Pięć przygód detektywa Konopki – Janusz Domagalik

Pięć przygód detektywa Konopki

Książkowe opowieści o nieomylnych detektywach nie są dziś tak popularne, jak kiedyś, kiedy czytelnicy szaleli za Sherlockiem Holmesem, komisarzem Maigret czy Herkulesem Poirot. Obecnie raczej śledzi się seriale telewizyjne, a i tak miejsce takich detektywów jak Columbo czy Kojak zajmują w nich zespoły policyjne, w których kolektywnie – czyli zgodnie ze stanem faktycznym – rozwiązuje się zagadki kryminalne i gdzie każdy zajmuje się tylko sobie przydzielonym odcinkiem zadania.

Jednak kilkadziesiąt lat temu było inaczej. Triumfy święcili prywatni detektywi, którzy medytowali w wygodnym fotelu z fajeczką w zębach i drogą dedukcji dochodzili do rozwiązania nawet najbardziej zawiłego przypadku, robiąc przy tym z całego aparatu policyjnego stado idiotów. Ludzie wtedy naprawdę święcie wierzyli, że taki detektyw jest postacią z życia wziętą, a nie kompletną fikcją literacką. Nieprofesjonalni detektywi po prostu stali się modni.

Ten temat, bardzo przecież chwytliwy, nie mógł też ominąć literatury dziecięcej. Od „Emila i detektywów” Kastnera przez cały cykl książek Adam Bahdaja, po „Mister Hopkinsa, wnuka Sherlocka Holmesa” Juliusza Herlingera mamy kryminały adresowane do najmłodszych czytelników, a jednym z nich jest żartobliwa książka Janusza Domagalika „Pięć przygód detektywa Konopki„.

Detektyw Pankracy Konopka jest wątłym, niepozornym mężczyzną. Zawsze zresztą tak było, że wyróżniał się drobną posturą, przez co koledzy w szkole nadali mu ksywkę „Pikuś”. Jak to zwykle bywa, złośliwe przezwisko „przyschło” i Pankracy został Pikusiem na dobre. Będąc z natury rozsądnym nie zwracał na to uwagi uważając, nie bez racji, że nazwisko czy imię nie jest najważniejszą cechą człowieka. Dorósłszy został prywatnym detektywem, tak dobrym, że na całym świecie, gdy policja okazywała się bezradna, wzywano właśnie jego. Na przykład w sprawie tajemniczego napadu na bank w Pernambuco albo po to, by rozwiązać wreszcie sprawę słynnego Yeti. Pikuś Konopka czuje się równie swobodnie wśród gangsterów i kowbojów na Dzikim Zachodzie jak i w małym, polskim miasteczku Z., gdzie podobno straszy. I wszędzie umie rozwiązać zagadkę kryminalną, używając w tym celu wyłącznie własnych szarych komórek….

Janusz Domagalik potraktował swego detektywa i jego przygody humorystycznie, dostarczając młodemu czytelnikowi przede wszystkim dobrej rozrywki. Jego książka stanowi doskonałą lekturę zarówno dla dzieci, jak i dla tych dorosłych, w których zostało dość z dziecka, by nie wstydzili się czytania bajek. Podczas lektury grożą człowiekowi istne ataki śmiechu, nie gorsze niż podczas delektowania się przygodami słynnego Mikołajka, i już samo to jest chyba wystarczającą rekomendacją dla książki o detektywie Konopce – naszym rodzimym Holmesie, urodzonym w PRLu. Czy zresztą wtedy było tak źle? Na pewno nie dla miłośników dobrych książek – dobrych, nie “popularnych na Zachodzie”.

Co by o czasach socjalistycznych rządów nie mówić, dbano wtedy o czytelnika, tak dorosłego jak i bardzo młodego. Proste wydanie, z marną okładką, jak to bywało za czasów PRLu, było bardzo tanie i dostępne dla każdego. Jego wadą jest drobna czcionka i fakt, że do druku użyto zielonego tuszu, a nie czarnego – utrudnia to nieco czytanie osobom ze słabszym wzrokiem. Jednak treść z naddatkiem rekompensuje te braki, choć nie sposób oprzeć się myśli, że może warto by wydać wznowienie tej książki w nowoczesnej szacie graficznej i z przyzwoicie dużą czcionką druku. W żadnym razie jednak nie należy rezygnować ze wspaniałych ilustracji Bohdana Butenki.  W końcu młodzi czytelnicy nie są zbyt rozpieszczani na współczesnym polskim rynku literackim, a warto, żeby poznali to, co najlepsze.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: “Pięć przygód detektywa Konopki”

Autor: Janusz Domagalik

Ilustracje: Bohdan Butenko

Ilość stron: 173

Rok wydania: 1988

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *