oraz z materiałów internetowych, anglojęzycznych, poświęconych dramatowi Sofoklesa Filoktet.
*Cytaty z gwiazdką pochodzą z Atlasu wysp odległych, Judith Schalansky, tłum. Tomasz Ososiński, Dwie siostry, Warszawa 2013

About the author
Maria Peszt
przede wszystkim mama małej czwórki (Martynki, Miry, Michałka i Maksa); absolwentka iberystyki na UJ i studentka Studium Literacko-Artystycznego UJ. Uwielbia góry, las i łąkę. W wolnym czasie pisze baśnie, wiersze i opowiadania, śpiewa, maluje i szuka natchnienia w spotkaniach z przyjaciółmi i w historiach wyczytanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *