Pewnego dnia zadzwonił telefon…

Moja fejsbukowa znajomość z tą pisarką przerodziła się w coś więcej – zainteresowanie kobietą o tej samej co ja pasji i być może podobnych życiowych zmaganiach. Postanowiłam zapytać ją o bestsellerowe powieści, ich bohaterki, dramaty oraz ich niespełnione miłości sprzed lat.

Antonina Kozłowska, obecnie autorka świetnie sprzedających się powieści dla kobiet swoją pisarską drogę tak naprawdę rozpoczęła od telefonu. Zadzwonił do niej naczelny wydawnictwa Otwarte, Robert Chojnacki i zaproponował, by spróbowała swoich sił w powieści. Wcześniej prowadziła swój pierwszy blog, początkowo bez żadnych planów i ambicji z nim związanych.

„Obserwując perypetie wydawnicze moich kolegów i koleżanek po piórze zdaję sobie sprawę, że miałam mnóstwo szczęścia- wyznaje. – Wysłałam pierwsze kilkadziesiąt stron tekstu, który pisałam w wolnych chwilach, dla przyjemności… i tak powstała moja pierwsza powieść. W umowie zresztą figurowała jako „utwór pod roboczym tytułem ‘Początek’”, bo tak był zatytułowany ten plik :)”

W jej powieściach bohaterkami są kobiety. Jak sama mówi: „Jestem kobietą, otaczam się kobietami, ich problemy są mi najbliższe.” Pisząc „Kukułkę” podjęła trudny, mocny i ważny dla kobiet temat, który wciąż nie dość często jest omawiany w Polsce – problem surogatek, kobiet, które „udostępniają” swój brzuch parom, które nie mogą mieć dzieci.

„Dwukrotnie chodziłam w ciąży, urodziłam dwoje dzieci. – Opowiada pisarka. – Nie uważałam nigdy ciąży za jakiś szczególny, magiczny stan, raczej za nieunikniony, niezbyt przyjemny środek do celu, ale trudno zaprzeczyć, że czysto biologiczna więź między matką a dzieckiem jest niezwykle mocna. Po przeczytaniu wywiadu z polską surogatką, która zdecydowała się zatrzymać dziecko, temat zaczął mnie nurtować: jak to jest chodzić w ciąży wiedząc, że z chwilą porodu trzeba będzie dziecko oddać? Wiedziałam, że muszę o tym napisać.”

W ten sposób zrodziły się historie dwóch kobiet, które w skomplikowany sposób zostają połączone przez los: jedna z nich, po wielu nieudanych ciążach decyduje się na skorzystanie z usług surogatki. „Jeśli chodzi o wybór „oddać dziecko czy zatrzymać dziecko” to od początku wiedziałam, że jest nierozwiązywalny – opowiada autorka.-  Każde wyjście musi kogoś unieszczęśliwić, a czytelnik musi sam wybrać swoje „mniejsze zło”.  Książka odsłania kulisy prawne dotyczące adopcji w takich wypadkach.

Jak się okazuje, w Polsce oficjalnie problem nie istnieje, jest prawnie nie uregulowany!  „Po wprowadzeniu do powieści postaci prawnika zorientowałam się, że on, inaczej niż np. u Jodi Picoult, nie będzie miał tu wiele do zrobienia, bo nie ma gruntu, po którym mógłby się poruszać. Na szczęście to się zmienia wraz z pojawieniem się publicznej dyskusji o in vitro pojawia się nadzieja, że te kwestie zostaną uregulowane.”

Każda jej książka jest zamkniętą całością i nie chciałaby do niej wracać, by tworzyć kolejne tomy. Jak sama mówi o swoich bohaterkach, najbardziej lubi te „niedobre”: Teresę z „Trzech połówek jabłka”, Beatę z „Czerwonego roweru”, „czyli te, których czytelnicy z założenia mieli nie lubić.”

Wędrując po forach internetowych, pisarkę zdziwiło, że tak wiele kobiet ma niespełnione miłości sprzed lat, do których wraca myślami w trudnych chwilach życia. Odpowiedzią na to spostrzeżenie są „Trzy połówki jabłka”, książka o miłości ze studenckich czasów. Dwoje dorosłych ludzi, którzy mają już poukładane życie spotyka się zbyt późno…”Pomyślałam, że ciekawie byłoby pozwolić fikcyjnej postaci przeżyć w pełni taki powrót do przeszłości i przekonać się, co z tego wyniknie, bez moralizowania i nadmiernych wyrzutów sumienia.” – opowiada Kozłowska. Jednak powieść, jak to najczęściej bywa w życiu, kończy się w moralny sposób. „Wówczas sama byłam jeszcze za bardzo przesiąknięta poprawnym myśleniem, przekonaniem, że stały związek, nawet byle jaki, trzymający się tylko na sile przyzwyczajenia, jest ważniejszy od wszystkiego innego. – szczerze wyznaje. – Dzisiaj prawdopodobnie zakończyłabym tę książkę zupełnie inaczej.”

Czytelnicy uwielbiają jej blog, na którym autorka recenzuje świeżo wydane powieści; książki napisane przez Antoninę już znalazły się w świadomości polskich czytelników i są szeroko komentowane, ale dzieci autorki zdają się nie rozumieć, jak znaną osobą jest ich mama! Antonina opowiada ze śmiechem: „Moja córeczka dopiero niedawno się zorientowała: „Mamo, ty piszesz PRAWDZIWE książki, takie do kupowania i czytania???”

Przyznaje, że czasem odczuwa coś, co można określić jako pozytywną zazdrość wobec innych pisarek – uczucie, że wiele by dała, żeby pisać właśnie tak, jak one. Jednak nie stara się do nikogo porównywać. „W  końcu na tym polega cały urok – uśmiecha się – że jesteśmy różne, każda z nas ma swój własny styl.”

Małgorzata Warda

About the author
Małgorzata Warda
gdyńska pisarka, rzeźbiarka, malarka, autorka kilku powieści, między innymi "Nikt nie widział nikt nie słyszał", "Środek lata" "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele". Jej teksty znajdziecie także na jej blogu: www.warda.com.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *